Albusowi dawno nie było jej tak szkoda jak dzisiaj. Usiadł obok niej i objął ramieniem. Przyłożył najpierw usta do jej czoła, a potem dłoń i westchnął, bo faktycznie była rozgrzana.

— Masz na coś ochotę? — Zapytał, gdy położyła głowę na jego ramieniu, jednocześnie dmuchając nos.

— Na śmierć — wychrypiała zmarnowana. Natychmiast skarcił ją wzrokiem.

— Udam, że tego nie usłyszałem — powiedział i powtórzył wcześniejsze pytanie. Marylin spojrzała na niego błagalnie swoimi przekrwionymi brązowymi oczętami.

— Zrobiłbyś nam herbatkę? Z cytryną i miodem? — Poprosiła, zaciskając usta. Przejechał dłonią po jej włosach i pokiwał głową, przez co obdarzyła go jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.

— Jak chcesz to wziąłem jeszcze ciasteczka maślane — zaproponował, podając jej pudełko, ale pokręciła głową z grymasem. — Podmienili cię?

— Nawet mi nie mów o jedzeniu, mam tak ściśnięty żołądek, że nie wepchnę w siebie nic prócz płynów — westchnęła i znowu wygodnie się ułożyła. Albus wstał, żeby zrobić im herbatę, ale, nim chwycił za kubki, opatulił dziewczynę kołdrą i kocem. Musiała z siebie wypocić to wstrętne choróbsko.

   Z ich dwojga to Marylin miała zdecydowanie słabszą odporność. Mimo wszystko to nad nim się trzęsła, gdy ponoć to chodził rozgogolony na takim mrozie. Z reguły kończyło się to tak, że Albus niańczył rozchorowaną Moore, która za każdym razem była przekonana, że odchodzi z tego padołu. Jeżeli chodziło o choroby, to Marylin była stereotypowym facetem w tym związku.

Ściągnął z siebie szatę z logiem Slytherinu i przewiesił ją razem z krawatem na krześle stojącym w rogu pokoju. Stwierdził, że w swetrze wciąż było mu za gorąco, więc został w materiałowych spodniach od mundurka i koszuli. Machnął parę razy różdżką i ich herbaty były gotowe. Chwycił za ucha kubków i podszedł do łóżka Marylin.

Odłożył jej kubek z uśmiechniętą buźką na szafce nocnej. Sam usiadł na podłodze, objął dłońmi własne naczynie i zaczął samotnie podjadać maślane ciasteczka, patrząc na śpiącą Marylin. Dziewczyna musiała odpłynąć w czasie robienia przez niego herbaty. Postanowił chwilę poczekać aż ją obudzi, żeby wypiła jeszcze ciepłą herbatę.

Na razie pozwolił jej zregenerować siły, choć trochę.

***

Kiedy Marylin otworzyła z niechęcią oczy, czując się znacznie lepiej, Albusa nie było już w jej dormitorium, co zauważyła ze smutkiem. Wiedziała jednak, że poświęcił dla niej swój czas na lunch i była mu za to monstrualnie wdzięczna. Nie była jednak sama, bo Atlanta siedziała na swoim łóżku i machała cały czas nad kubkiem z herbatą, którą Albus wcześniej tam postawił. Dziewczyna dbała, żeby napój nie ostygnął i przy okazji zajadała się ciasteczkami, które zostawił u nich Ślizgon.

— Ten twój Potter to skarb, stara — mruknęła Blofis, odgarniając z czoła prawie że czarną grzywkę. Podała przyjaciółce herbatę, którą ta z radością wypiła. Zrobiła błogą minę. — Trzymaj go przy sobie i nie odstrasz.

Marylin uśmiechnęła się niepewnie. Nie miała zamiaru dzielić się z przyjaciółką męczącymi ją wątpliwościami. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Miała rację, że Albus był cudowny. Tutaj Moore nawet nie zamierzała się kłócić. Zaczesała kosmyk grzywki za ucho.

— Zostawił ci liścik — poinformowała ją jeszcze Atlanta, wskazując brodą na kawałek pergaminu leżący obok jej różdżki na szafce nocnej. — Oczywiście, szanuję twoją prywatność i nie mieszam się w ten twój płomienny romansik.

Marylin chwyciła szybko za kawałek pergaminu i na samym początku jak zwykle zachwyciła się pismem swojego chłopaka. Ona bazgrała jak kura pazurem i dziwiła się, że ktoś jest w stanie ją rozczytać. Rzuciła okiem na treść wiadomości.

Zdrowiej, piegusie i nie wyrażaj już chęci na zejście z tego świata. Nudno by było bez Ciebie i smutno. Wpadnę jeszcze wieczorkiem, żeby zobaczyć jak się masz. Zabiorę ze sobą mnóstwo budyniu czekoladowego, któremu nigdy się nie opierasz. Jak i jego odmówisz – zaciągnę Cię do Pomfrey nawet jak będę musiał zrobić to siłą, Marla. Zdrzemnij się jeszcze, piegusie.

Albus xx

Marylin uśmiechnęła się do pergaminu i wepchnęła go w ramkę ze zdjęciem wszystkich jej znajomych z zeszłorocznego Sylwestra. Była to jedna jej ulubionych fotografii dziewczyny, bo byli na niej wszyscy – nawet Hattie się wepchała. Westchnęła i przytuliła się do rąbka kołdry.

Miała zamiar zastosować się do prośby chłopaka i trochę się zdrzemnąć. Miała nadzieję, że obudzi się jeszcze przed jego ponownymi odwiedzinami, bo wolałaby zdążyć wziąć prysznic i się odświeżyć.

No i oczywiście nie mogła doczekać się tego budyniu, który obiecał jej Albus.




a/n: mam tyle pomysłów! na pewno poznamy bardziej rodziców Marylin i pobędziemy trochę dłużej u Potterów. no i będzie zdecydowanie sporo przygotowań do ślubu, jeszcze trochę Hogwartu i potem zobaczymy, co się tam u nich zadziało po epilogu Tego Młodszego.

nawet nie wiedziałam jak bardzo potrzebuje tej kontynuacji i jak bardzo się za nimi wszystkimi stęskniłam.

a wy, co sądzicie o większej ilości tej gromadki?
czy coś kojarzy wam się z tą historią?

MissiKong xx

• Ten Właściwy • Albus S. Potter [zawieszone]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang