Rozdział 10

702 44 19
                                    

~ Levi ~

Gdy Eren wyszedł z łóżka, ni to spałem dalej, ni to się obudziłem. Byłem między snem a rzeczywistością, w końcu jednak przez czyjś krzyk wygrała ta druga. Westchnąłem pod nosem, obracając się na drugi bok i nakrywając kocem po głowę. Przytuliłem do siebie Nura. Mogłem się spodziewać, że prędzej czy później przyjdą przyjaciele Erena. Miałem jednak nadzieję, że nie pójdzie z nimi nigdzie i wróci do mnie. Chciałem się do niego przytulić i pospać jeszcze te kilka godzin. Jednak równie dobrze mógł pogadać dłużej, a ja chciałem się wyspać. Inaczej muszę zacząć robić już rozgrzewkę i rozciąganie... I trzeba nakarmić Nura. Ale to potem, pomyślałem.

Głosy za drzwiami były stłumione i w końcu zapadłem w lekki sen - taki jak prawie zawsze; bez przerwy gotów do wybudzenia, natychmiastowego działania i podjęcia szybkiej decyzji. Tylko przy Erenie pozwoliłem sobie na luźniejszy i głębszy sen - dlatego też miałem sen. Miałem nadzieję, że Eren wróci maksymalnie za pół godziny i znów będę mógł się do niego przytulić.

Warknąłem zirytowany pod nosem, gdy krzyk Mikasy, do której jako jedynej nie zwykłem zwracać po nazwisku, znów mnie obudził! Czy oni muszą być tak cholernie głośno i jeszcze siedzieć pod drzwiami naszego pokoju? Tak, naszego. Biorę tu Erena na stałe, i tak zbyt długo musiał siedzieć w tej piwnicy. Z westchnieniem spróbowałem zasnąć jeszcze raz, ale kolejne głośniejsze zachowania przyjaciół Erena skutecznie mnie budziły.

Z zirytowanym westchnięciem odrzuciłem kołdrę. Nie, to po prostu nie ma sensu, jeśli Erena nie ma. Wstałem z łóżka, od razu czując ból w całym ciele. Odetchnąłem i podszedłem na środek pokoju, a potem zacząłem się rozgrzewać, by nie nabawić się kontuzji. Dziesięć minut kontynuowałem cichą rozgrzewkę, rejestrując głos Erena. Ewidentnie mówił coś dłuższego. Ja natomiast przeszedłem na środek pokoju i rozciągałem się jeszcze dobre pół godziny. Eren dalej mówił. Po rozciągnięciu, czułem już tylko echo bólu. Było dobrze. Podejrzewałem, że Erenowi jeszcze trochę to zajmie, więc wróciłem na łóżko, głaszcząc Nura. Po chyba kilkunastu minutach drzwi się otworzyły, co od razu mnie wybudziło. Rozpoznałem jednak kuśtykający krok Erena, a potem poczułem, jak kładzie się obok mnie, a następnie obejmuje. Obróciłem się w jego stronę, poprawiając koc na jego ramieniu, a potem przysunąłem blisko niego.

- O czym tak zaciekle im opowiadałeś, co? - spytałem cicho.

~ Eren ~

Nie pomyślałem o tym, że kapitan mógłby zadać mi takiego typu pytanie. Przez chwilę zrobiło mi się gorąco, bo zdałem sobie sprawę, że kapitan Levi może być na mnie wściekły po usłyszeniu mojej odpowiedzi. Jednak mimo wszystko miałem nadzieję, że zrozumie mnie.

- Opowiedziałem im o tym, co się działo przez ostatnie dni - powiedziałem spokojnie - Pomyślałem, że powinni o tym wiedzieć, poza tym należało im się jakieś wyjaśnienie. W końcu są moimi przyjaciółmi i wiem, że nikomu nie wygadają niczego.

~ Levi ~

Odetchnąłem spokojnie.

- Dobrze. Ale naprawdę lepiej, żeby nikomu nie wygadali, zwłaszcza o moich skrzydłach. Nie chcę, by plotka o tym się rozeszła.

W jakimś tam stopniu była to prośba. Wiedziałem, że wtedy ciężko mogłoby mi być spokojnym, gdyby każdy gadał tylko o mnie i moim wynalazku. Nie patrzyłem na Erena, przytulając się do niego.

- Chcesz jeszcze spać, czy już wstawać? - odezwałem się po chwili. - Mi to już obojętnie, bo i tak mnie obudziliście i z nudów się rozgrzałem. Ale jeśli masz zamiar pytać, to nie, nie jestem na ciebie zły. Tylko po prostu ostrzegaj, zanim wyjdziesz z łóżka, dobra? Nie chcę się o ciebie martwić, a obudzę się tak czy siak.

Wiatr w skrzydłach ||Riren||Where stories live. Discover now