#21

11.9K 414 13
                                    

Więc moja ostateczna odpowiedź to... - dramatyczna przerwa musi być w takim wyznaniu. - oczywiście, że tak!

~Scott~

- oczywiście, że tak! - Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, Lydia zostanie moją żoną! Zerwałem się na równe nogi, zgarniając Lydię w uścisk i wyskoczyłem z wanny jak poparzony. 

- Jestem tak szczęśliwy! - mógłbym wyć ze szczęścia jakie sprawiło mi to jedno zdanie. - Lydio, uwielbiam cię i zdecydowanie dziękuję losu, że pojawiłaś się w moim życiu. - nie dałem jej nawet nic powiedzieć i złożyłem pocałunek na jej ustach, które są wręcz stworzone do całowania.

- Scott... - przerwała pocałunek. - Myślę, że powinniśmy się ubrać najpierw. - trochę racji miała jednak z drugiej strony wolałbym zostać tak jak teraz, tak jak nas natura stworzyła.

- Jesteś pewna? Bo wiesz, jak dla mnie możemy tak zostać... 

- Domyślam się, jednak wiesz... Mam pewne kompleksy, które są teraz bardzo widoczne. - kompleksy... To naprawimy, jest zbyt cudowna na takie głupstwa.

- Kochanie, jesteś perfekcyjna. Każdy skrawek twojego ciała jest niesamowity, jesteś jak najcenniejszy klejnot, najpiękniejsze dzieło sztuki. Musisz mi obiecać, że zaczniesz myśleć o sobie tak samo. 

- Postaram się, jednak na ten moment chce się ubrać. Już nawet nie ze względu na kompleksy, ale robi się troszkę zimno. - Jak tak teraz pomyśle, trzęsie się jak galareta. Zapominam nie raz, że jest człowiekiem i nie ma wysokiej temperatury ciała jak my, wilkołaki. Oderwałem się od niej, z wielkim smutkiem, złapałem za ręcznik, który na szczęście uszykowałem i owinąłem ją najszczelniej jak potrafiłem po czym wróciłem do tulenia jej. W końcu pomoże to w ogrzaniu jej.

- Teraz lepiej? - spytałem się, chce być pewien, że jest jej cieplej.

- Tak, nawet za gorąco przez ciebie. Cieszysz się, dlatego jesteś cieplejszy. - odsunęła się ode mnie i od razu poczułem pustkę. Lydia zaczęła kierować się w stronę drzwi więc podążyłem za nią. - Wiesz, że możesz zostać w łazience i się wytrzeć, nie musisz iść za mną.

- Wiem, aczkolwiek nigdy się nie wycieram. Czekam aż wyschnę samoczynnie.

- A w między czasie zalewasz sobie pokój? - dopiero teraz zrozumiałem, że zrobiłem ścieżkę z łazienki na środek pokoju. - Wracaj do łazienki a ja pójdę się ubrać.

- Daj mi sekundę. - wiem, że rozstajemy się na chwilę jednak nie mogłem się powstrzymać i ucałowałem ją w czoło.

~Lydia~

Czasami mam wrażenie, że to sen. Cudowny facet, który się mną opiekuje, dba o mnie, stawia mnie na pierwszym miejscu. Sprawia, że czuję się kochana i wyjątkowa. Wszystko co było dla mnie obrzydliwe w moim ciele, wszystkie blizny, rozstępy, odstający brzuch oraz to, że postanowiłam pewne miejsca zostawić naturalnie i ich nie golić. Teraz widzę tylko piękno, zamiast blizn widzę przeszłość, która ustaliła moją teraźniejszość, widzę siłę. Widzę to, że niektóre rzeczy i sprawy są jak najbardziej naturalne i zdrowe dla człowieka. W dodatku z moim stylem ubioru trudno o kogoś takiego, wiem, że Scott patrzy przez więź mate jednak czuje, że bez niej też by mnie pokochał tak samo jak teraz. Chciałabym cofnąć się do momentu pierwszego spotkania i od razu spojrzeć w jego oczy i poczuć to jeszcze raz, na trzeźwo, w normalnych warunkach.

Wracając, przez te przemyślenia zapomniałam, że jestem w garderobie i muszę wybrać co założyć. Postawie chyba na zwykłe czarne dresy i czarny, obcisły top. Zrzucam ręcznik i podchodzę do szuflady z bielizną, podczas wybierania na które majtki mam teraz ochotę usłyszałam za sobą dźwięk upadającego materiału. Spojrzałam się w tamtą stronę i zobaczyłam zszokowanego Scott'a, który patrzył na mnie jakbym była najcenniejszym dziełem sztuki LUB jak na smakowity kąsek. Nie raz nie do końca wiem o czym on myśli.

- Po raz kolejny, zrób zdjęcie na pamiątkę. - mam nadzieje, że tym razem kontaktuje i słucha co mówię. 

- Poczekaj! Nie ruszaj się! Biegnę po telefon! - i już go nie było, wziął to na serio. Czy go posłuchałam? Nie. Zdecydowałam się na damskie bokserki, będzie w całości wygodnie, gdy je zakładałam usłyszałam z sypialni. - Kurwa! Jak na złość ten telefon uciekł ode mnie. - Już za późno i tak już założyłam bokserki, top i puchate skarpetki. - MAM GO! - natychmiast usłyszałam jak biegnie do garderoby. - Nosz kurwa, miałaś zostać w tamtej pozycji. - zrobił minę smutnego szczeniaczka, zrobiło mi się go szkoda więc postanowiłam obudzić w sobie fotomodelkę. Zaczęłam strzelać najróżniejsze pozy, od razu poprawiło mu to humor i zaczął robić zdjęcia. Teraz jak tak o tym pomyślę, ciekawe ile już ma moich zdjęć na swoim telefonie.

- Wystarczy ci, bo muszę jeszcze spodnie założyć. 

- Ale po co ci jakieś spodnie, i tak masz na sobie za dużo już. - Powiedział stojąc nago w przejściu, dla nagiego to nawet w samych skarpetkach byłabym za bardzo ubrana.

- Może ty po prostu jesteś zbyt nagi? Ale za to ja mam na co popatrzeć, ty na mnie się napatrzyłeś więc teraz rolę się odwróciły. - powiedziałam to zakładając spodnie, on jakby sobie uświadomił, że stoi jak go natura stworzyła, spojrzał w dół, przeklął pod nosem i podszedł do szuflad z bielizną, wyjął randomowe bokserki i je założył. - Podczas gdy ja zastanawiałam się jakieś 5-10 minut, które założyć ty wyjąłeś byle jakie i są. Jakim cudem?

- Hmmm takim, że śpieszy mi się żeby... - Podniósł mnie, na co cicho krzyknęłam z zaskoczenia, i pobiegł ze mną na rękach do sypialni, wszedł na łóżko i delikatnie mnie na nim ułożył. - Móc jak najszybciej umieścić cię na łóżku. Odpocznij a ja pójdę załatwić jedzenie, pewnie jesteś głodna. - Gdy tak o tym wspomniał to rzeczywiście, ale z powodu tylu emocji, które ostatnio mi towarzyszyły, totalnie zapomniałam o głodzie.

- Pójdziesz na dół w samych bokserkach i drobnym problemem w nich? - powiedzmy, że mu też towarzyszyły emocje.

- Kurwa... - wydawał się smutny i trochę załamany. - Miałaś nie widzieć mnie w tym stanie. Pójdę się ubrać. 

- Naprawdę pójdziesz w takim stanie? Może pierw powinniśmy coś z tym zrobić... - nie byłam gotowa, ale byłam. Dziwne uczucie.

- My? Powinniśmy? Ohh Lydio, kochanie, nawet nie wiesz co właśnie zrobiłaś tymi słowami. - Jak gdyby nigdy nic porzucił misje ''pokarm'' i wskoczył na łóżko. - Tylko czy jesteś na to gotowa? Nie chce cię przestraszyć, nie chce żebyś cierpiała. 

- Scott, prawdę mówiąc to jestem, ale nie jestem. Czuje coś dziwnego w całym ciele. - to jedyne co mogłam z siebie wykrztusić.

- Lydio, potrzebuję odpowiedzi. Tak lub nie. - to zbyt skomplikowane, a szczególnie gdy jest nade mną i patrzy mi prosto w oczy, tymi swoimi uwodzicielskimi, czarnymi od pożądania oczyma.

- Tak, chyba, nie? Tak? Nie wiem - miałam mętlik w głowie od tego spojrzenia. - Nie patrz się tak na mnie bo nie wiem sama. - Zasłoniłam twarz dłońmi, poczułam uginanie materaca z czego wywnioskowałam, że powrócił do misji ''pokarm''. Jednak myliłam się. Poczułam jego ciepło jeszcze bliżej swojego ciała i to, że całuje moje dłonie.

- Lydia, pokaż mi swoją twarz. - powiedział to tak seksownym głosem, że już od tego mogłabym dostać orgazmu. Oczywiście odsłoniłam twarz. - Nie musimy się z tym śpieszyć, zaczekam ile będzie trzeba. Na taką kobietę jak ty mógłbym czekać całe życie.

- Tak... - to jedyne o czym myślałam. Cała moja niepewność odpłynęła, byłam gotowa. - Chce tego Scott. - Więcej nie musiałam mówić, zareagował wręcz od razu. Zaczął mnie całować z taką namiętnością jakby przekazywał mi całą swoją miłość do mnie. W głębi siebie wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi, że będzie delikatny, że zrobi wszystko bym nie cierpiała.

Teraz zna każdy skrawek mojego ciała. Teraz ja znam każdy skrawek jego ciała...


~~~~~~~~~~~

To jeszcze nie koniec kochani.

Do następnego!

love y'all guys <3

Moja Mała MateWhere stories live. Discover now