√ Rozdział 11

3.4K 122 15
                                    

Następnego dnia chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Harrym. Czułam, że jego szlaban nie mógł być przyjemny ale obawiałam się ponadto, że mogło być gorzej niż przypuszczam. Profesor Umbridge nie wygląda na kogoś z kim można by dyskutować o czymkolwiek. To chyba taki człowiek, który "wszystko wie i zawsze ma rację". Westchnęłam ciężko, gdy żwawym krokiem zamierzałam do Wielkiej Sali. Potknęłam się przez szatę, którą niedbale zarzuciłam na siebie, prawie spotykając się z zimną posadzką w zamku. Weszłam do środka rozglądając się nerwowo. Przy stole Gryffindoru jednak nie zauważyłam ani Harrego, ani Hermiony, ani Rona. Znów westchnęłam i szybko odwróciłam się by wyjść z Wielkiej Sali. Zderzyłam się jednak z czyimś ciałem. Uniosłam głowę. Był to Draco.

- Już wychodzisz? - Zapytał poważnie.

- Muszę porozmawiać z ... - Zaczęłam, jednak mi przerwał.

- No tak, jasne. Widziałem Granger, chyba tu idzie. - Mruknął mijając mnie. Obserwowałam go, gdy podszedł do stołu Slytherinu i usiadł na swoim stałym miejscu. Wydawał się zamyślony. Skierowałam się w stronę sali lekcyjnej. Zaczynaliśmy eliksirami, co było częste. Udałam się do lochów, gdzie panowała zaskakująca cisza. Gdy miałam już ze sobą torbę pod salą Profesora Snape'a zauważyłam Hermionę i Rona. Rozmawiali o czymś zawzięcie.

- Cześć. - Podeszłam do nich, witając się.

- Oh, cześć Melania. - Pierwsza odezwała się Hermiona.

- Część. - Mruknął Ron.

- Nie ma Harrego? - Zapytałam rozglądając się.

- Gdzieś rano wyszedł i nie wiemy gdzie jest. - Wyjaśniła Hermiona. Wyglądała na zdenerwowaną.

- Mówiłem ci, że na pewno zaraz przyjdzie. O już idzie, spójrz. - Wskazał palcem gdzieś za mną. Hermiona odetchnęła a ja odwróciłam się w tamtym kierunku.

- Harry! - Hermiona była wyraźnie zła. - Nie znikaj tak bez słowa. Martwiliśmy się. - Zaczęła, gdy tylko do nas podszedł.

- Cześć. - Przywitałam się, nie pozwalając by odpowiadał. Czułam, że nie chciał mówić.

- Cześć. - Uniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się niemrawo. Od razu zauważyłam, że chowa dłoń w rękawie szaty. Chciałam o to zapytać ale Profesor Snape wezwał nas do klasy.

Zajęcia były dość znośne. Po ostatniej lekcji, którą były zajęcia z historii magii, we trójkę wyszliśmy z klasy i odetchnęliśmy. Przed nami pojawił się Draco razem z Crabem i Goyl'em.

- Słyszałem Potter, że miałeś szlaban u Umbridge. Na pewno opowiadałeś te same bzdury co wszystkim. Może znowu płakałaś, gdy opowiadałeś jak zmarł Diggory. - Zakpił wyraźnie dumny z siebie. Skrzywiłam się. Nie lubiłam takiego Draco.

- Draco! - Zagrzmiałam. Gdy spojrzał na mnie, wydawało mi się, że wcześniej mnie nie zauważył. Podeszłam na przeciw niego, zasłaniając lekko Harrego. - Nie mówi tak. Nie masz prawa mówić tak okropnych słów. - Oznajmiłam patrząc na niego groźnie.

- Co tu robisz? - Zapytał poważnie. Zupełnie jakby nie słyszał moich słów.

- Skończyłam zajęcia, tak ja i ty. Nie widziałeś mnie?

- Nie pamiętam. - Mruknął niedbale.

- Odejdź Draco. Zajmij się czymś pożytecznym. - Powiedziałam łagodnie. Chłopak spojrzał na trójkę przyjaciół, na mnie a następne odszedł w kierunku pokoju wspólnego.
Westchnęłam opuszczając głowę.

- W porządku? - Usłyszałam za plecami. Odwróciłam się.

- Tak. - Wysiliłam się na uśmiech.

- Pójdziesz z nami na obiad? - Zapytał Ron.

- Dziękuję ale nie jestem głodna. Będę w bibliotece. - Oznajmiłam spokojnie.

- Dobrze, zobaczymy się później. - Ron pożegnał się lekkim uśmiechem i pociągnął Hermionę w kierunku Wielkiej Sali.

- Ron, też chciałam iść do biblioteki. - Usłyszałam głos Hermiony.

- Ciągle tam przesiadujesz. - Przyznał. - Choć raz ze mną zjedz.

Zaśmiałam się cicho. Zerknęłam na Harrego, który ciągle stał obok. Przyglądał mi się.

- Coś nie tak? - Zapytałam marszcząc brwi.

- Nie, w porządku tylko ... - Przerwał nagle. - To nic ważnego. - Machnął lekceważąco ręką. - Idziemy? - Zapytał.

- Dokąd?

- Do biblioteki. Chciałaś tam iść, prawda? - Ruszył do przodu.

- No tak. - Jeszcze raz zmarszczyłam brwi i ruszyłam za nim.

Usiedliśmy przy jednym stole. Zabrałam się za zadanie z eliksirów. Harry był wyraźnie zamyślony. Nadal widziałam, że chował dłoń.

- Harry? - Chłopak uniósł głowę, spoglądając na mnie.

- Tak? - Mruknął.

- Możesz mi pokazać dłoń? - Zapytałam łagodnie. - Boli cię? - Dodałam ciszej.

- To nic takiego. - Odpowiedział cicho.

- Harry ... - Czułam, że to jednak coś poważnego.

- Muszę już iść. Jestem głodny. - Wstał i chciał wyjść. Również szybko wstałam i złapałam za jego rękę. Uniosłam rękaw szaty zauważając brzydką bliznę. Była świeża, więc nadal można było zauważyć układające się na dłoni litery w słowa "Nie będę opowiadać kłamstw".

- Jak ona mogła? - Zakryłam usta wolną ręką. Spojrzałam na Harrego ciągle trzymając jego dłoń. - Dlaczego o tym nie powiedziałeś? Nie wolno jej tego robić. Gdyby Dumbledore wiedział.

Harry spoglądał na mnie.

- Dumbledore ma dużo na głowie. Nie chcę zawracać mu jeszcze o zachowaniu Umbridge. - Wyjaśnił cicho. Spojrzał na nasze dłonie i chciał zabrać rękę. Nie pozwoliłam mu na to.

- Harry ... - Zaczęłam spokojnie. - Proszę mów nam, gdy dzieje się coś złego. Jesteśmy tutaj dla ciebie. Możesz nam mówić o wszystkim. Wiesz o tym prawda? - Zapytałam, przyglądając się mu.

- Wiem, ja dziękuję. - Oznajmił spokojnie. - Po prostu czuję, że nie chce was martwić. To chore, że nie możemy się uczyć obrony, tym bardziej, że czyha na nas niebezpieczeństwo. Jestem czasami taki zły, taki wściekły. Mam ochotę ... - Przerwał zupełnie zgubiony.

- Harry ... - Zaczęłam spokojnie. - To uzasadnione, że czujesz się źle z tym. Ale pamiętaj, że nigdy nie będziesz z tym sam. Masz wiele osób, które chętnie cię wysłucha i pomoże. Pamiętaj, nie jesteś sam! Masz przyjaciół, których Voldemort nie ma. Zawsze będziesz silniejszy od niego. Zawsze, Harry. - Wytłumaczyłam spokojnie. Chciałam by wiedział, że zawsze jesteśmy dla niego.

- Dziękuję Melania. Będę o tym pamiętał. - Uśmiechnął się lekko.

- Chodźmy. - Odwzajemniłam uśmiech.

- Dokąd? - Zapytał zaskoczony.

- Mówiłeś, że jesteś głodny. Więc chodźmy coś zjeść. - Pociągnęłam go za rękę, którą od razu puściłam, gdy wyszliśmy z biblioteki. Szliśmy ramię w ramię oboje pogrążeni w myślach. Miałam nadzieję, że Harry opowie Hermionie i Ronowi o tym jak potraktowała go Umbridge.

Oboje zdziwiliśmy się, gdy Ron i Hermiona nadal tkwili w Wielkiej Sali.

- No wreszcie. - Westchnęła dziewczyna.

- Coś nie tak? - Zapytałam z uśmiechem.

- Ronald cały czas się obżera. Mówił, że dołączymy do was tylko coś zje. Jak na razie ani na chwilę nie przestał. - Oburzyła się spoglądając na niego.

- No co? Jestem głodny! - Oznajmił opluwając niechcący ramię Harrego. - Sorry. - Mruknął.

- Smacznego. - Pomachałam im i udałam się do stołu Slytherinu. Od razu atmosfera zrobiła się ponura i zimna. Zupełnie przeciwnie niż przy stole Gryffindoru, gdzie panowała radosna atmosfera. Wypiłam kubek herbaty zerkając poniekąd na stół Gryffindoru. Czułam potrzebę znalezienia jakiejś maści.

Siostra wroga     W TRAKCIE DUŻEJ KOREKTY! Where stories live. Discover now