88.

5.9K 161 4
                                    

Pov. Kim

-Proszę stąd wyjść!- krzyknęłam. Już nie mogłam opanować nerwów. -Natychmiast.

-Wyluzuj dziewczynko. Ja wiem, że chcesz zgarnąć wszystko dla siebie, ale to tylko kilka tysięcy!- prychnęła

-Proszę stąd wyjść! -powtórzyłam, na prawdę wnerwiona

-Nie słyszałaś jej Amy? -usłyszałam głos Kay'a. Chłopak o dziwo wyglądał na spokojnego.

-Odprowadź mnie do drzwi! -kobieta wyciągnęła przed siebie dłoń. Miałam ochotę zrobić jej poważną krzywdę.

-O nie! Wiem co chcesz zrobić Amy. Drugi raz się na to nie nabiorę... -o co chodzi? Na co się nie nabierze? Mimo iż jestem jego narzeczoną, czuję się strasznie zacofana

-A więc dobrze... -z powrotem opadła na kanapę-... Ja tutaj zostaję...

-Kay, skarbie. Z wariatką nie wygrasz... -wtrąciłam. Chłopak przewrócił oczami i podał kobiecie dłoń. Ta bezwstydnie zaczęła macać jego bicepsy. Pokierowali się w stronę drzwi wyjściowych.

-To jak? Dasz mi tą kasę? -usłyszałam jej  szept. Szłam zaraz za nimi, żeby móc słyszeć o czym rozmawiają.

-Nigdy w życiu... -chłopak już nie szeptał.

-Pożałujesz tego...

Byliśmy już na zewnątrz. Kay chciał puścić tę wariatkę, lecz ona uparcie trzymała się jego nadgarstka.

-Co to jest? -zapytała z rozbawieniem. Kątem oka widziałam że muska palcami jego blizny.

-Nic. -chłopak szybko wyrwał rękę, a ta się zaśmiała krzyżując ręce na piersi.

-Nie wiedziałam że jesteś aż takim frajerem... -rzuciła

-Nie wiedziałem że jesteś aż taką szmatą... -odgryzł się.

-Kurwa, teraz na prawdę pożałujesz! -krzyknęła. Złapała jego rękę i upadła pod jego nogami. Gdybym nie poznała jej wcześniej, pomyślałabym że mdleje. -BOŻE! POMOCY! ON CHCIAŁ MNIE ZGWAŁCIĆ! RATUJCIE!!! -wrzasnęła jeszcze głośniej.

Jakiś mężczyzna, który obecnie przechodził przez ulicę, zerwał się i zaniepokojony spojrzał w naszą stronę. Nie wiedziałam co się dzieje. Kontem oka widziałam że Kay już nawet nie próbuje wyrwać ręki z uścisku kobiety. Po prostu stoi i jest coraz to bardziej zdenerwowany. 

Mężczyzna zaczął biec w naszą stronę z kamienną twarzą. Spoglądał to na Kay'a, to na Amy. Nie minęły dwie sekundy, a jego pięść spotkała się z policzkiem mojego narzeczonego. 

Kurwa...

Zaczęli się bić. 

Spojrzałam na kobietę, która zdążyła się podnieść i zaczęła oglądać całe zajście. Widziałam, że jest tym zszokowana, ale i zadowolona z siebie. Pewnie myślała że Kay ulegnie i okaże się lamusem.

Pij kwas suko!

Przez ułamek sekundy zobaczyłam czyjeś ręce zaciskające się na bicepsach Kay'a. Później ręce odsunęły go od tamtego mężczyzny. Zza mojego narzeczonego wyłonił się Liam.

Dzięki Bogu!

-Co tutaj się dzieje?- zapytał rozglądając się.- Co tu robi ta szmata?- wskazał na Amy

-Sam się zastanawiam...-prychnął Kay wycierając rękawem krew ściekającą mu z nosa. 

-Dzwonię na policję...-rzucił tamten mężczyzna kiedy zdążył się podnieść.

My Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz