34: „Tylko ja i on"

29.8K 1K 810
                                    

Spoglądam w lusterko, malując swoje usta kolorem czerwonym.

- Cholera, podniecasz mnie - śmieje się Kelsey, wchodząc do mojego pokoju.

Wywracam oczami.

- Taki był zamiar - uśmiecham się cwaniacko.

Kelsey wzdycha i podchodzi do biurka, siadając na krześle i biorąc swój telefon do dłoni.

- Trochę się obawiam - wyznaje zawstydzona.

Obracam się w jej stronę, wstrzymując śmiech. No tak, przecież Kelsey niczego się nie obawia, jest twarda i ma wszystko gdzieś. Oczywiście to nieprawda. Każdy się czegoś boi, każdy nosi w sobie jakiś lęk. Mniejszy lub większy. I nie ma się czego wstydzić, bo to zupełnie normalne. Nie ma ludzi idealnych. Są tylko tacy, którzy udają idealnych, choć naprawdę nimi nie są.

- To zrozumiałe - wzruszam ramionami - Będzie w porządku, Kelsey. Nick jest spoko, daj mu po prostu szanse. Pamiętaj, że nie każdy chłopak jest takim chujem jak Gwen.

Kelsey uśmiecha się delikatnie.

- No tak, wiem o tym - kiwa głową - Ale co jeśli on mi się spodoba, a ja mu nie?

- To wtedy jego strata - puszczam jej oczko - Możesz mieć cały świat u swoich stóp, pamiętaj o tym.

- No, kurwa, wiadomo - uśmiecha się szeroko, a ja wywracam oczami.

Dziś postanowiłam założyć czarną, dopasowaną, sukienkę z długimi rękawami. Do tego złoty naszyjnik. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Makijaż zrobiła mi Kelsey, jest w tym, o dziwo, naprawdę dobra. Na nogi założyłam czarne botki.

Kelsey natomiast zdecydowała się założyć granatową, welurową sukienkę na cienkich ramiączkach. Swoje włosy związała w koka. Usta podkreśliła szminką w kolorze nudę, a na jej powiekach zagościły cienie. Na nogi założyła kabaretki. Postanowiła także założyć niezbyt wysokie szpilki w czarnym kolorze.

Krócej - wyglądamy zajebiście.

***

- Nick jest już w środku - oznajmia  - Gdzie ten, cholerny, Dylan? - warczy.

Wzdycham.

- Nie mam pojęcia - mówię - Wyjechał z domu dziesięć minut temu, kurde, może są korki czy coś?

Kelsey przegryza wargę.

- Wyjdę na spóźnialską, kurwa mać - wkurza się.

- Idź - mówię.

Dziewczyna marszczy brwi.

- Co?

- No idź tam - wywracam oczami  - Ja zaczekam tutaj na Dylana.

Kelsey unosi brwi, patrząc na mnie jak na idiotkę.

- Nie zostawię cię tutaj samej.

- Nie marudź tylko idź albo pożałujesz - mówię, starając się ukryć uśmiech.

Dziewczyna waha się przez chwilę, jednak koniec końców posyła mi wdzięczne spojrzenie.

- Dobra - wzdycha - Dziękuje - patrzy na mnie z uśmiechem, a ja kiwam głową, posyłając jej całusa.

Blondynka odwraca się ochoczo i wchodzi do restauracji. Ja natomiast siadam na ławce, stojącej obok restauracji i wykręcam numer do bruneta. Nie odbiera.

Rosie: Gdzie ty jesteś?

Wysyłam wiadomość i wygaszam ekran. Przegryzam wargę, wypatrując jego samochodu. Spóźnia się już pół godziny. Szlak by go trafił!

Baby, it's complicatedWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu