Prolog

481 22 2
                                    

-Carmen, wstawaj już czas - krzyknęła moja mama, a ja z chęcią wstałam z łóżka.

Dzisiaj miałam zamiar pójść wybrać mojego pokemona. Pochodzę z regionu Kanto, więc do wyboru będę miała Bulbasaur, Charmander i Squirtle . Nie jestem pewna, który z nich zostanie miom pokemonem, jednak słyszałam, że niedawno pewnien chłopak u profesora Oak wybrał pikachu.

Szłam drogą i byłam strsznie podekscytowana. Byłam w połowie drogi, kiedy nagle krzaki tuż przedemną zaczęły się poruszać, a z nich wyszedł mały eevee. Niespodziewanie pokemon się przewrócił, a wokół niego zebrało się stado Beedrill, które zaczęło kierować się w stronę małego eevee.

-Przestańcie! - krzyknęłam podbiegajac do eevee, który był strasznie wyczerpany. - Zostawcie go w spokoju! - krzyczałam biorąc na ręce eevee.

Beedrille nie chciały dać za wygraną, więc zaczęły też atakować mnie. Postanowiłam uciekać, biegłam ile sił w nogach z małym eevee na rękach. W końcu zobaczyłam miejsce do którego chciałam trafić, a także profesora Oak podlewającego kwiaty przed wejściem.

-Profesorze! - krzyknęłam, żeby mnie zauważył.

Mężczyzna szybko zareagował i podbiegł do mnie. Nie wiedzieć czemu rozpoczął rozmowę z tymi beedrillami.
Spojrzałam na eevee, który leżał mi na rękach nie przytomny. Nagle pokemon otworzył oczy.

-Eevee - powiedział.

-Już spokojnie, jesteś bezpieczny - delikatnie go pogłaskałam.

-Eevee, czy to prawda, że próbowałeś ukraść tym beedrillom jedzenie? - zapytał profesor.

-Eevee - powiedział pokemon delikatnie kiwając główką. - Eevee eev eevee - mówił dalej, a ja nie rozumiałam skąd profesor wie, co one mówią.

Po kilku chwilach mediacji Beedrille odleciały, a ja poprosiłam profesora o pomoc.

- To powinno mu pomóc - powiedział podając eevee jagodę.

Po zjedzeniu owocu eevee odrazu się rozpromieniał i zaczął skakać.

-Proponuje ci go umyć, ja muszę dokończyć podlewanie moich kwiatów - powiedział opuszczając pomieszczenie.

-To co eevee, jesteś gotowy na kompiel? - wizięłam to na ręce.

-Eevee eev - powiedział ochoczo.

Zaczęłam delikatnie myć pokemona, a jemu najwyraźniej podobało się co robię. Póżniej go wysuszyłam i przeszłam do czesania.

-Wiesz co, jeszcze nigdy dotąd nie rozumiałam, co mówi do mnie pokemon - powiedziałam czesząc jego futerko.

-Eevee eev- spojrzał na mnie ze smutkiem.

-Właśnie ciebie rozumiem! - powiedziałam ochoczo, a eevee odrazu się rozchmurzył.

-Eevee- powiedział i połaskotał mnie swoim ogonkiem po szyi.

- Tak jesteś wyjątkowy - delikatnie się zaśmiałam.

-Widzę, że wasza dwójka świetnie się dogaduje - oznajmił profesor wchodząc do pomieszczenia. - Co Ty na to, żeby eevee został twoim pokemonem? - zapytał podając mi pokeball, a ja się zdziwiłam.

-Oczywiście tylko, jeżeli eevee się zgodzi - powiedziałam biorąc pokeball  do ręki. - Co ty na to maluchu? - zapytałam wystawiając w jego stronę pokeball.

-Eevee eev eevee! - powiedział ochoczo pokemon i dotknął łapką pokeballa.

Eevee przeniósł się do pokeballa i po chwili migającego czerwonego światełka eevee został moim pokemonem. Wypuściłam go i wzięłam na ręce.

-A zatem Carmen Mistrey z Alabasti, czy jesteś gotowa wyruszyć? - powiedział profesor.

-Oczywiście! - uśmiechnęłam się w stronę eevee.

My little eevee |Pokemon|Where stories live. Discover now