62.

6.4K 180 36
                                    

Pov. Kim

-Gdzie wyjeżdżacie? -zapytałam

-I na ile? -wtrącił mój chłopak.

-Wyjeżdżamy do Afryki, mamy tam dużo spraw do załatwienia jako iż dostałam współudział. Kay kochanie, nie jestem w stanie powiedzieć ci kiedy wrócimy... -wyjaśniła moja mama

-No, a co z nami? -zapytałam kiedy poczułam uścisk dłoni chłopaka na mojej ręce.

-Myślałam by zabrać was z nami... -zaczęła Maddie-... Ale macie szkołę, przyjaciół i to wszystko...

-Więc wspólnie wpadliśmy na pewnien pomysł... -wtrąciła mama

-Chcielibyście zamieszkać razem? -zapytała Maddie

CO?!  CO?! CO?!

MAM MIESZKAĆ ZE SWOIM CHŁOPAKIEM?! Z KAY'EM HILFIGEREM?!?!

-Oczywiście że tak! -starałam się być opanowana

-Świetnie. A ty Kay, zgadzasz się? -zapytała moja mama

-Oczywiście, jak mógłbym się nie zgodzić? -był szczęśliwy. Słychać to w jego głosie

-Świetnie! -zachwycała się Maddie

-Ale u nas czy u Kay'a...-spytałam

-Myślałam żebyście zamieszkali u nas... -odpowiedziała Maddie

-Ich dom jest zdecydowanie większy... -dodała mama. Usłyszałam ciche prychnięcie ze strony matki Kay'a. Później poczułam że coś obejmuje mnie z całej swojej siły.

Hmmm kto to mógł być?

-Kiedy wyjeżdżacie? -zapytał Kay, przytulając mnie

-W poniedziałek...-rzuciła mama.

-To szybko...-zdziwiłam się że nic mi nie powiedzieli. 

-Wiem, przepraszam skarbie. Że mówimy ci to tak w ostatniej chwili... Przepraszam...

-Nie szkodzi.-myśl że zamieszkam z Kay'em, łagodzi całą złość. 

-Kay kochanie...-zaczęła Maddie. Słychać było że jest smutna-...Lily jedzie z nami wiesz o tym?-Lily to jego młodsza siostrzyczka.

-Dlaczego?-zdziwił się- A babcia?

-Skarbie...-przeczuwam coś na prawdę złego-...wiem że to trudne, ale twoja babcia...

-CO?-ponaglał chłopak.

-Babcia nie żyje Kay. Zmarła wczoraj na zawał serca...-chłopak odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego. Jego oczy znów zrobiły się szkliste, a jedna łza spłynęła po policzku.

-Co?-spytał. Jego głos drżał. 

-Tak mi przykro skarbie...-głos pani Maddie też się załamywał.-...Przepraszam, ale na prawdę muszę kończyć...-wyszeptała

-Pa dzieciaki! Trzymajcie się!-pożegnała się moja mama

-Pa...-powiedziałam, rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Chłopak położył głowę na moim ramieniu i zaczął płakać. Nie wiedziałam jak miałam mu pomóc, więc po prostu z całej siły go ścisnęłam.

Nagle drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem.

-Cześć!!!-wrzasnął Liam. Kay przestał łkać, ale łzy nadal mu leciały. 

-Idziecie gdzieś...-weszła Vivian-...Ej! Co się stało?-zapytała, kiedy zobaczyła mojego chłopaka.

-Nie  teraz proszę was...-powiedziałam i zaczęłam gładzić Kay'a ręką po plecach. 

-Stary nie chcesz pogadać?-Liam szturchnął jego ramię. Chłopak pokiwał przecząco głową. -Okej...-podszedł do drzwi- Chodź Viv, zabieram cię gdzieś...

-Tak...-powiedziała po czym wyszli. 

Kiedy tylko drzwi się zamknęły, znów się zaczęło. Kay cały się trząsł. Ręce dygotały mu jak galareta. Próbowałam je złapać, ale na marne. Zaczęłam głaskać chłopaka po głowie. 

-Kay skarbie. Nie płacz...-próbowałam go uspokoić-...Taka kolej rzeczy kochanie... No już cicho... Jestem przy tobie... Shhh...-nic nie pomagało. 

Chłopak oderwał się ode mnie i wbił wzrok  w moje oczy. Ja również patrzyłam w jego czerwone szkliste i lekko opuchnięte oczy. Nadal był roztrzęsiony. 

-Ale...-zaczął-...ona nie żyje... już nigdy jej nie zobaczę...

-Shhh....-przycisnęłam sobie do ust palec i próbowałam go ponownie objąć.

-Kim?

-Tak?

-Masz żyletkę?

My Bad BoyWhere stories live. Discover now