22. ,,Przyjmę Cię zawsze i mimo wszystko"

1.7K 104 128
                                    

Pytanko;
Co wy na to, aby zaprzeczyć wszystkiemu i np. Sprawić, że chłopacy mogą być w ciąży? XDD
(To nie ma sensu, ale chuj z tym xD)

Chwilę stałem w miejscu przyglądając się jej, aby chwilę później - rozpoznając kto to- pędem rzucić się w jej stronę.

Nie mogłem uwierzyć w to, kogo tam widziałem.

Szybko uklęknąłem przy chłopaku na zimnej, lekko wilgotnej, trawie.

Przechyliłem głowę, przykładając ucho nad jego usta w między czasie obserwując jego klatkę piersiową, która - na całe szczęście - unosiła się, a jego oddech delikatnie mnie łaskotał.

Dotknąłem dłoni chłopaka, która była bardzo lodowata, a na jego ciele pojawiły się dreszcze - zapewne z zimna.

Co było naprawdę dziwne.

Ponad dwadzieścia stopni, a on trzęsie się, jakby było to dwadzieścia na minusie. Klęcząc, zastanawiałam się co byłoby lepszym wyjściem.

Do szpitala, czy do mojego domu?

Raczej nie jest tak źle więc chyba zabiorę go do siebie.

Podniosłem go na , tak zwaną „pannę młodą" I zacząłem powoli iść w stronę domu.

A może lepiej przekonać się, czy aby na pewno wszystko jest okej?

Zmieniłem kierunek mojej podróży, zawracając w stronę szpitala. Było dobrze, nic się nie działo, było normalnie, spokojnie.

Aż za spokojnie...

Spojrzałem na nieprzytomnego chłopaka. W momencie, kiedy mój wzrok napotkał jego ciało, stanąłem w bezruchu.

Rany, których wcześniej nie zauważyłem, choć były bardzo widoczne, mocno krwawiły. Wyglądało to, jak mały, krwawy wodospad.

Chyba powinienem przyśpieszyć. Tak, to bardzo dobry pomysł.

Moje nogi zaczęły poruszać się w bardzo szybkim tempie. Biegłem tak szybko, jak potrafiłem. A pamiętam, że byłem najszybszy. Dwa kilometry to nie wyzwanie, wystarczy mi dziesięć minut (Przyjaciel mojej siostry tak potrafi ;-;).

Po kilku minutach wbiegłem do dużego, białego budynku, w którym było sporo ludzi.

-Pomocy! - wykrzyknąłem na cały korytarz, patrząc na rany mojego kuzyna, za którego byłem i czułem się odpowiedzialny - Trzymaj się, proszę. - nie może umrzeć, obiecałem, że będę go chronił, do końca mego życia.

Pov. Węgry /dwa dni wcześniej\

Otworzyłem, z wielkim trudem, wciąż opadające powieki, napotykając biały sufit.

Panowała cisza, która przerywana była jedynie jakimś piszczeniem.

Powoli odwróciłem głowę w prawą stronę, co nie było łatwe przez maskę na twarzy.

Obok łóżka znajdowała się maszyna, do której byłem „przyczepiony" oraz małe krzesełko, które było przez kogoś zajęte.

Delikatnie podniosłem głowę do góry by spojrzeć na osobnika, który postanowił przy mnie siedzieć.

Nie zdziwiłem się widząc tam Austrię, wręcz przeciwnie, miałem nadzieję, że to będzie on.

Uśmiechnąłem się lekko, prawie że niewidoczne, wyciągając rękę w jego stronę.

Lekko, praktycznie nie odczuwalne położyłem dłoń na jego, aby po chwili złączyć nasze palce razem.

Otrząsnął się i od razu na mnie spojrzał. Uśmiechnął się delikatnie. Jestem tu już kilka dni od mojego obudzenia, a on nadal nie może się przyzwyczaić, że już tu jestem, bo - jak to powiedział- za długo mnie nie było żeby się do tego tak szybko przyzwyczaić. 

× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]Where stories live. Discover now