15.

10.6K 264 14
                                    

Pov. Kay

Przez cały trening, wszystkie uwagi trenera były kierowane w moją stronę. A to że kiedy strzelam to mam patrzeć na bramkę, a to że wpadnę na kogoś jeśli nie będę patrzyć gdzie biegnę, a to że źle dziś gram. Skończyło się na tym że miałem iść do pielęgniarki bo trener ubzdurał sobie że źle się czuję czy coś. Udało mi się jakoś wyprostować tę sytuację, ale HEJ! Czy tak trudno jest zrozumieć że nie mogę się skupić?! Dziewczyna którą kocham została właśnie moją cheerleaderką. Będę mógł spotykać się z nią na każdym balu lub jakiejś uroczystości w szkole. Czy to tak trudno jest zrozumieć. Wciąż nie do końca wierzę w to co się właśnie stało, choć wiem że to nie sen. Moja ręka (cała czerwona od uszczypnięć) też już to wie. 

-Stary! Uważaj!-usłyszałem czyiś krzyk, ale niestety za późno zrozumiałem że był on skierowany w moją stronę. Poczułem że coś wierci mi brzuch z niesamowitą siłą. Wiedziałem że to piłka. Poczułem ostry ból i zawroty głowy. To drugie niestety się nasilało. Po chwili leżałem już rozciągnięty na murawie. -Stary! Wszystko okej?-zobaczyłem nad sobą znajomą mi postać. Dopiero później zorientowałem się że to Liam. Podniosłem się na rękach do siadu, podkuliłem nogi i oparłem łokcie na kolanach. 

-Tak, w porządku.-zobaczyłem trenera podbiegającego do mnie.

-Hilfiger na miłość boską! Co się z tobą dzisiaj dzieje?!- krzyknął po czym okrążył mnie. Liam złapał mnie za prawą rękę a trener za lewą i podnieśli mnie do góry. Wszystkie wcześniejsze objawy zniknęły.-Wszystko dobrze? Dasz radę grać, czy chcesz iść do pielęgniarki?

-Nie trenerze. Wszystko w porządku-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

-Gdzie dostałeś?- czy on się martwi?

-W brzuch chyba...-powiedział Liam. Dzięki.

-Nie boli?- trener najwyraźniej się martwił

-Nie. Na prawdę jest w porządku trenerze...

-Dobra...-to było ostatnie słowo wypowiedziane z czułością.- PATRZCIE GDZIE KOPIECIE!- wrzasnął- A TY!- zwrócił się do mnie- SKONCENTRUJ SIĘ WRESZCIE KAPITANIE!- dał specjalny nacisk na to słowo, po czym wrócił na swoje miejsce. 

-Stary, na pewno wszystko ok?- zapytał jeszcze raz Liam

-Tak, ok. Nie martw się. A kto kopnął?-zapytałem

-Ten nowy...-wskazał na chłopaka, który stał obok bramki. 

Nawiązałem z nim kontakt wzrokowy, po czym puściłem mu ostrzegawcze spojrzenie.

-Przepraszam kapitanie...-powiedział. Chyba zrozumiał mój przekaz.

-Masz mocne uderzenie...-powiedziałem, a nowy nieznacznie się uśmiechnął. Zacząłem strzepywać trawę z koszulki w okolicy brzucha, kiedy niechcący mocniej przycisnąłem. Zabolało. Przycisnąłem jeszcze raz żeby upewnić czy mi się nie wydawało. Nie wydawało. Za każdym razem bolało mocniej. Syknąłem kiedy przycisnąłem trochę za mocno. Pochyliłem się do przodu i oparłem dłonie na kolanach. Spojrzałem z niepokojem na przyjaciela.

-Wszystko dobrze?-zapytał zaniepokojony. 

-Nie wiem...-wyprostowałem się po czym przycisnąłem jeszcze raz, tym razem nie tak mocno-...boli...

Usłyszeliśmy gwizdek trenera.

-NA DZIŚ KONIEC TRENINGU! DO ZOBACZENIA JUTRO!-wrzasnął

Pokierowałem się w stronę szatni. Kiedy już tam byłem, wyjąłem ze swojej torby czarną koszulę  w czerwone kraty, obcisłe czarne jeansy i też czarne vansy. Zdjąłem koszulkę piłkarską, wpakowałem ją do torby i obejrzałem sobie swój nagi brzuch. Nie było na nim ani śladu po uderzeniu. Jeszcze raz docisnąłem to samo miejsce ale szybko zrozumiałem swój błąd. Usiadłem na ławce łapiąc się z całej siły za brzuch, poczułem gulę w gardle która uniemożliwiła mi oddychanie. Chwilę później wszystko wróciło do normy mimo iż nadal czułem kłujący ból. Postanowiłem na razie nie wstawać z ławki.

-Kay, pytam ostatni raz. Wszystko w porządku?- usłyszałem głos przyjaciela. Zdałem sobie sprawę z tego iż siedzę na ławce bez koszulki trzymając się za brzuch. 

-Nie wiem stary...-wydusiłem z siebie

-Co się dzieje?-Liam usiadł obok mnie

-Nie wiem... brzuch mnie boli...

-Gdzie?- w jego oczach było widać zmartwienie

-Tutaj...-delikatnie wskazałem właściwe miejsce.

-Powinieneś iść do lekarza...

-Wiem.

-Ok. Przebierz się...-podał mi moją koszulkę z napisem Thrasher.-Dasz radę? Pomóc ci?

-Nie, dam radę...-wziąłem od niego koszulkę i powoli wstałem z ławki.

My Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz