√ Rozdział 30

1.7K 53 8
                                    

Harremu w bardzo krótkim udało stać się najlepszym z  eliksirów a Profesor Slughorn wręcz go uwielbiał. Czyli wszystko tak, jak powinno. Hermiona była zła o książkę, w której - ktoś widocznie bardzo dobry z eliksirów - prowadził swoje własne notatki. Wiele pomogły Harremu. Nie miałam nic przeciwko temu, jeśli to pomaga Harremu to wszystko jest dobrze. Co prawda, Profesor Slughorn bardzo przepadał za Harrym ale chłopakowi nadal nie udało się zdobyć jego wspomnienia. Profesor najwyraźniej bardzo się go wstydzi. Co w nim jest w takim razie?

- Z kim wybierasz się na przyjęcie do Slughorna? - Zapytała mnie Hermiona, gdy odrabialiśmy pewnego wieczora lekcje w bibliotece.

- Nie mam ochoty tam iść. Czego mam tam się spodziewać? - Mruknęłam cicho.

- Nie będzie tak źle, na pewno. - Odparła z lekkim uśmiechem.

- Jesteś pewna? - Zapytałam.

- Jestem.

- A ty z kim idziesz? - Podpytałam łagodnie.

- Jeszcze nie wiem. Chciałam zaprosić Rona ale zachowuje się jak naburmuszone dziecko, że Profesor Slughorn nie docenił też jego. Jak ma go doceniać skoro się w ogóle nie uczy? - Oburzyła się ciut za głośno.

- Shh. - Skrzywiła się niezadowolenie bibliotekarka w naszą stronę.

- Przepraszamy. - Szepnęłam w jej kierunku. - Myślisz, że będzie chciał iść?

- Nie, uniósł się dumą i powiedział, że to nie jest dla niego ważne. Woli ćwiczyć do drużyny. - Odparła złośliwie.

- No tak, mecz Quidditcha. To już jutro? - Zapytałam. Dziewczyna skinęła lekko głową.

- Zastanawiam się jak Harry zamierza grać, gdy tak rzadko ćwiczy.

- Zobaczymy jutro. Jestem pewna, że będzie dobrze. - Oznajmiłam z niepewnym uśmiechem. W rzeczywistości martwiłam się, że nie będą mogli się skupić. - Hermiona? - Zapytałam.

- Tak? - Spojrzała na mnie.

- To ty pomogłaś wygrać Ronaldowi prawda?

- Słucham? O czym ty mówisz? - Zmarszczyła brwi.

- Widziałam jak rzucasz zaklęcie. Pech chciał, że akurat wtedy spojrzałam na ciebie. - Oznajmiłam łagodnie.

- No bo ... no bo tak mu zależało. - Wyszeptała.

- Wiem Hermiona, nie mam do ciebie o to żalu. Nie wiem kim jest ten drugi chłopak. Harry będzie miał również ogromne wsparcie podczas meczu. Wiem, że zrobiłaś to również dla niego tak?

- No tak. - Skinęła niepewnie głową. Domyślałam się, że Hermiona bardzo lubi Rona. Nie wiedziałam jeszcze jak bardzo ale zdaje się, że to samo czuje Ron.

Zanim się nie obejrzałam nastał kolejny dzień. Był to dzień wolny od nauki. Poranek spędziłam w Wielkiej Sali wraz z Hartem. Nie znalazłam wzrokiem trójki przyjaciół przy stole Gryffindoru.

- Myślisz, że sobie poradzą? - Zapytał mnie, gdy sączyłam herbatę.

- Słucham? - Odwróciłam się w jego kierunku. Nie wiedziałam o co pytał.

- Czy Ron i Harry sobie poradzą. - Machnął głową w kierunku stołu Gryffindoru, przy którym właśnie pojawiła się wcześniej wspomniana przez Harta dwójka.

- Jestem dobrej myśli. - Uśmiechnęłam się w jego kierunku.

- Zazdroszczę ci tego pozytywnego uśmiechu. Jest bardzo szczery i potrafi wywołać uśmiech nawet na twarzy najsmutniejszej osoby wiesz? - Wyznał przyglądając się mi.

Siostra wroga     W TRAKCIE DUŻEJ KOREKTY! Where stories live. Discover now