24.

67 11 1
                                    

Długo próbowałam sobie poukładać wszystko w głowie. Mam brata. Mam cholernego brata, o którym nic nie wiedziałam. Odkąd się urodziłam żyję w kłamstwie. Jestem obrzucona kłamstwami mojej matki. Nie mam pojęcia jakie będą tego konsekwencje, ale muszę poznać Camerona i Jace'a. Jedno jest pewne lecę do Manchesteru.

- Babciu... - zaczęłam i pomogłam kobiecie rozpakowywać zakupy. - Czy mogłabym poznać Camerona?

- Oh... - westchnęła zdziwiona. - Uważam, że to naprawdę może być całkiem niezły pomysł. On zawsze bardzo chciał cię poznać, w przeciwieństwie do twojej matki, jej po prostu nie może wybaczyć niczego.

- Babciu, naprawdę nie dziw się mu, został wychowany przez swoich dziadków i ojca. - wytłumaczyłam. Naprawdę byłam w stanie zrozumieć jego decyzje, zrozumiałabym to jeśli nie chciałby znać też mnie. Ale on chce, chce mnie poznać. Ja też chce poznać swojego brata.

- Lot do Manchesteru przełożyłam na wtorek. Pożegnaj się z przyjaciółmi i leć ze mną. - zaproponowała.

- Na stałe? - zapytałam zdziwiona.

- Jeśli tylko chcesz. - powiedziała i uśmiechnęła się z miłością.

- Jest kilka osób z którymi musiałabym się pożegnać.

- Nie ma sprawy, masz dwa dni żeby sobie wszystko poukładać. We wtorek lecimy.

Postanowiłam nie marnować czasu. Związałam włosy w niechlujnego koka, zrobiłam delikatny makijaż, żeby zakryć wory pod oczami. Ubrałam pierwsze lepsze czarne spodnie i do tego za dużą szarą bluzę. Nie wyglądałam jak modelka, ale cieszyłam się, że mogę zacząć wszystko od nowa.

- Babciu?

- Weź auto, kluczyki są w koszyczku na korytarzu. - uśmiechnęła się. - Wróć o której chcesz. - mruknęła, a ja zaśmiałam się i cmoknęłam ją w czoło.

Jechałam prosto do domu Liam'a, zastanawiając się jak mu wytłumaczyć, że wyjeżdżam. Zaparkowałam na podjeździe. I chwilę zastanawiałam się co mu powiedzieć. W końcu wysiadłam z auta. Zapukałam. Na ogół wchodzimy bez pukania, ale tym razem było całkiem inaczej. Miałam cichą nadzieję, że to nie jest ostatni raz jak się widzimy.

- Lydia? - drzwi otworzyła mi zdziwiona pani Payne.

- Dzień dobry. Jest Liam? - zapytałam lekko zestresowana.

- Jeszcze nie. Powinien być za pół godziny. Coś się stało? Przecież nigdy nie pukasz. - zapytała z troską.

- Nie, to znaczy nic takiego. Wyjeżdżam.

- Z mamą? Wakacje? - zaśmiała się, a z mojego oka spłynęła łza, otarłam ją szybko, co nie umknęło uwadze pani Payne.

- Chodź złotko, zrobię nam herbatę i porozmawiamy. - powiedziała robiąc mi przejście w drzwiach abym weszła. Usiadłam przy stole, a kobieta wstawiła wodę na herbatę.

- Powiedz mi, co się dzieje?

- Pokłóciłam się z mamą. Wydało się dużo rzeczy, o których nie chce rozmawiać. Mogę pani tylko powiedzieć, że we wtorek razem z babcią lecę do Manchesteru. Mam tam brata Camerona. - powiedziałam i się rozpłakałam.

- KURWA, stary mówię Ci, że nie wiem gdzie jest Lydia. - usłyszałam głos bruneta, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Liam, chodź proszę do kuchni. - krzyknęła pani Payne.

- Już idę, nie mogę się dodzwonić do Lyd... - spojrzał na mnie i zamarł. - Ty głupia cipo!

- Liam! Zachowuj się. - krzyknęła na niego mama.

- Gdzieś ty była? Wiesz jak się martwiliśmy? Ja, Dafne... Zayn.

- Pogadamy? - zaproponowałam a on skinął głową. - Bardzo pani dziękuję.

- Nie ma sprawy kochanie, trzymam za ciebie kciuki. - uśmiechnęłam się delikatnie i udałam za Liam'em po schodach do jego pokoju.

- Siadaj. - wskazał swoje łóżko, a ja usiadłam.

- Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny prawda? - zadałam mu głupie, retoryczne pytanie.

- Nie pierdol, że wyznasz mi miłość. Ja rozumiem, że ostatnio spędziłem trochę czasu z Cairo, nie oznacza, że polecę na ciebie, ble. - zaczął wymachiwać rękoma  jak nienormalny.

- To ja polecę. Wylecę z tego cholernego miasta! Mam dość York. - zaczęłam i z moich oczu popłynęły na nowo łzy.

- Jak to? - zapytał zdziwiony i usiadł obok mnie. Przytulił jak najmocniej potrafił, a ja minimalnie się uśmiechnęłam.

Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. O Jake'u, Christianie, Cameronie. Powiedziałam też o swoim ojcu. To wszystko było dla mnie ciężkie. Naprawdę ciężkie. Chłopak stwierdził, że rozumie, że chce się odciąć. Ale nie rozumie dlaczego na zawsze. Zapewniłam go, że jeszcze tu wrócę, bo przecież mam do kogo.

- Pożegnasz się z Zayn'em? - zapytał, a ja wiedziałam, że nie unikniemy tego tematu.

- Zayn jest naprawdę uroczy, ale... - przerwałam.

- No jaki jestem Martin? - usłyszałam ten cholernie seksowny głos Malika.
Japierdole.

Pytania do was:
1. Czy Lydia powinna pożegnać się z Zayn'em?
2. Czy powinna pożegnać się z matką?
3. Czy powinna wgl. porozmawiać z matką?
4. Jak myślicie Zayn zdenerwuje się na wieść o wyjedźcie Lydii? Co zrobi??

Cześć! Witam was w nowym rozdziale School Project. Piszcie co sądzicie! Do następnego! :)

School Project  ~Zayn Malik~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz