Rozdział 33

457 30 31
                                    

~ Levi ~

Zbliżamy się właśnie do kryształów, a ja lekko uśmiecham się na widok twarzy Erena. Jego też zauroczyły swoim niesamowitym, różowo-fioletowym kolorem. Nagle słyszę coś za swoimi plecami i robię błyskawiczny unik w bok, jednak nie przemyślałem tego – Eren zostaje pchnięty do przodu, a ja trafiam na coś dziwnego, przez co wokół mnie zapada ciemność. Kiedy znów coś widzę, jestem na otwartym terenie. Czuję Erena niedaleko, więc dalej jesteśmy na tej samej wyspie, ale... Gdzie dokładnie? Nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo wokół siebie widzę trzy postacie w pelerynach. Muszę skupić się na walce.

~ Eren ~

Już od kilku minut szukam Levia, lecz po nim ani śladu. Zaczynam się coraz bardziej niepokoić, gdy nagle słyszę wołanie z oddali. Przysłuchuję się temu przez kilka sekund, by ostatecznie dojść do wniosku, że ktoś wykrzykuje moje imię. Chwila, czy to...

- Mikasa?! - wołam w stronę wyjścia z jaskini.

- Eren! Czekaj tam na mnie! - słyszę jej echo.

Stoję jak wryty, nie wiedząc, czy mi się przypadkiem nie przesłyszało. W końcu jak ona przedostałaby się tu przez te wszystkie morza? Po minucie z czerni wyławia się znana mi sylwetka, która biegnie w moją stronę. A to oznacza, że miałem rację.

- Mikasa, jak ty się tu znalazłaś? - pytam, nadal nie mogąc się otrząsnąć z szoku.

- To długa historia - Przytula mnie, gdy jest już blisko mnie. - Nic Ci nie jest?

- Nie...

- To dobrze - Chwyta mnie za rękę. - Bo musimy uciekać.

- Czekaj, niby dokąd?

- Z dala od klanu Vaili.

Milczę, czując natłok informacji w mojej głowie. To wszystko dzieje się zbyt szybko, zbyt chaotycznie.

- Mówisz o tych gościach w pelerynach?

- Tak, a teraz chodź.

- Ale co z kapitanem?

- Nie mamy teraz na niego czasu.

- Jak to nie mamy na niego czasu? - Nie słysząc odpowiedzi, krzyczę - Puszczaj mnie!

Jednym płynnym ruchem wyrywam się Mikasie, by następnie spojrzeć się jej prosto w oczy.

- Nie ruszam się stąd bez Levia, słyszysz? Musimy go znaleźć!

- Nie rozumiesz powagi sytuacji, Eren - oznajmia zniecierpliwiona. - Ta banda jest bardzo niebezpieczna, to w sumie cud, że jeszcze żyjesz. Przyszłam tu, by Ciebie uratować...

- Ale nie pomyślałaś o Leviu, tak?! Dobra, jest najsilniejszym żołnierzem ludzkości, ale to on potrzebuje tu pomocy! To jego ścigają, a nie mnie.

- Ale jak mu pomożemy, to nas zabiją! Są zbyt silni dla nas... Eren, co to za kryształy?

- Ja... Nie wiem - odpowiadam zaskoczony przez nagłą zmianę tematu. - Wiem tylko, że ci ludzie mają to na swoich naszyjnikach...

Od razu po tych słowach Mikasa wyjmuje swój miecz, po czym mocno wbija ostrze w świecący kryształ. Ten pod wpływem siły pęka i przestaje świecić.

- Czyli pułkownik miała rację... - mruczy pod nosem, niszcząc kolejny kryształ. - Eren, kryj mnie! Z tego co wiem, to zniszczenie źródła mocy wroga osłabi go, a nawet spowoduje, że nie będzie mógł korzystać z magii.

Otwieram już usta, by coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymuję. Muszę zaufać Mikasie i wspierać ją, a zadawanie pytań tylko ją zdekoncentruje.

Wiatr w skrzydłach ||Riren||Où les histoires vivent. Découvrez maintenant