Chapter 39 / part 2

44.9K 2.5K 522
                                    

Ważna notka na końcu, która może was troszeczkę uszczęśliwić...Chyba. Kto przeczyta - komentuje.

Luke cały czas trzymał mnie za plecami, trzymając moją rękę, kiedy przeciskaliśmy się przez ludzi. Moje palce były splecione z jego. Od czasu do czasu lekko zaciskał je, pewnie chcąc dodać mi otuchy. On teraz też jej potrzebuje.

Dziś jest dzień walki. W całym budynku jest pełno ludzi, nie wiedziałam, że przychodzi ich tu tak wiele. Jesteśmy teraz na zupełnie innym piętrze, tutaj jest strasznie dużo przebieralni i ogromnych pomieszczeń. Luke przebrał się w swojej osobnej garderobie, lecz musi iść jeszcze po rękawice, które znajdowały się w zupełnie innym miejscu.

Jest tu pełno chłopaków ubranych tak samo jak Luke. Czyli tylko w spodenki do boksu. Niektórzy mają czerwone, inni niebieskie, czarne, zielone. Zauważyłam, że chyba to jest ich znak rozpoznawczy. Jakieś kategorie, wyznaczają poszczególne kolory. Muszę się czegoś o tym dowiedzieć. Ale jeszcze nie teraz.

Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia, w którym są tylko ławki, szafki i przebieralnie. Jest tu pełno facetów. Oczywiście, nie korzystają z przebieralni. Bo po co, kiedy na ogół przebywają tu tylko sami mężczyźni?

Lucas idzie ze mną do jednej z szafek. Nadal trzyma moją rękę.

Chłopak był już podczas wpisywania kodu, kiedy przeszkodził mu czyjś głos.

- Hemmings! Stary! Lata cię nie widziałem! - Podchodzi do niego jakiś chłopak i klepie go po plecach. Luke uśmiecha się lekko do niego, lecz nie dane jest mu zacząć rozmowy, bo jego znajomy zostaje odepchnięty przez kogoś innego.

Przed blondynem stoi teraz brunet, prawie takiego samego wzrostu co Hemmings. Patrzy na wszystkich z wyższością.

Luke napina swoje ciało, trzymając mocniej dzwi od szafki. Wychodzi lekko do przodu, chcąc mnie troszeczkę zakryć swoim ciałem, tak jakby był przygotowany, by mnie obronić przed tym człowiekiem.

- Kogo my tu mamy... Hemmings. Wielki, niepokonany Luke Hemmings. Kto by pomyślał? Bo ja na pewno nie - zaczął mówić nieznajomy z pogardą. Luke prychnął.

- Może dlatego, że jesteś idiotą... - Odpowidział niebieskooki. Wszyscy w około wydali z siebie okrzyki uznania. Luke ręką kazał im się odwalić i nie mieszać w nieswoje sprawy. Oni jak na zawołanie wrócili do poprzednich czynności, tylko, że teraz było ciszej.

- Nadal jesteś tak wyszczekany, co nie szczeniaku?

- Nadal jesteś taki głupi, co nie George? No widzisz, nawet nie muszę cię obrażać, twoje imie samo to za mnie robi - powiedział, na co znowu usłyszał ciche wiwaty. Szczerze, Luke nie przegrywał w tej walce słownej.

- Oj widzę, że te twoje odzywki jednak nie mają końca. A kto to? Twoja nowa suka? - Powiedział nieznajomy, pokazując na mnie palcem. Zabolało mnie to. Lucas o tym wiedział. Zacisnął odrobinę mocniej swoje palce na moich, chcąc pokazać mi, bym się nie przejmowała. Ale on na pewno nie odpuści.

- Jak śmiesz tak o niej mówić... - jego ton głosu zciszył się, wiedziałam co nadchodzi, dlatego objęłam go delikatnie w pasie, przytulając go od tyłu.

- No, a to nie jest jedna z tych na jedną noc? Oh, no faktycznie, takiej byś tu nie przyprowadził. Wyrazy szacunku madam, udowodniłaś mi, że ten człowiek jednak ma uczucia - powiedział i ukłonił mi się. Wszystko robił z pogardą. Już zdążyłam go znienawidzić.

- W przeciwieństwie do ciebie - odpowiedziałam, na co zauważyłam jak Luke się uśmiecha. Reszta chłopaków zagwizdała.

George tylko zacisnął mocniej szczękę i znów zwrócił się do mojego chłopaka.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz