Rozdział specjalny 2

22K 672 941
                                    

Dziesięć lat później...

DYLAN&CLARY.

Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi. Dziś jest ten dzień, dziesięć lat odkąd Rose nie jest z nami. Tyle się zmieniło, do cholery. Powinna być tutaj z nami i widzieć to wszystko. Powinna być na ślubie Kelsey i Jace'a, powinna być matką chrzestną ich córki, powinna być ze mną podczas meczów, ponieważ to jej zawdzięczam swoją międzynarodową karierę. Gdyby nie ona... nigdy nie uwierzyłbym w siebie. Powinna rozwijać swoje pasje i cele, spełniać marzenia i żyć swoim najlepszym życiem, na jakie zawsze zasługiwała. Powinna być.

Przełknąłem ślinę, patrząc na nasze wspólne zdjęcia, na jej zdjęcia. Była aniołem. Nauczyła mnie kochać oraz jak to jest być kochanym.

- Co robisz, Dylan? - usłyszałem za sobą, więc natychmiast schowałem zdjęcia do pudełka.

Clary weszła do salonu, zajmując miejsce obok mnie. Obdarzyła mnie czułym uśmiechem.

- Nie musisz chować przede mną jej zdjęć - powiedziała, wyjmując fotografie z pudełka. - Była przepiękna - kiwnęła głową. - Poza tym, była ważną częścią twojego życia, powinieneś o niej zawsze pamiętać i wspominać. Jest dla ciebie ważna i zawsze będzie, rozumiem to.

Uśmiechnąłem się. Pięć lat po śmierci Rose poznałem Clary. Była wkurzającą i ciekawską dziennikarką, która miała za zadanie przeprowadzić ze mną wywiad. Nienawidziłem jej na początku, a potem zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nienawidziłem siebie za to, że zaczynam coś do niej czuć. Myślałem, że mi nie wolno. Jednak ta niska blondynka nauczyła mnie, że można ponownie pokochać, pomogła mi uporać się z demonami i na nowo znaleźć sens w życiu. Jestem wdzięczny za drugą szanse, ale ta pierwsza szansa jest tą, o której będę pamiętał do końca życia.

- Kocham cię - powiedziałem, przyciągając ją do siebie.

- Opowiedz mi o niej - zachęciła.

- Opowiadałem ci setki razy - westchnąłem.

- Tak, ale nigdy nie o tym jaka była - mruknęła, przytulając się do mnie.

- Była cudowna - zacząłem. - Zawsze stawiała innych ponad siebie, potrafiła wyjść z największego gówna z głową do góry, nigdy się nie poddawała i mimo, że było jej ciężko czerpała z życia to co najlepsze, uwielbiała jeść hamburgery i naleśniki, gadała często i za dużo, kłóciła się sama ze sobą w swojej głowie, dużo przeklinała i była bardzo głodna.

Clary się zaśmiała.

- Żałuje, że nie miałam okazji jej poznać - powiedziała. - Musiała być cudowna.

Uśmiechnąłem się do niej.

- Ty też jesteś cudowna, wiesz o tym - mruknąłem do jej ucha.

- Właściwie, muszę ci coś powiedzieć - zaczęła, biorąc głęboki oddech.

- O co chodzi? - zapytałem lekko przestraszony, ponieważ jej mina była... po prostu wzbudzała mój lęk.

Nie mogę jej stracić. Nie poradziłbym sobie, gdyby jej zabrakło. Nie byłbym w stanie znieść tak ogromnego bólu po raz drugi.

- Jestem w ciąży - powiedziała cicho. - Jesteś... zły?

Przez chwile nic nie mówiłem, analizując wszystko.

- Jestem, cholernie, szczęśliwy.

KELSEY&JACE.

Weszłam do kuchni, w której siedział Jace z naszą małą córeczką, Rosie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Rosie ma dopiero trzy lata, ale jestem pewna, że charakter będzie miała po swojej cioci.

- Jak się spało? - zapytał mnie Jace, kiedy usiadłam na przeciw niego.

- Dobrze - mruknęłam, nalewając sobie kawy. - Dylan do mnie pisał.

- Tak? - uniósł brwi z zaskoczenia. - Co tam u niego?

- Właściwie bardzo dobrze - pokiwałam głową. - Clary jest w ciąży, zostaliśmy zaproszeni na ich ślub, który odbędzie się już za miesiąc.

Jace zrobił zaskoczoną minę.

- Wow - powiedział. - Pamiętasz jak przed poznaniem Clary był wrakiem człowieka? - zapytał mnie. - On dosłownie żył, bo musiał, to było straszne - mruknął, wzdrygając się - A teraz... ta kobieta to dla niego lekarstwo na wszystko. Ma niesamowite szczęście, że ją spotkał.

- To prawda - pokiwałam głową. - Clary jest dla niego idealna. Modliłam się o to, żeby znalazł kogoś takiego. Udało się.

Jace westchnął.

- Dziesięć lat, co? - zmienił temat.

Nienawidzę rozmawiać o tym ile czasu upłynęło odkąd jej z nami nie ma. Tęsknie za nią codziennie, w każdej sekundzie swojego życia.

- Czas leci jak szalony - przyznałam.

- Mówiąc o czasie... - zaczął - Czy nie sądzisz, że to już odpowiedni czas, żeby Rosie miała z kim bawić się zabawkami? - zapytał przyciszonym głosem wzorkiem, wskazując na naszą córkę.

- Sądzę, że tak - uśmiechnęłam się. - Chcę syna, który w przyszłości poderwie córkę Dylana i Clary. To byłoby cudowne - powiedziałam, a po chwili poczułam, że zaraz zwymiotuje.

- Chyba nasze życzenie spełni się szybciej niż myślimy - mruknął Jace, kiedy wstałam, aby udać się do toalety.

I wszystko było tak, jak być powinno. Trzeba nauczyć się żyć bez kogoś, ponieważ czasami wystarczy, że ten ktoś żyje w naszych wspomnieniach. I jest tymi najlepszymi wspomnieniami...

Taka mała niespodzianka. Wesołych Świąt!

Baby, it's complicatedWhere stories live. Discover now