27. Zayn's POV

58 6 2
                                    

KONIECZNIE ZOBACZCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!

Gdy zobaczyłem Lydię w domu Payne'a kamień spadł mi z serca. Cholernie martwiłem się o tą małą istotkę. Po imprezie u Styles'a, po naszym pierwszym pocałunku zrozumiałem, że czuje do niej coś więcej. Miałem kilka dziewczyn, ale były to raczej jakieś durne „związki" na chwilę.
Gdy opowiedziała mi wszystko co się u niej wydarzyło naprawdę byłem w szoku, jak taka drobna osóbka może poradzić sobie na raz z tyloma problemami.

Zabrałem ją w moje ulubione miejsce. W miejsce, w którym zawsze mogę się odstresować i wyciszyć. Miejsce, w którym pierwszy raz ją pocałowałem. Po drodze odwiedziłem McDonalds. To nie tak, że nie umiem gotować, po prostu teraz nie było na to czasu.

Zjedliśmy to, co przygotowałem. Lydia wzięła koc i położyła się na pomoście. Przyglądałem
się jej chwilę i położyłem obok niej. Przytuliłem  ją mocno i leżeliśmy. Chciałem nacieszyć się tym, że mam ją obok. Była dla mnie kurewsko ważna i cholernie idealna.

- Widzisz tą chmurę? - zapytałem, wskazując palcem i przerywając ciszę.

- Zwykła chmura. - mruknęła.

- Widzisz. Dla ciebie to zwykła chmura, dla mnie to jest mały króliczek. - uśmiechnąłem  się. Dziewczyna zmrużyła oczy, jakby próbowała wyobrazić sobie tego cholernego królika.
Była tak cholernie urocza.

- Nie mam pojęcia, gdzie ty tam widzisz króliczka. - zaśmiała się. A to był najpiękniejszy śmiech na świecie.

- Spójrz. - Znowu wskazałem palcem. - Tutaj ma uszka, tutaj łapki.

- W sumie, nawet trochę królikowata ta chmura.

- Dlaczego tak szybko chcesz wyjechać? - zapytałem i mocniej ją przytuliłem. Nie chciałem, żeby wyjeżdżała. Zależało mi na niej.

- Zayn... - mruknęła.- To nie jest zależne ode mnie. Babcia miała ten wyjazd w planach od dawna.

- Ale ty go nie miałaś, nikt z nas go nie miał w planach. - Odpowiedziałem, może zabrzmiało to trochę chamsko i z wyrzutem.

- Zayn, proszę cię. Nie bądź zły. - spojrzała w moje oczy, jakby czegoś szukała. Ja naprawdę przywiązałem się do tej dziewczyny. Nawet wyznałem jej tą cholerną miłość na tej durnej imprezie Styles'a. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak schlana, że nic nie będzie pamiętała.

- Nie jestem, po prostu, egh... nie przygotowałem się na to.

- A na co? Nie wiem Zayn. Oczekujesz czegoś ode mnie? - zapytała, nadal patrząc mi głęboko w oczy.

Nie odpowiedziałem. Chciałam pokazać, że mi na niej zależy. Połączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Złapałem jej podbródek, przyciągając ją jeszcze bliżej. Była tylko moja. Cholernie idealna. Jej delikatne usta toczyły walkę z moimi przez kilka dobrych minut. Oderwaliśmy się od siebie, bo po prostu brakowało nam powietrza.

- Chodźmy. Musisz się spakować. - powiedziałem wstając z pomostu. Nie chciałem już tego powtarzać. Wiem, czuje, że ona po prostu nie wróci, pozna kogoś innego. Nie chce mieć kolejny raz złamanego serca. Kendall wystarczająco mnie zniszczyła, moja miłość do niej wykończyła mnie totalnie, aż tu nagle pojawiła się rudowłosa, która nie boi mi się postawić i trochę powyzywać. To było całkiem coś innego. Po prostu wsiadłem do swojego samochodu czekając na Lydię.  

Droga do domu Lydii minęła chyba w dość napiętej atmosferze. Czułem, że dziewczyna jest skrępowana.

W domu nikogo nie było, pomogłem spakować rudej wszystkie jej rzeczy. Było ich cholernie dużo, więc nie mam pojęcia, jak ona chce je wszystkie spakować do samolotu. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oboje lekko się spięliśmy.

- Chodź, zwiniemy się tylnim wyjściem. - zaproponowała, a ja poczułem się jak jakiś włamywacz.

- Taka z ciebie buntowniczka? - zacząłem się śmiać. Była cholernie urocza.

- Zayn, no chodź. - powiedziała, ciągnąc mnie za rękę.

Szybko wyszliśmy tylnim i wyjściem i odjechaliśmy.

- Cóż za emocje. - powiedziałem przez śmiech.

- Wolałabym się nie konfrontować z nikim. - mruknęła a po chwili zaczęła się śmiać razem ze mną. Atmosfera zrobiła się luźniejsza.

- Oh, mała. Będzie mi tego brakowało. - wymsknęło mi się.
Cholera.

- Zayn, powiedz mi proszę. Co między nami zaszło na imprezie u Styles'a? - zaczęła.
Kurwa, co jej nagle odjebało, że o to pyta?

- Tylko się całowaliśmy, to nic takiego. - mruknąłem, nie chciałem jej mówić, że jestem takim idiotą, że wyznałem jej miłość przed wszystkimi.

- Uf, to dobrze. - odpowiedziała, ale w jej głosie czułem smutek?

- Odwiozę cię do domu babci i się zwijam.

- Myślałam, że zostaniesz chociaż na chwilę.

- Nie mam po co. Pomogę zamieść ci wszystkie rzeczy i widzimy się, jak kiedyś postanowisz wrócić do York. - powiedziałem i się uśmiechnąłem. Naprawdę chciałem jej pomóc, ale nie chciałem robić z siebie już większego kretyna niż jestem. Naprawdę kocham tą dziewczynę, ale nie mogę jej tego powiedzieć. Naprawdę nie mogę.

- Nic mnie tutaj nie trzyma, oprócz kilku przyjaciół. - podkreśliła ostatnie słowo. Nigdy nie nazwała mnie przyjacielem. Więc stwierdziłem, że to tym bardziej nie ma sensu.

- O to tutaj. Dzięki bardzo za wszystko. - powiedziała i się uśmiechnęła.

- Nie ma sprawy. Znajomi są od tego. - podkreśliłem słowo znajomi. Nie czułem się dla niej ważny, nie czułem się dla niej nikim więcej. Pomogłem wnieść wszystkie rzeczy dziewczyny, jej babcia nie odzywała się do nas, bo była zajęta oglądaniem jakiegoś reality show. Wyszliśmy, stanąłem przy swoim samochodzie, przyglądając się Lydii, prawdopodobnie ostatni raz.

- Do zobaczenia pani Martin. - powiedziałem wchodząc do auta i zamykając za sobą drzwi.

Nie wiedziałem, co tak naprawdę się wydarzy. Jedno jest pewne, Lydia Martin na zawsze musi zniknąć z mojego życia, wystarczająco wycierpiałem po wyjeździe i zdradzie Kendall. Nie chciałem przechodzić tego wszystkiego jeszcze raz.

No i mamy kolejny rozdział, tym razem oczami Zayn'a Malika!
Co sądzicie o takim czymś? Chcielibyście coś takiego częściej?
Zapraszam was na moje nowe opowiadanie „Bad love" w głównej roli z Harrym Styles'em.
Buziaki i do następnego!

School Project  ~Zayn Malik~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz