8: „Masz mnie, ja zawsze będę przy tobie"

45.8K 1.5K 1.2K
                                    



Ktoś kiedyś powiedział mi, że zauroczenie da się wykryć. To znaczy, że wiesz kiedy ktoś zaczyna ci się podobać, kiedy zaczyna cię kręcić i chcesz być blisko niego. Ale ten ktoś powiedział mi też, że zauroczenie to proces ulotny, że minie ono wraz z poznaniem charakteru tej osoby lub stanie się jeszcze silniejsze właśnie poprzez charakter.

Teraz, kiedy leżę, jedząc lody i myśle nad tymi słowami zaczynam rozumieć co chciała mi przez nie powiedzieć babcia. Była cholernie mądra. Brakuje mi jej często. Byłyśmy blisko... zawsze zostawała ze mną, kiedy rodzice wyjeżdżali w podróże służbowe, chodziłyśmy razem na zakupy, gotowałyśmy razem jedzenie i oglądałyśmy seriale. Była moją najlepszą przyjaciółką. Uwielbiała Jace'a i uważała, że będzie dla mnie idealnym chłopakiem. Och, ironio. Pamiętam, że kiedy Jace był u mnie zawsze rozmawiali na mój temat, kiedy byłam w toalecie. Byłam okropna, uwielbiałam podsłuchiwać. Babcia odeszła rok temu. Zupełnie niespodziewanie, ale w spokoju. Teraz jest pewnie w jakimś szczęśliwym miejscu u boku dziadka. Bardzo przeżyłam jej śmierci. Cóż, wyobraź sobie, że ktoś bliski twojemu sercu, właściwie jedna z niewielu najbliższych ci osób nagle znika. Nie zdążyłeś jej pożegnać, nie zdążyłeś powiedzieć jak bardzo ją kochasz, nie zdążyłeś podziękować za każdą jedną rzecz, którą dla ciebie zrobiła... po prostu myślałeś, że zrobisz to jutro, ale tak się nie stało. Pogrzeb i pierwsze dni żałoby były szczególnie ciężkie. Myśle, że nie przeżyłabym tego gdyby Jace nie był przy mnie. Tak cholernie wiele mu zawdzięczam, był przy mnie zawsze, kiedy go potrzebowałam. Spał przez tydzień u mnie w domu, przynosił mi słodycze i chusteczki, przytulał... a teraz jest na mnie wściekły, a ja czuje nienawiść w stosunku do siebie za to jak postąpiłam. Jak mogłam wystawiać Jace'a dla jakiegoś chłopaka, w którym się, nietrafnie, zauroczyłam? W dodatku znam go kilka dni. To chore.

Kręcę głową z własnej głupoty i wkładam do buzi łyżkę napełnioną lodami czekoladowymi. Wstaję z łóżka i idę do kuchni. Patrzę na puste pomieszczenie, a wspomnienia zaczynają wracać.

- Kochanie, mówiłam ci już jak pięknie ci w koku? - szepnęła staruszka do ucha uśmiechniętej szesnastolatki.

- Tak, jakieś... milion razy? - prychnęła pod nosem brunetka - Dlaczego zawsze mi to powtarzasz? - spytała, biorąc do ust kostkę czekolady.

- Ponieważ kocham widzieć twój uśmiech i kocham uświadamiać ci to, jak piękna jesteś - uśmiecha się kobieta - I w środku i na zewnątrz.

Usta dziewczyny rozciągły się w uśmiechu. Dzwonek do drzwi zadzwonił.

- To pewnie Jace! - ożywiła się nastolatka i zeskoczyła z krzesła, pędząc w stronę drzwi frontowych z ekscytacją wymalowaną na twarzy.

Staruszka pokręciła głową z uśmiechem. Po kilku sekundach do kuchni przybiegli uśmiechnięci od ucha do ucha nastolatkowie.

- Dzień dobry prosze pani - pocałował dłoń staruszki, uśmiechnięty blondyn.

- Witaj kochany - poczochrała go po włosach.

Brunetka przypatrywała się im z radością.

- No to co, macie ochotę na naleśniki? - rzuciła kobieta, otwierając szafkę.

- Jeszcze się pytasz? - zaśmiała się nastolatka.

- Otóż to - pokiwał głową chłopiec.

Usiedli przy stole, a staruszka zaczęła przygotowywać naleśniki.

- Co macie dziś w planach? - zagadnęła - Idziecie na randkę?

- Babciu, ile razy mam powtarzać ci, że ja i Jace się TYLKO przyjaźnimy? - jęknęła brunetka, a na twarz blondyna wstąpiło zmieszanie.

Baby, it's complicatedWhere stories live. Discover now