#11

18.6K 559 50
                                    

Wchodzę i co widzę? Theo... z uniesioną ręką gotowy uderzyć mój cały świat. Mój aniołek leży pod nim z rozerwaną koszulką. Zdecydowanie za dużo na jeden dzień. Czuję jak moje oczy przybierają czerwony odcień Alfy.

•Lydia•
Scott. Kiedy będziesz. Pośpiesz się. Tylko takie miałam myśli gdy szykowałam się na ból policzka, ale zamiast tego... Ryk. Ryk Alfy. Scott. Przyszedł po mnie. Pomoże. Nie zdążył. Ból policzka jest mocniejszy niż od człowieka, użył swojej siły wilkołaka. Płacz, płacz i jeszcze raz płacz. Nie chciałam okazywać uczuć, ale to za bardzo boli... Kolejny ryk Scott'a powoduje odsunięcie się Theo ode mnie, i co robi? Ukłania się przed Alfą po ty jak uderzył Lunę! On to ma tupet.

- Jak śmiesz!? Jak śmiesz bić swoją Lunę!? - Scott się wkurwił, na maksa.- Odpowiedz! Natychmiast!

- Alfo, ja nie wiedziałem, że to Luna. Wpadła na mnie gdy przed tobą uciekała, pomogłem jej, ale nie wiedziałem, że to Luna. Przysięgam.- Nie wiedział!? Przecież mu to w twarz wykrzyczłam!

- Tak!? Myślisz, że nie słyszałem przez myśli jak to krzyczała!? Myślisz, że nie słyszałem tego na korytarzu!? Myślisz że jestem aż tak głupi!? - nadal wkurwiony. HALO! JA TU JESTEM I PŁACZĘ A TEN TYLKO NA NIEGO WRZESZCZY ZAMIAST PODEJŚĆ DO MNIE! MÓWIŁAM, ŻE DEBIL.

- Alfo... Ja... Ja naprawdę nie słyszałem. Ja... Nic nie zrobiłem! - Podniósł głos na Alfę, a rękę na Lunę. Umrze. To pewne. Wiem jak to prosperuje. Uznają to za zdradę.

- Alfo ja przepraszam...- DEBIL, znieważenia nie da się pominąć słowem ,,przepraszam''.

- PODNIOSŁEŚ NA MNIE GŁOS, RĘKĘ NA SWOJĄ LUNĘ A TY MÓWISZ PIEPRZONE PRZEPRASZAM!? UMRZESZ JESZCZE DZIŚ!- Nadal wkurwiony.

Chwila co się dzieje. Obraz zaczął wirować, ale dlaczego, co się dzieje? Próbuje wstać, ale to na nic dalej jest już tylko ciemność...

•Scott•
Mój beta idzie po to ścierwo, a ja mogę zabrać stąd moje życie, mój skarb. Podchodzę do łóżka, na którym leże mój świat. Zemdlała. To dobrze, nie mógłbym spojrzeć jej teraz w oczy... To przeze mnie to się stało... Gdybym wtedy jej nie przestraszył tym, że podniosłem rękę, nie byłoby jej tutaj tylko ze mną w pokoju lub w pokoju Luny, ale nie ja jestem taki głupi, że prawię znów ją ktoś skrzywdził. Ona i moja siostra moją rację jestem debilem...

Ona mi tego nie wybaczy... Nigdy... Ja bym sobie nie wybaczył a co dopiero ona... To koniec. Nie mogę jej tu trzymać... Ona na mnie nie zasługuje... Ale ja bez niej umrę tak jak moje stado... Sparuje się z silną wilczycą, a ją puszczę wolno... Kocham ją, ale ona mnie nie, a po głupotach, które nagadał jej ojciec ona mnie nie pokocha... TO KONIEC...

Moja Mała MateWhere stories live. Discover now