8. „Stara miłość nie rdzewieje"

3.5K 185 466
                                    

Powiedz mi,
Jakim Cudem ONI Żyją?

Nagle poczułem złość na samego siebie, że nic nie mogłem zrobić, że nawet mnie nie było kiedy On najbardziej potrzebował czyjegoś wsparcia.

Naprawdę nie wierze, że byłem takim idiotą, aby go zostawić w takim momencie.

Czemu ludzie ranią nawet nieumyślnie?

Jak on musiał się wtedy czuć, co musi czuć patrząc codziennie w lustro, co musi czuć, gdy tylko przypomni sobie tamten moment...

Przetarłem twarz dłońmi, opierając się o łóżko.
Postanowiłem poczekać tutaj, aż ten się obudzi.

Pov. Polska

Zmrużyłem delikatnie oczy, czując uciążliwy ból głowy oraz kłujący ból w gardle.

Lekko poruszyłem głowy, rozglądając się leniwie po pomieszczeniu. Doskonale wiem gdzie się znajduje.
I nie wiem czy jestem szczęśliwy z tego powodu czy raczej niezadowolony. Po prostu nie czuje nic, mam to tak jakby gdzieś, ważne że nie jestem w tym momencie sam, nie ważne z nikim, ważne że z kimś.

Spojrzałem ma uśmiechającego się okularnika, przez co nie mogłem się powstrzymać by tego nie odwzajemnić.

- Hej - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku - Jak się spało? - spytał w międzyczasie podając mi tabletki oraz wodę.

- Powiem Ci, że bardzo wygodnie - połknąłem tabletki popijając wodą.

- O, czyli jestem aż taki wygodny? - zaśmiał się cicho, gdy ja prawie umierałem z zażenowania.

- Ummm... - podrapałem się nerwowo po karku przypominając sobie moment, gdy w nocy prawie że leżałem na chłopaku. Westchnąłem bo muszę przyznać, że jest on bardzo wygodny - Tak i to bardzo. Od dzisiaj pracujesz jako mój materac - zaśmiałem się, a on tuż za mną. Cieszę się, że jest tak, jak kiedyś, może nie do końca tak samo, ale na pewno lepiej niż kilka miesięcy temu.

- A właśnie, mam coś dla ciebie - powiedział, sięgając po coś na biurku - Trzymaj i zajadał - podał mi talerz z naleśnikami.

O Mój Boże, jak ja dawno ich nie jadłem! A zwłaszcza tych jego!

- Pamiętałeś - stwierdziłem patrząc mu uśmiechnięty w oczy.

Ten tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.

Zabrałem się do jedzenia, jednak wiedziałem że w tym stanie lepiej wszystkiego nie jeść. A zwłaszcza, że od czasu do czasu mnie mdli.

- A ty nie jesz? - spytałem zaciekawiony.

- Nie jestem głodny - powiedział przekonany swoich słów.

Nie wierze mu, zawsze tak mówi gdy ktoś jest u niego w domu i aktualnie je.

Trochę się do niego przybliżyłem, spędzając na jego wyprostowanych nogach, bardzo blisko jego ciepłego ciała.

Nabrałem trochę jedzenia na widelec, przybliżając go w jego stronę.

Ten na początku spojrzał na mnie zdziwiony po czym otworzył lekko buzię. Z uśmiechem zwycięstwa dałem mu do zjedzenia tego pysznego jedzenia.

Wpartywałem się w niego z uśmiechem, gdy ten gryząc to, co miał w ustach patrzył mi w oczy.

(Shiperki, możecie zacząć piszczeć)

Odłożyłem talerz obok naszych ciał.
Nie wiem dlaczego, ale coś podkusiło mnie na przybliżenie się do chłopaka jeszcze bardziej.

Stykaliśmy się ciałami, ale mało mnie to tak szczerze interesowało.

Ten wpatrywał się moim ruchom z niedowierzaniem.

Leżałem na nim całym swoim ciałem usta mając na wysokości jego ucha.

- Dziękuję Ci za to, że mi pomogłeś - wyszeptałem mu wprost do ucha na ci ten lekko zadrżał - Nie ważne, co stało się kiedyś... J-ja tak naprawdę chyba nigdy nie byłem na ciebie za to zły, a raczej wdzięczny - mówiłem dalej, uświadamiając siebie, że mogłem to naprawić tak dawno - Jest mi przykro, że nie byłeś ze mną ostatnimi czasami przeze mnie... Akurat w-wtedy, g-gdy - głos już mi się załamywał, nie mogłem dokończyć zdania, rozkleiłem się, kiedy wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą.

- Ciii... - czule mnie przytulił, spoglądając mi w oczy i wycierając łzy - Nie musisz nic mówić, wszystko rozumiem, wszystko wiem. Żałuję, że nie mogłem nic zrobić, tak bardzo - położył mi swoje dłonie na moich rozgrzanych policzkach.

- To nie twoja wina - powiedziałem w końcu - To przeze mnie. Gdybym szybciej zrozumiał, że tak naprawdę nigdy nie miałem do ciebie urazy, to nigdy by się to nie stało... Tak bardzo Cię przepraszam - wybuchłem płaczem - Tak cholernie Cię przepraszam... - poczułem, jak kamień w końcu spada mi z serca.

W końcu mogę to przyznać przed samym sobą, brakowało mi tego okularnika.

Wbiłem załzawiony wzrok w jego oczy, które intensywnie mi się przypatrywały.

W tym momencie nabrałem ochoty zrobić coś chorego, niewybaczalnego.

Powoli zacząłem przybliżać się do chłopaka z przymkniętymi oczami.
Widziałem, jak zaczyna robić to samo.

Już po chwili mogłem poczuć jego miękkie, delikatne wargi, które delikatnie muskały moje.

Było to przyjemne, a zarazem dziwne uczucie.

Chciałem się odsunąć, ale powstrzymywało mnie ciepło bijące od chłopaka oraz jego dłoń, która spoczywała na moich policzku, delikatnie „tworząc" na nim kółka.

Poczułem się bezpiecznie, w końcu od jakiegoś czasu czułem, że nie jestem sam.

(Możecie już przestać :D)

Niestety to uczucie i ten moment musiał zepsuć dzwoniący telefon.

Odsunęliśmy się od siebie, a chłopak sięgnął po Mój telefon, odbierając przychodzące połączenie.

Jak się okazało dzwonili ze szpitala, na początku nie chcieli udzielić mu żadnych informacji, ale kiedy usłyszeli moją zgodę, od razu to zrobili.

Stan mojego brata nie był najlepszy kiedy go przywieziono, więc musieli go wprowadzić w stan śpiączki.

Kiedy to usłyszałem, miałem ochotę ponownie się rozpłakać, ale chłopak skutecznie mi na to nie pozwolił, przeciskając do swojego ciała i rysując niewidzialne ślaczki na moich plecach.

Tym sposobem spowodował to, iż ponownie zasnąłem, w jego bezpiecznych ramionach...

× Strach Przed Miłością × {𝙶𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗𝚢 𝚇 𝙿𝚘𝚕𝚊𝚗𝚍} [𝙲𝙾𝙼𝙿𝙻𝙴𝚃𝙴𝙳]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz