Rozdział 18

3K 130 9
                                    

Magda nie wiedziała, czego może się spodziewać. A może właśnie wiedziała i diabelnie się tego obawiała? Poprzedni trening opłaciła omdleniem. Nigdy nie mdlała! W żadnej sytuacji nie traciła przytomności. Aż do ostatniego razu.

Maciej – ten sam uśmiechnięty, bezproblemowy Maciek – był bezlitosnym trenerem. Kazał jej robić kolejne długości basenu. Ale nie ograniczył się do pokrzykiwania. Korygował jej błędy. Pokazywał jak może płynąć szybciej. W którymś momencie Magda przeszła od ogromnej niechęci i woli walki to ślepego wręcz posłuszeństwa. Maciek był dobrym trenerem. Skutecznym. Ale był też wymagający.

Dziewczyna była tak bardzo skoncentrowana na treningu, że dopiero po jakimś czasie zobaczyła, że na basenie pojawili się uczniowie z ich szkoły. Niektórych znała jedynie z widzenia. Inni jawnie okazywali jej wrogość.

- Nie przejmuj się nimi – powiedział Maciek, gdy wzrok Magdy po raz kolejny uciekł w kierunku pozostałych uczniów. – I popraw kostium – dodała, zerkając na nią z szerokim uśmiechem. – Nie żebym nie doceniał widoków, ale trudniej mi się skoncentrować.

Zerknęła na swój kostium. Paski zsunęły się niżej, przez co strój sięgał tylko nieznacznie nad linię biustu.

To ostatni raz, gdy słucha Marty w kwestii jakiegokolwiek ubrania.

Poprawiła strój, rozglądając się nerwowo. Zaskoczona, zobaczyła unoszącego się nieopodal Dawida.

- Też doceniasz widoki? – zaśmiał się Maciek.

- Nie – Dawid szybko się otrząsnął. – Patrzę, jak wam idzie.

- I jaka ocena?

- Kiepsko – chłopak jak zwykle był bezlitosny.

- Na moje oko radzi sobie całkiem nieźle. Jeszcze trochę i zdoła cię prześcignąć – bronił ją Maciek.

- Nie wydaje mi się – prychnął kpiąco Dawid.

- Mnie też nie – wtrąciła Magda ku zdziwieniu chłopaków. – Już teraz jestem w stanie z tobą wygrać.

Dawid zerknął na nią z uniesioną brwią. Jego twarz wyrażała już nie tylko kpinę, ale też niedowierzanie.

- Chcesz się przekonać?

- Nie biorę udziału w wyzwaniach, w których nie ma nagrody.

Zazgrzytała zębami.

- Dobra... Jeśli wygram – zawahała się, myśląc nad nagrodą dla siebie. – Jeśli wygram, zabierzesz na randkę dziewczynę, którą ci wskażę. I będziesz dla niej diabelnie miły niezależnie od tego co zrobi lub jak będziesz wyglądała.

Dawid zawahał się tylko przez chwilę.

- Dobra. Niech będzie, że mój warunek jest taki sam. Przegrywasz – czeka cię randka. I będziesz diabelnie miła. I ubierzesz sukienkę.

- Nie noszę...

- To mój warunek – przerwał jej. – Już tchórzysz?

- Niedoczekanie twoje!

- Dwie długości. Maciek, będziesz sędzią – zarządził Dawid.

Sam ruszył niespiesznie w kierunku linii startu. Wspiął się na słupek startowy i poczekał aż Magda zajmie miejsce. Maciek stanął między nimi.

- Gotowi... To startu... Start!

Wskoczyli do basenu.

Magda przecinała wodę ramionami, które były już osłabione po wcześniejszym treningu. Jednak kierowała nią determinacja. Nie mogła pozwolić mu wygrać. Nie znowu. Nawet jeśli miała ponownie zemdleć. Nawet jeśli po wszystkim przez miesiąc nie wstanie z łóżka.

On nie mógł znowu wygrać!

Dopłynęła do końca toru, obróciła się w wodzie i z cała siłą odepchnęła od brzegu basenu. Meta była tak blisko. Już prawie...



[Kto powinien wygrać w tym wyścigu? Komu zapowiada się wyjście na randkę?]

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin