3. - Zmiana gry

427 27 39
                                    

(Victoria)

Obudziłam się i od razu usiadłam na łóżku, ciężko oddychając. Miałam koszmar i nie był on przyjemny. Przez kilka ostatnich dni mi się one śnią i przedstawiają Deceptikony oraz Autoboty, które poleciały na Cybertron. W moich snach mają one kłopoty, bo zostały złapane przez naszych wrogów, ale te koszmary muszą być nierealne, bo jest w nich Megatron, a jak wszyscy wiemy - on już od dawana nie żyje.

Jeżeli miałby wrócić to raczej zrobiłby to już dawno. Prawda..?

Próbuję przekonać tym samą siebie, ale musi to być prawda. Nie mógł przeżyć. Zabiłam go moją energią i jego ucieczka lub jakikolwiek podstęp nie wchodził tutaj w rachubę.

Powoli zaczęłam się uspokajać i wstałam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w moje wojskowe ubrania. Zrobiłam sobie również wysoką kitkę i momentalnie sobie przypomniałam, że mam dzisiaj do przeprowadzenia ważną rozmowę z prezydentem. Nawet jeżeli nie byłoby go w bazie to pojadę do jego domu. Nie widzę żadnych przeszkód, a musi być to załatwione bardzo szybko.

Wzięłam więc ze sobą mój pistolet laserowy na wszelki wypadek i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam tam Angelę i Lynn, które jedzą aktualnie śniadanie przy naszej wyspie.

- Hej! Zjesz coś? - Angelica się mnie spytała z buzią pełną jedzenia, bo nie zdążyła go połknąć.

- Nie. Muszę jechać do bazy - odpowiedziałam krótko, biorąc z wieszaka w przedpokoju swoją kurtkę.

- Możemy pojechać zaraz razem - czarnowłosa zaproponowała i wzruszyła ramionami.

- Nie jesteście jeszcze ubrane, więc kilka minut już mi ucieknie - pokręciłam głową, zakładając kurtkę. - A poza tym będziesz mi się zaraz w bazie tłumaczyła, gdzie cię wczoraj wywiało - spojrzałam się znacząco na Lynn, a ona prawie zakrztusiła się jedzeniem, a Angelica zaczęła się z tego śmiać, lecz szybko przestała, bo czarnowłosa posłała jej mordercze spojrzenie.

- To był tylko... No wiesz... - zaczęła się jąkać.

- Później o tym porozmawiamy - przerwałam jej, bo się spieszę. - Widzimy się w bazie.

Pożegnałam się z nimi i wyszłam na korytarz. Podeszłam do jednej z wind i wezwałam jedną z nich. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili przyjechała i do niej wsiadłam. Zjechałam na sam dół i wyszłam przed budynek. Tam zobaczyłam już Arcee w jej alt-modzie, którą wcześniej wezwałam, żeby po mnie przyjechała.

Podeszłam do niej i usiadłam na siedzeniu, a ona odpaliła silnik. Nie wezwałam jej bez powodu. Na Ziemię przybyła całkiem niedawno i jeszcze musi uczyć się przepisów, a takie przejażdżki są do tego dobrą okazją.

- Jak minęła ci noc? - spytała się mnie od razu, gdy ruszyłyśmy.

- Praktycznie nie spałam - westchnęłam.

- Znowu miałaś te koszmary?

- Tak. Powoli zaczynają mnie one martwić...

- Miejmy nadzieję, że nie są one prorocze - zaczęła mówić. - Może powinnaś jeszcze komuś o tym powiedzieć?

- A co by to pomogło? - wywróciłam oczami. - Niepotrzebnie bym wszystkich tylko wystraszyła.

- Nie wiem, ale lepiej, żebyś nie była w tym sama - odpowiedziała.

Prawdą jest to, że tylko jej powiedziałam o tych snach. Cały czas jeździmy razem do bazy i tak jakoś wyszło, że zaczęłam się jej zwierzać z wielu rzeczy. Zresztą to pierwsza Botka, którą poznałam, a jest ona podobna do dziewczyn tutaj na Ziemi, jednak z innymi zwyczajami. No a dodatkowo również walczy u mojego boku, więc spędzamy ze sobą dużo czasu.

Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now