31: „Masz zejść mi, kurwa, z oczu"

32.2K 1.2K 1.4K
                                    


Otwieram oczy i od razu napotykam śpiącego bruneta. Uśmiecham się leniwie. Kiedy śpi jest taki słodki. Trochę jak pies. Zupełnie bezbronny i spokojny. Chłopak otwiera jedno oko, potem drugie. Parska śmiechem, kiedy napotyka moją twarz.

- Cholernie straszne, że patrzysz na mnie, kiedy śpię - śmieje się pod nosem.

Wywracam oczami.

- Ja też bałabym się na twoim miejscu - uśmiecham się tajemniczo - Równie dobrze mogę być psychicznie chora i mogę chcieć cię zabić.

- Kochanie, ty jesteś psychicznie chora - prycha pod nosem.

Marszczę brwi, rzucając mu udawane złe spojrzenie.

- Sam jesteś psychicznie chory - odpyskowuję.

- Dzieciak - komentuje, posyłając mi buziaka.

- Odezwał się dorosły - mruczę pod nosem, wstając z łóżka.

Przeciągam się leniwie. Mam na sobie koszule bruneta, czuję się w niej bardzo dobrze. Jest za duża, ale najbadziej cieszy mnie to, że jest jego. Lubię jego rzeczy.

- Co chcesz dzisiaj robić? - pyta mnie, również podnosząc się z łóżka.

Wzdycham.

- Chyba pójdę do Sophii - mówię.

Chciałabym powiedzieć, że MY pójdziemy do Sophii, ale nie chcę, żeby pomyślał, że za dużo sobie wyobrażam. Muszę mieć dystans do tego wszystkiego.

- Dobry pomysł - kiwa głową.

Przełykam ślinę.

- Możesz pójść ze mną, jeśli chcesz - proponuję.

Kurde, Rosie! Nie narzucaj się.

E tam.

- Myślałem, że to oczywiste - wzrusza ramionami, a ja staram się ukryć uśmiech - Idę do toalety, a ty możesz iść coś zjeść na dół.

Wywracam oczami.

- Mówiąc, że mogę iść coś zjeść masz oczywiście na myśli, żebym zrobiła nam śniadanie? - powstrzymuję się od posyłania mu znużonego spojrzenia.

- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiecha się.

Brunet podchodzi do mnie i składa krótki i słodki pocałunek na moich ustach. Następnie odwraca się i wchodzi do łazienki. Wypuszczam powietrze z ust i staram się nie uśmiechnąć, jednak nie udaje mi się to. Zakładam na siebie szlafrok Dylana i wychodzę z pokoju. Schodzę do kuchni, gdzie zderzam się z rzeczywistością. Przy kuchennym stole siedzi ojciec Dylana, co od razu budzi we mnie niepokój. Ostatnio nie skończyło się to dobrze. Przeczuwam, że tym razem też tak nie będzie. Wzdycham i obawą wchodzę do kuchni.

- Dzień dobry - mówię.

Pan O'brien odrywa wzrok od smartfona i skanuje mnie wzrokiem.

- Rosie - odzywa się zdziwiony - Co tutaj robisz?

Pamięta moje imię? Nie spodziewałam się.

- Um... jestem jakby... gościem Dylana - wyjaśniam zawstydzona.

Mężczyzna kiwa głową.

- Rozumiem - posyła mi uśmiech - Czyli mój syn nareszcie przestał zachowywać się jak dupek? - pyta mnie.

- Można tak powiedzieć - uśmiecham się delikatnie, a mężczyzna śmieje się pod nosem - Cóż... nie przeszkadzałoby panu, gdybym zrobiła śniadanie?

Baby, it's complicatedWhere stories live. Discover now