Rozdział 9

713 52 15
                                    

~ Eren ~

Obudziłem się rano, dawno po wschodzie słońca. Przez pierwszą chwilę nie wiedziałem, gdzie jestem i co się dzieje. Najpierw poczułem przyjemne ciepło, którego normalnie nie czułem po przebudzeniu. Potem zerknąłem w bok i ujrzałem kątem oka głowę kapitana Levia przyciśniętą do mojej szyi. Poczułem, jak rumienię się nieznacznie, w końcu nie często miałem bliski kontakt z kapitanem. Po chwili przypomniałem sobie o treningu i o mało nie zerwałem się z łóżka. Przypomniałem sobie jednak o mojej kosce, więc i tak z treningu nici.

Poruszyłem trochę tą kostką i o dziwo mniej mnie bolała niż wczoraj. Pomyślałem, że regeneracja już się uaktywniła, lecz nie rozumiałem, dlaczego w takim razie rozpoczęła się ona z opóźnieniem. Możliwe, że potrzebowałem snu, lecz z drugiej strony biorąc pod uwagę inne czynniki...

Odetchnąłem głęboko, przerywając ten ciąg myśli. Zastanawianie się nad tym bardziej zmąci mi mózg niż podsunie poprawne wnioski, dlatego zamiast tego słuchałem regularnego oddechu kapitana Levia. Szczerze mówiąc miałem znów ochotę zasnąć, lecz niespodziewanie usłyszałem kroki, tylko, że były znacznie cichsze niż te, które słyszałem kilka dni temu. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła pułkownik Hanji, która od razu się rozpromieniła na nasz widok.

- O Boże, już myśla...

- Ćssss! - syknąłem nie chcąc, by obudziła kapitana.Ona zaś rozejrzała się w prawo i lewo, po czym weszła, cicho zamykając za sobą drzwi. Podeszła do nas, kucając obok mnie, przy łóżku.

- Bałam się, że zostaliście pożarci przez tytany - powiedziała szeptem, a ja zobaczyłem ulgę w jej oczach.

- Było blisko, żeby mnie zjadły - przyznałem cicho - ale kapitan Levi mnie uratował.

- Całe szczęście, bo bym mu nie wybaczyła... O, cześć Levi!

Zerknąłem na kapitana i kątem oka zobaczyłem, że oczy ma już otwarte.

~ Levi ~

Obudziłem się, słysząc kroki, jednak nawet się nie poruszyłem. Pewnie ktoś po prostu tędy przechodzi... A mi za cholerę nie chce się ruszać, nie mówiąc o wstawaniu. Nie dałem jednak po sobie poznać, że się obudziłem, dalej wtulając się w Erena. Słuchałem rozmowy tej głupiej czterookiej, która przeszkodziła mi we śnie. Spojrzałem na nią z myślą "co ty mogłabyś mi zrobić" i cichym prychnięciem.

- Czego tu szukasz? - warknąłem niezbyt miło. - Gadaj co musisz i wypad, nie wyciągniesz z łóżka ani mnie, ani Erena - rzekłem stanowczo, głaszcząc pod kocem grzywkę Nura, czego Hanji widzieć nie mogła.

Mech, który leżał na szafce, nie świecił, już dawno było dla niego za jasno.

~ Eren ~

- Ty się mnie pytasz, co JA tu robię? - spytała oburzona. - Przez cały dzień zamartwiałam się, co się z wami dzieje, nie... CAŁY oddział się niepokoił waszym zniknięciem! Oszczędziłam im tej całej historii, jak to Eren ucieka poza mury by Cię odnaleść, a ty lecisz uratować go. To normalne, że przyszłam tu, by zobaczyć, czy może wróciliście i żyjecie, ale nie, nawet nie było Ciebie Levi stać na to, by kogokolwiek powiadomić, że jesteście cali i zdrowi! - Odetchnęła głęboko, chcąc chyba, by złość ją opuściła, po czym kontynuowała - Tak poza tym generał Erwin chce się z wami widzieć. Szczegółów nie znam, ale tylko jemu powiedziałam, co się z wami działo.

Trochę się zaniepokoiłem jej wiadomością, generał na pewno nie był zadowolony z tego, że po prostu wyszedłem za mury skazując siebie na śmierć. Musiałem ponieść konsekwencje, na co byłem zresztą przygotowany już dawno. Mimo to bałem się, nie chodzi nawet o karę, lecz o generała. Na pewno mocno mu podpadłem i zniszczyłem jego zaufanie w stosunku do mnie. Jak mu teraz spojrzę w oczy? - pomyślałem zrozpaczony.

Wiatr w skrzydłach ||Riren||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz