23.

55 10 2
                                    

Noc była dla mnie naprawdę ciężka. Dręczyło mnie mnóstwo koszmarów, większość z nich była z udziałem mojej mamy. Wiem, że babcia chciała lecieć do Manchesteru, więc nie mogłam na długo się u niej zatrzymać. Na prawdę byłam jej bardzo wdzięczna, że przełożyła lot na wtorek. Miałam czas na zastanowienie się, co dalej zrobić, no i oczywiście na rozmowę z kobietą.

Wygrzebałam się z łóżka, ubrałam dresy i jakiś zwykły t-shirt i zeszłam na dół. W kuchni siedziała babcia i rozmawiała z kimś przez telefon.

- Niestety kochana, plany się trochę posypały. - powiedziała lekko zawiedziona kobieta. Na chwile zapanowała cisza.

- Muszę pomóc mojej wnuczce. Jej matka naprawdę jest niezrównoważona, wiedziałam, że ten moment kiedyś nastąpi. - mruknęła.

Znowu zapanowała cisza, co musiało oznaczać, że kobieta, z którą rozmawiała musiała walnąć jej jakiś monolog.

- Przykro mi Days. Przylecę dopiero we wtorek, dom musi też poczekać. - powiedziała, a ja zapukałam do drzwi kuchni.

- Muszę kończyć. Odezwę się potem. Cześć. - zakończyła rozmowę i zwróciła się do mnie. - Cześć kochanie, jak się spało?

- Słabo. - odpowiedziałam szczerze.

- Koszmary? - zapytała, a ja usiadłam przy stole.

- Jeszcze jak.

- Weź prysznic, na pewno ci pomoże, a ja zrobię ci śniadanie. - zaproponowała, a ja tak zrobiłam.

Pod prysznicem myślałam tylko o tym, co zrobić dalej, tak naprawdę nie miałam gdzie się podziać. Do matki nie chcę wrócić, nienawidzę jej z całego serca, jak ona mogła mnie tak potraktować? Zmyłam z siebie brudy dnia i nocy. Śmieszne prawda? Gdyby to było takie proste, wchodzisz pod prysznic i zmywasz z siebie wszystkie problemy.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Wytarłam dokładnie swoje ciało i ubrałam bieliznę, krótkie, dresowe spodenki i zwykłą koszulkę.

Babcia czekała na mnie już w kuchni ze śniadaniem.

- Siadaj słońce. - wskazała krzesło naprzeciwko niej.

- Możesz mi powiedzieć z kim rozmawiałaś? - zapytałam jedząc kanapkę. Babcia trochę się spięła.

- Z moją siostrą Days. - odpowiedziała lekko zaniepokojona.

- Nie wiedziałam, że masz siostrę. - powiedziałam lekko zaintrygowana.

- O tym, że dziadek nie żyje, też nie wiedziałaś. - mruknęła, a ja zrozumiałam, że to nie jest temat do rozmów. - Matko, Lydia ja cię naprawdę przepraszam. - powiedziała po chwili.

- Nic się nie stało. - mruknęłam. - Nie zatrzymam się u ciebie długo.

- Powinnaś porozmawiać z jedną osobą. - zaproponowała.

- Z kim? - zapytałam lekko zaciekawiona.

- Tyler'em. Twoim ojcem.- powiedziała pewnie.

- Myślałam, że nas zostawił, gdy tylko się dowiedział o mnie. - mruknęłam bez emocji.

- Nie do końca tak było... - zaczęła.

- Proszę cię opowiedz mi o tym. - poprosiłam, a staruszka tylko kiwnęła głową.

- Tyler był synem naszych sąsiadów. Twoja matka i on byli najlepszymi przyjaciółmi. Z czasem strzeliło im coś do głowy... - tutaj na chwilę przerwała i wzięła łyka kawy. - zaczęli być razem, to nas wszystkich bardzo ucieszyło, ale ich szczęście nie trwało długo, jak wiesz Ana zaszła w ciążę. Miała wtedy 15 lat.

- Ale jak to? Urodziła mnie w wieku 17 lat. - przerwałam jej zdziwiona.

- Tyler był równie zdziwiony jak ty. - mruknęła babcia. - zresztą jak my wszyscy.

- Więc, gdzie jest to dziecko? - zapytałam naprawdę zdziwiona.

- Cameron jest dzieckiem starszego brata Tyler'a. - powiedziała kobieta, a ja o mało nie spadłam z krzesła.

- Ja już naprawdę nic nie rozumiem. - odpowiedziałam zawiedziona. - Mam brata? I kuzyna jednocześnie?

- Niestety tak złotko. - westchnęła. - Cameron ma teraz 20 lat. Rozpoczął studia w Manchester. Zaraz po urodzeniu rodzice Jace'a i Tyler'a zabrali Camerona do siebie. Tyler długo nie mógł uwierzyć w to co zrobiła twoja matka. Rozstali się. Ja z dziadkiem regularnie utrzymywaliśmy z nimi kontakt, Ana nie. Była tylko dzieckiem, które strasznie się pogubiło.

- Babciu, skąd więc pojawiłam się ja? - zapytałam zdziwiona.

- Cóż, Tyler i Ana postanowili rok później dać sobie szansę. I po roku pojawiłaś się ty. Cameron miał wtedy 2 lata. Twoja matka postanowiła sama się tobą zająć. Pomagaliśmy jej. Z czasem zaczęła studiować i wyprowadziła się z tobą.  - mówiła popijając kawę.

- Tyler nie chciał pomóc? - zapytałam, kończąc kanapkę.

- Chciał, ale twoja matka nadal kochała Jace'a. - odpowiedziała lekko zażenowana.

- Totalnie jej nie rozumiem. Po co mnie okłamywała, że tata nas zostawił?

- Tak było jej wygodniej. Dużo wygodniej.

Po śniadania babcia udała się na jakieś zakupy, a ja zostałam w domu. Włączyłam swój telefon. Było na nim pełno nieodebranych połączeń od Liam'a, kilka SMS'ów. Jeden SMS był od Zayn'a i kilka od Dafne.

Od Zayn: Lyds, naprawdę przepraszam Cię za moje dziwne zachowanie. Odezwij się, naprawdę się martwimy.

Od Dafne: Lydia jadę po Ciebie z Zayn'em

Od Dafne: kurwa twoja matka powiedziała, ze się wyprowadziłaś

Od Dafne: jak się znajdziesz to cię uduszę

Zaśmiałam się na wiadomości od Dafne, na wiadomość od Zayn'a nawet nie liczyłam, więc byłam naprawdę zdziwiona. Jedno jest pewne na pewno nie wrócę do mojej psychicznej matki i jej kochasia. Dodatkiem do ich cudownego życia jest pojeb „synuś".

Pytania do was:
1. Jak myślicie co powinna zrobić?
2. Jak myślicie Dafne jest prawdziwą przyjaciółką?
3. Czy Zayn czuje coś do Lydii?

PRZEPROSINY!
Bardzo was przepraszam, że nie było mnie tak długo. Rozdział czekał, ale brakowało mi chyba weny, żeby go dokończyć. Dodatkowo pochłonęły mnie obowiązki :(

DO NASTĘPNEGO

School Project  ~Zayn Malik~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz