#5

25.4K 633 73
                                    

Ona zszokowana nie podeszła do mnie, więc skończyło się na tym, że... to ja podszedłem do mojego życia i przytuliłem ją do swojego torsu.

- Ciii... już dobrze przy mnie będziesz już zawsze bezpieczna, spokojnie maleńka.

Powiedziałem do niej spokojnie i z troską w głosie. Ale ona dalej płakała

- Co ja tu robię?- powiedziała już po uspokojeniu się.

- Jeden z uczniów usiłował cię... - nie, nie mogę tego powiedzieć, ale wiem, że muszę. -... zgwałcić, ale wtedy pojawiłem się ja i cię uratowałem, niosłem cię do auta żeby odwieść cię do domu, ale zasnęłaś więc przywiozłem cię do domu główn... do mojego domu. - i uśmiech. Może nie wszystko jest prawdą, ale to nie ważne.

- Dobrze, dziękuje ci za wszystko, ale teraz mógłbyś mnie odwieść do mojego domu? Moi rodzice pewnie się martwią...- zapytała, ale ja nie mogę się na to zgodzić, bez niej umrę.

- Nie, nie mogę... Musisz tu zostać, ze mną. A teraz idziemy na spotkanie z moimi rodzicami.

- To jest porwanie... - powiedziała, a ja muszę przyznać jej troszeczkę racji. - Chcę do domu, do mojego domu, do moich rodziców...

- Ale ty nic nie rozumiesz masz tu zostać ze mną, nie obchodzi mnie to że chcesz do domu, szukałem cię 2 lata i nie zamierzam cię stracić, a teraz do garderoby i ubierz się na spotkanie z moimi rodzicami.- powiedziałem władczym tonem alfy. Widziałem strach w jej oczach, poczułem to jak się boi. Max nie raz nie umie się opanować, a szczególnie gdy chodzi o przeznaczenie.

- NIE! - krzyknęła zapłakana, rozumiecie taka mała i nieśmiała a mi się sprzeciwiła.

- TAK! I BEZ DYSKUSJI! - również krzyknąłem. Max ogarnij się.

•Lydia•
Nie ja tu z nim nie zostanę, ja nie mogę, zbyt się go boję, nie mogę z nim zostać. Jego oczy zmieniają kolory to na czerwony to na czarny, ja się pytam jak!? To nie możliwe, a wracając...

- NIE! Nie zostanę tu, nie spotkam się z twoimi rodzicami i nie będę cię słuchała.

Powiedziałam pewnie, ale w środku trzęsłam się jak galareta.

- Jesteś moja i nie masz prawa się za mną kłócić. To ja tu rządzę a ty jako moja mate nie masz prawa się mi sprzeciwić!- krzyknął na mnie.

Gdy to usłyszałam zrozumiałam, oczy zmieniają kolory, jest silny i szybki, mate więc jest wilkołakiem, co już wiem, a czerwony kolor oczu wskazuje na to że jest alfą... I jestem jego mate, czyli także luną jego stada... Super, cudowny pierwszy dzień w nowej szkole. Groźby ze strony suki, próba gwałtu i porwanie.

- Jesteś wilkołakiem?

- Tak - opowiedział spokojnie, przynajmniej już coś wiem na pewno.

- Jestem twoją mate, czyli luną twojego stada?

- Tak, a dokładniej luną Watahy Księżyca - fajnie jestem luną najpotężniejszego stada na ziemi, naprawdę FAJNIE, wręcz ZAJEBIŚCIE (wyczujcie ten sarkazm). A rodzice mnie ostrzegali.

- NIE! Nie, to nie jest prawda...

- Jest, a teraz szykuj się na spotkanie z moimi rodzicami, bo nie mamy całego dnia a jest już 18:00. - czemu on musi mi to robić i mówić to tak spokojnie podczas gdy ja mam dosyć. Wolałabym odpocząć po tym wszystkim.

- NIE! Nie będziesz mi rozkazywał! Chce odpocząć, nie mam ochoty nikogo poznawać, nie dziś i nie w tym stanie.

Mu się raczej nie spodobała ta odpowiedź bo jego oczy są teraz wręcz czarne. I właśnie w tym momencie stało się coś czego się nie spodziewałam...

Moja Mała MateWhere stories live. Discover now