#19

12.7K 453 20
                                    

•Scott•

Odkąd Lydia zemdlała czyje smutek i żal... Jest już w tym stanie 10 godzin! Rozumiecie 10 godzin bez mojej malutkiej, bez mojego aniołka, bez mojego źródła życia. Ja to czuję... Moja Wataha to czuję... A ja nie mogę nic z tym zrobić. Siedzę przy niej cały czas. Jest taka drobna, taka cudowna.

- Lydia... Wróć do mnie, proszę... - tyle błagań, niech już wraca. Chwila zaczyna się wybudzać - Lydia! Lydia! Słyszysz mnie!?

- Scott...

- Lydia... Przepraszam że cię oznaczyłem... Ale nie możesz ode mnie odejść... Ja bez ciebie nie żyje... Te 10 godzin, które byłaś nieprzytomna. Siedziałem przy tobie. Ja nie mogłem robić nic innego... Bez ciebie przy mnie...

- Scott... Ja wiem, że mnie kochasz... i, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. 

- Ohh Lydia, będzie teraz dobrze. Kocham cię i zaopiekuje się tobą.

- Wiem, ale ja ciebie mocniej. Jednakże i tak masz w ryj za ten ból, który czuje. Nie gryź mnie więcej  hah.. - Zaśmiała się lekko, wiem że bolało ją to, ale ważne że teraz jest ze mną.

- Oszczędzaj się, musisz odpocząć. - Lydia to by najchętniej już biegała i skakała.

- Tak, tak, a mogłabym się wykąpać chociaż? Czy to też zabronione. 

- Hmmm ze mną jest do zaakceptowania, piszesz się na to? - zobaczymy co teraz odpowie.

- Wiesz, i tak ledwo wstanę, więc potrzebuje jednego takiego co mnie zaniesie, rozbierze, przed tym przygotuje ciepłą kąpiel i mnie to wanny wsadzi że tak powiem. Jeszcze się zastanowię czy ten taki jeden zasłuży na wspólną kąpiel. Odpowiada ci? - wie jak mnie na służącego zrobić. Pobiegłem do łazienki i zacząłem nalewać ciepłej wody do wanny. Dolałem jakiś żel pod prysznic żeby zrobiła się piana, wlałem trochę olejku lawendowego dla zapachu i ukojenia stresu. - Tylko pamiętaj jestem wybredna!

- Kochanie, dla takiej nagrody to wiadomo, że się postaram. - odpowiedziałem gdy wróciłem do pokoju. - A teraz pora pozbyć się zbędnych kilogramów zwanych ubraniami.

Podszedłem do łóżka i pomogłem Lydii usiąść. Podniosła ręce na znak, że mam zdjąć jej bluzkę, jak z dzieckiem. Już wiem, że trzymanie rączek przy sobie będzie wręcz niemożliwe... Gdy bluzka leżała już gdzieś w kącie skupiłem się na idealnych piersiach mojej mate. Ona jest wręcz zbyt idealna i perfekcyjna.

- Zrób zdjęcie na pamiątkę żebyś miał jak wrócić do tego momentu kochanie moje.

- Coo... - zbyt się rozmarzyłem i nie słuchałem - Mogłabyś powtórzyć?

- Hahahaha już nie ważne, możesz jeszcze spodnie mi zdjąć i wtedy zanieś mnie do wanny słodziaku mój. - jest inna po przebudzeniu się, jestem ciekaw co jej się śniło i czy w ogóle coś było. Nie ważne. Spełniam rozkaz mojej kruszyny.

- I jak? Kąpiel zadowala? - spytałem. Liczę, że tak i że będę mógł się dołączyć.

- Hmm no wiesz... - trzyma mnie w niepewności. - Jest lepsza niż się spodziewałam, pozwalam ci na dołączenie się.

- Twoje słowo mym rozkazem. - po tych słowach Lydia przesunęła się do przodu żebym mógł usadowić się za nią. Gdy to zrobiłem ona, trochę nieśmiało, oparła się o mnie. Wilczy instynkt nie pomaga w takich sytuacjach, ale trzymam emocje na wodzy, jak na razie mi się udaje.

- Scott, zastanawiałeś się kiedyś czy gdyby nie więź to byś mnie wybrał w pokoju pełnym kobiet? 

- Kochanie, pora na wyznanie. Gdy na mnie wpadłaś...



Moja Mała MateWhere stories live. Discover now