• XIV

648 53 91
                                    



Czyli o tym, jak postanowili wziąć ślub.


Jocelyn Moore doskonale pamiętała swój ślub, choć minęło już tyle lat, od momentu, w który zgodziła się spędzić resztę życia z tym śmiesznym chłopcem, którego przypadkiem poznała w mugolskim pubie. Oczywiście, że go pamiętała. W końcu różnił się od wszystkich innych, na jakich była do tej pory. W końcu wychodziła za mugola, ku rozpaczy swojego skazanego na dożywocie w Azkabanie. W końcu brała ślub z kimś, kogo bezgranicznie kochała i tylko to się wtedy liczyło.

Hunter Moore doskonale pamiętał dzień swojego ślubu. Była to druga z najważniejszych chwil jego życia, bo na pierwszą niezaprzeczalnie był dzień narodzin jego córki, jego oczka w głowie. Nie potrafił uwierzyć, jakim cudem wytrzymał ze swoją żoną tyle lat – pomimo jej ciągłego narzekania, wypalania papierosa za papierosem i chorobliwej wręcz ambicji. Nie potrafił uwierzyć, że pomimo upływu tylu lat, wciąż kochał ją równie mocno, co tamtego dnia, gdy wymienili obrączki. Nie potrafił uwierzyć, że po tylu latach stał teraz obok ukochanej kobiety, której wady nauczył się akceptować i cieszyć oczy każdym jej najmniejszym uśmiechem, i czekał aż dorosła już córka postanowi powiedzieć tak.

Ginny Potter doskonale pamiętała dzień swojego ślubu. Po tylu wylanych łzach wylanych na przestrzeni lat i po wszystkich strapieniach jakie ich spotkały przez okrutną wojnę, zasłużyli na całe szczęście jakie niósł za sobą ten wyjątkowy dzień. Wychodziła za mąż za chłopca, którego niegdyś podziwiała i kochała jego sławę. Wychodziła za mąż za chłopca, którego nauczyła się kochać za to kim był. Wychodziła za mąż za chłopca, który kochał jej rodzinę i który gotów był poświęcić się za cały czarodziejski świat. Wychodziła za mężczyznę, którego chciała wspierać i którego chciała uszczęśliwiać. Wychodziła za mąż za mężczyznę, którego z biegiem lat nauczyła się kochać za to jakim był, a nie za to, co o nim mówiono.

Harry Potter doskonale pamiętał dzień swojego ślubu. Żałował każdego pustego miejsca, które symbolicznie postawili dla iluzji obecności tych, których stracili. Pamiętał jak napawał się tego dnia tym, że pozwolono mu żyć, ale jednocześnie nie mógł zdzierżyć niesprawiedliwości, która odebrała je tylu ważnym dla niego osobom. Pamiętał, jak cieszył się tym, że mógł nazwać kobietę, którą bezgranicznie kochał, swoją żoną, bo niegdyś nie wierzył, że przeżyje wystarczająco długo. Pamiętał radość na twarzy państwa Weasley, gdy w końcu zaczął zwracać się do nich: mamo i tato. Wiedział, że traktowali go jak syna na długo przed tym. Pamiętał, jak jego żona przytuliła się do niego tego dnia, gdy wpatrywali się w rozradowanych gości, i powiedziała, że o teraz nigdy nie pozwoli mu być samym. Pamiętał, że tamtego dnia zyskał rodzinę.

Albus Potter miał zapamiętać dzień swojego ślubu i wspominać go ze śmiechem. W końcu wychodził za kobietę, która skradła jego serce lata temu jednym uśmiechem.

Marylin Moore miała pamiętać dzień swojego ślubu i wspominać go z radością. W końcu, co mogło pójść nie tak?

~***~

— Marylin Jocasto Moore! Natychmiast siadaj na tyłku!

         Troian Zabini celowała różdżką w swoją najlepszą przyjaciółkę. Była gotowa unieruchomić ją zaklęciem, byle tylko przestała panikować i gadać od rzeczy. A było już tak dobrze! Przez całe narzeczeństwo utrzymywała błogi spokój, by w ostatecznym dniu zacząć wymyślać najgorsze możliwe scenariusze.

      Marylin Moore chodziła po pokoju należącym dawniej do Ginny Potter i prawie wydeptała dziurę w podłodze. Cała w nerwach wyginała palce we wszystkie strony, byle tylko nie zacząć czochrać się po uczesanych już włosach. Oddychała ciężko, nie patrząc nawet na swoją wymarzoną suknię ślubną wiszącą na szafie. Gdy tylko ją widziała, zaczynała panikować jeszcze bardziej, więc była gotowa wziąć ślub w satynowym szlafroku, który właśnie na sobie miała.

• Ten Właściwy • Albus S. Potter [zawieszone]Where stories live. Discover now