32. - Iluzja

439 22 57
                                    

(Victoria)

- Jesteś szalona - Barricade pokręcił głową. - A co jeżeli przez to Megatron jakimś sposobem znowu przejmie nad tobą kontrolę?

- Nie jestem już tamtą bezbronną dziewczynką, którą byłam kilka lat temu - zaczęłam mówić. - Wiem, że tak się nie stanie.

- W to nie wątpię - westchnął Transformer. - Jesteś pewna, że to dobry pomysł, żeby zrobić to na statku Conów? - spytał się mnie trochę niepewnie.

- Nie ma czasu, żeby się zastanawiać nad miejscem - pokręciłam głową. - Podaj mi rękę.

Wystawiłam swoją rękę przed siebie i czekałam na ruch Barricade'a. On niepewnie przyłożył jego metalową, o wiele większą od mojej, dłoń do mojej. Bardzo się skupiłam, próbując odnaleźć moje stare połączenie z Cadem. Zamknęłam oczy i po chwili poczułam, że napływa do mnie jeszcze więcej energii. Moja dłoń zaczęła świecić się na kolor mojej mocy, a dłoń Barricade'a również zaczęła się świecić, ale na kolor czerwony.

Dalej pamiętam tylko urywki. Nagle strasznie rozbolała mnie lewa ręka, a dokładniej miejsce między nadgarstkiem a łokciem na jej wewnętrznej stronie. Złapałam się za to miejsce, ale nic to nie dawało. To uczucie można jedynie porównać do tego, jakby ktoś wypalał coś na mojej ręce żywym ogniem. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie i nigdy takie nie będzie.

Po jakimś czasie ból jednak ustał, a ja zaczęłam spokojniej oddychać. Odchyliłam oba rękawy kurtki i zobaczyłam, że na prawej ręce mam znak Autobotów i napis „Bumblebee", a na lewej pojawił się znak Deceptikonów i napis „Barricade". Żaden z nich nie zaczął zanikać. Znak Conów jednak świecił się na czerwono. Źle mi się na niego patrzyło. W mojej głowie są jedynie same okropne i bolesne wspomnienia związane z tym znakiem, ale wiem, że muszę to przecierpieć i pokonać wroga dla wszystkich ludzi oraz dla Autobotów i dla spokoju we wszechświecie. Czuję swój ogromny obowiązek i zamierzam go wypełnić. Nikt mi nie mówił, że będzie łatwo, ale byłam tego świadoma. Jest jednak bardzo trudno. W moich rękach są losy całego świata. Jestem świadoma tego, że to wynik mojej bitwy zadecyduje o tym czy wygramy. Na szczęście mam do pomocy wspaniałych przyjaciół, ale z każdą bitwą coraz bardziej boję się o ich życie. Nie potrafiłabym znieść tego, gdyby odebrano mi kogokolwiek. W życiu przecierpiałam bardzo dużo - za dużo... Ból jest mi niestety znany zbyt dobrze. Pamiętam każdy moment zawahania, każde ostatnie spojrzenie osoby, która ginęła na moich oczach, a ja nie mogłam nic zrobić, każde potknięcie, każdą przegraną... To wszystko bardzo głęboko siedzi w mojej psychice i nie jestem w stanie się tego stamtąd pozbyć.

- Vi? Wszystko w porządku? - nagle wróciłam do świata żywych, gdy usłyszałam głos Barricade'a, który uważnie się we mnie wpatrywał jego czerwonymi optykami.

- Tak. Jest dobrze - przytaknęłam, prostując się, ale błądząc wzrokiem po podłodze. - Musimy iść dalej - postanowiłam, rozglądając się wokół, dalej trochę nieobecna.

- Cony już wiedzą o naszej obecności tu - zaczął mówić Barricade, przygotowując swoją broń do możliwej obrony. - Megatron pewnie też. Może wezwiemy wsparcie, bo..?

- NIE! - od razu zaprotestowałam. - Nie możemy nikogo narażać!

- A siebie możemy?! - Cade mocno się zdziwił.

- Nie musiałeś tu za mną przylatywać - odpowiedziałam mu zezłoszczona i lekko zirytowana.

- Inaczej byś tu nie dotarła - dodał od razu, krzyżując swoje metalowe ręce. - Jaki masz plan? - humor trochę poprawiło mi to, że nie ciągnął już tematu i postanowił działać.

Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now