10. "Patrz na profesjonaliste"

2.8K 156 184
                                    

Postawiłem kubek z parującym napojem na biurku, uważając by nie rozlał się na papiery, a zwłaszcza te na wierzchu - te najważniejsze.

Po około pięciu minutach od zaśnięcia chłopaka udało mi się przenieść wszystkie dokumenty na biurko w pokoju.
Wolę mieć oko na Polskę, tak na wszelki wypadek.

Nie wiedziałem, że jest ich aż tyle.

Westchnąłem patrząc na to wszystko. Nie dość, że na biurku nie było prawie w ogóle miejsca na położenie czegokolwiek, to jeszcze na ziemi stały dwa duże stosy papierów.

Aktualnie była godzina osiemnasta, więc mam naprawdę sporo czasu.

Usiadłem wygodnie na krześle, przygotowując się na długie, męczące godziny.

Dochodziła godzina dwudziesta druga. Byłem tylko ja, stosy dokumentów, lampka i cztery kubki po kawie stojące tuż obok na ziemi.

- Przemęczasz się - podskoczyłem przerażony, wyrywając się z stanu zamyślenia i skupienia - Nie powinieneś tyle pracować, a zwłaszcza że wypełnienie jednego takiego dokumentu zajmuje Ci z dziesięć minut - westchnął widocznie zmartwiony.

- Ile już mi się tak przeglądasz? - zapytałem, bo chyba od dobrej godziny nie spojrzałem w tamtą stronę. Byłem po prostu za bardzo zapracowany.

- Nie długo, z dwadzieścia minut będzie - uśmiechnął się podnosząc z łóżka i podchodząc bliżej mnie.

Położył mi dłonie na ramionach i nachylił nad uchem.

- Rozumiem, że moja firma i mojego brata musi mieć jak najbardziej rozszerzone horyzonty i w ogóle, ale naprawdę nie musisz robić tego teraz - powiedział spokojnym głosem - Ogłosiliśmy przecież, że forma zostaje zamknięta na rok, ponieważ mamy za dużo na głowie, pamiętasz? - spytał, lekko przyciszonym głosem - Co prawda, nie było tego AŻ tak dużo, bo mamy to wypełnione chyba od dwóch  tygodni - nie dowierzałem w jego słowa. Przecież oni mają tego pięć razy więcej niż ja!

- Jakim cudem wy to zrobiliście? - spojrzałem na niego z dołu. Uśmiechnął się chytrze.

- Lata pracy i techniki oraz szybkiego czytania - powiedział, podnosząc mnie jednym ruchem z krzesła, a sam zajmując miejsce przed biurkiem. - Zobacz jak robi to profesjonalista - wskazał mi miejsce na łóżku, gdzie od razu usiadłem. - Ale mam jeszcze pytanie, pożyczysz mi okulary? - bez słowa podałem mu wymienioną rzecz. - Dziękuję - ubrał je i z radością stwierdził, że to akurat ta sama wada.

Nim się obejrzałem miał wypełnione już połowę pozostałych dokumentów.
A minęło dopiero czterdzieści minut...

Nagle odstawił długopis i odłożył delikatnie okulary na blat.
Wyprostował się i spojrzał przed siebie.

Trwał w takiej pozycji kilka dobrych minut. Chciałem się odezwać, lecz on nagle zerwał się z miejsca wbiegając do łazienki jak poparzony.

Ruszyłem powoli za nim.
Patrzyłem na biednego chłopaka, który klęczał przed sedesem z mizernym wyrazem twarzy, wyglądał na wykończonego.

Kucnąłem obok niego kładąc dłoń na ramieniu. Panowała cisza, którą przetrwał nagły odruch wymiotny chłopaka.

Zrobiło mi się go żal. Nie dość, że chory, to jeszcze wypełniał za mnie moją robotę.

Trwaliśmy tak dobre dwadzieścia minut w całkowitej ciszy, bez słowa.

Dziewiętnastolatek wstał i na drżących nogach próbował utrzymać równowagę. Marnie mu to wychodziło.

Wstałem na równe nogi i niewiele się zastanawiając wziąłem go na ręce i zaniosłem na łóżko.

Widziałem, że nie ma zamiaru się ode mnie oderwać, więc chacie nie chcąc położyłem się razem z nim.

- Muszę dokończyć swoją robotę - wyszeptałem mu do ucha.

Ten tylko się uśmiechnął mocniej się we mnie wtulając, czym uniemożliwił mi wyjście.

A to spryciarz.

Uśmiechnąłem się, kręcąc z niedowierzania głową.
Nagle dopadło mnie zmęczenie i chcąc czy nie, zasnąłem.

Pov. ??

Wędrowałem z miejsca na miejsce, przechadzając się po tym małym „pomieszczeniu".

Nudziłem się chyba jak nigdy.

Czemu tutaj nie ma nic do roboty?
Dlaczego nigdy mu się nic nie śni?

Położyłem się na polanie, która ociekała słodyczą, przez co miałem odruchy wymiotne.

Dlaczego nie może tu być na przykład krew? A no tak, bo kwiatki i motylki są przecież takie swiitt że aż normalnie rzygam tęczą.

Chciałbym wrócić do tych starych, pięknych czasów, kiedy to JA panowałem nad tym ciałem. Niestety, teraz muszę tu tkwić i czekać aż ONI spróbuje mnie przywrócić.

Zgaduje, że będą chcieli mieć ze mną sojusz.

Ale mam co do tego plan... Będzie się działo.

Uśmiechnąłem się, zamykając oczy.

- Wystarczy tylko poczekać...

~~~''
Sorry że krótki, ale naprawdę, ile można pisać po ponad 1000 słów?

A o drugie pewnie bym coś zepsuła dając tu to zasrane 400 słów.

Dziękuję, God Natt czy tam Bonjour. Zależy kiedy czytacie xD

× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]Where stories live. Discover now