13.

10.8K 272 28
                                    

Pov. Kim

-O Boże...-powiedziałam sama do siebie stojąc przed lustrem i oglądając pryszcza który przez noc zdążył mi urosnąć.- Jak ja się dziś pokażę ludziom?- tak tak, zdaję sobie sprawę że gdyby ktoś mnie teraz usłyszał, mógłby zadzwonić po karetkę. Na szczęście w domu nikogo nie ma. 

Dziś muszę wyglądać wyjątkowo pięknie. Mam już przygotowany strój cheerleaderki i pompony. Wszystko leży na łóżku i czeka aż spakuję to do torby. Ciekawe czy ta druga laska też się tak denerwuje? Pewnie tak, bo w sumie walczymy by być cheerleaderką kapitana (jakby mnie to obchodziło! JA CHCĘ KAY'A). Od dziś poniedziałki to dni stresu i pryszczy. 

Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam czarną torbę Adidas po czym włożyłam do niej strój, białe adidasy,książki i piórnik, bidon, ręcznik i ciuchy na przebranie, bo przecież nie będę wracać na piechotę w krótkiej, obcisłej spódnicy i topie który odsłania cały brzuch. Włosy uczesałam w kucyk na czubku głowy, tak jak wszystkie cheerleaderki. Kiedy byłam już gotowa wzięłam torbę i wyszłam z domu. 

************************************************

Pchnęłam z całej siły drzwi i wbiegłam z pośpiechem na boisko, które swoją drogą było pod dachem. Wiedziałam, że jestem już spóźniona ale mimo to nie ma ani trenera ani piłkarzy. Są tylko dziewczyny i nasza trenerka, mówiąca coś do nich. Szybko pobiegłam w ich stronę.

-Przepraszam za spóźnienie...-rzuciłam szybko zostawiając torbę obok ławki dla rezerwowych i zajęłam swoje miejsce obok kapitanki cheerleaderek. Jednak długo tam nie postałam. 

-Nie szkodzi...-rzuciła trenerka- Wiecie po co się tu zebraliśmy prawda?!-krzyknęła- WYSTĄP!- rzuciła szybkie spojrzenie na mnie i gdzieś na tył. Wystąpiłam przed szereg a jakaś dziewczyna z tyłu również ruszyła w moją stronę, po czym stanęła u mojego boku. -TO JAK?! WIECIE?!

-Tak!-krzyknęłyśmy wszystkie razem.

-DOBRZE! TO TERAZ CZEKAMY NA PIŁKARZY!!!- Boże jak ta kobieta lubi się drzeć! Nie musiałyśmy jednak długo czekać. Po chwili drzwi się otworzyły a przez nie wbiegli chłopaki z rękami w górze i wydając z siebie dzikie okrzyki. Podbiegli do nas. Kay stanął zaraz obok trenerki. Reszta za nim. 

-WSZYSCY SĄ?!-wrzasnął trener chłopaków. Nie czekając na odpowiedź wrzasnął znów- ŚWIETNIE! MOŻNA ZACZYNAĆ!

-Dziś zrobimy to trochę inaczej...-trenerka wyciągnęła z kieszeni dwie malutkie karteczki- Wiem że zawsze było tak że to kapitanka jest cheerleaderką kapitana, ale teraz nie będziemy tego robić. Nie będziemy przecież rozdzielać Sophie i Jack'a prawda?

Miała rację. Sophie jest naszą kapitanką a Jack lewym skrzydłowym. Oboje są parą od dwóch lat.

-Dlatego...-ciągnął trener-...wylosujemy...

-Ale...-zaczął Kay

-Nie masz nic do gadania Hilfiger...-przerwał mu. 

Trener wziął do rąk karteczki, po czym przymknął oczy i zaczął nimi przewracać w dłoniach. Po chwili wziął jedną karteczkę i spojrzał na nią.

-K...-zaczął. Niestety nie wiele to dawało gdyż dowiedziałam się że druga dziewczyna ma na imię Katherine, a co za tym idzie, obie mamy imiona zaczynające się na literę K. -Ki...-ciągnął. Moje serce zaczęło mocniej bić. Poczułam oddech zatrzymujący się w moim gardle. -mmmm...-mam ochotę go udusić.- KIM LEVIS!!!-wrzasnął a ja omal nie zemdlałam.

My Bad BoyWhere stories live. Discover now