√ Rozdział 13

3K 125 7
                                    

Było bardzo wcześnie, gdy zrezygnowana z prób ponownego zaśnięcia wstałam z łóżka i postanowiłam pójść na spacer.
Ubrana w jeansy, koszulkę i bluzę wyszłam z dormitorium i przeszłam szybko przez pokój wspólny Slytherinu. Dłoń nadal mnie piekła ale nie tak mocno jak wczoraj. Chciałam by to się skończyło. Nie powinno być w Hogwarcie takiej osoby. Umbridge jest okropna i nikt nie śmiał powiedzieć inaczej. Nikt nie lubił jej lekcji, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Gdy wyszłam z lochów zrobiło się trochę cieplej. Na dworze o tej porze panował już lekki mróz a zimne mury zamku nie pomagały zachować ciepła w środku. Już niedługo święta Bożego Narodzenia. Cieszył by mnie ten fakt, gdyby nie to, że ten czas kojarzy się ze wspólnym spędzaniem czasu z rodziną, której niestety już nie mam. Nie chciałam się tym przejmować. Zostanie w Hogwarcie nie wydaje mi się wcale złą wizją spędzania świat. Myślę, że może być całkiem dobrze. Moje myśli przerwał odgłos kroków, które usłyszałam blisko siebie.

- Ronald? - Zapytałam zaskoczona, gdy pojawił się za rogiem.

- Melania? - Chłopak był równie zdziwiony co ja. - Nie strasz mnie. - Dodał łapiąc się w okolice serca.

- Przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś będzie tutaj o tej porze. - Oznajmiłam łagodnie.

- Ja muszę. Prefekt, pamiętasz? - Zaznaczył pokazując swoją oznakę, przypiętą na szacie.

- No tak, racja. - Mruknęłam spoglądając na niego.

- Nie możesz spać? - Zapytał poważnie.

- Oh, po prostu ciągle myślę o Umbridge. Nie chcę by nas krzywdziła. To nienormalne karać uczniów w taki sposób. - Wyjaśniłam cicho.

- Masz rację, ale nic nie możemy teraz zrobić. Ona jest z Ministerstwa a wiesz jakie oni mają podejście do tego co mówi Dumbledore i Harry. Myślą, że kłamią. Nie chcą wierzyć w to, że Sama Wiesz Kto powrócił.

- Wiem Ron ale nie mogę tego znieść. To okropne. - Przyznałam spuszczając głowę. Dłoń znów mnie zapiekła.

- Chodźmy dalej. - Odezwał się chłopak. Spojrzałam na niego a Ron uśmiechnął się lekko. - Zasnę jak będziemy tutaj tak stać. - Dodał nieco poważniej.

- No dobrze, chodźmy. - Odpowiedziałam łagodnie.

- Ron, muszę już chyba wracać. - Oznajmiłam, gdy na dworze zrobiło się jaśniej. Dotarliśmy aż na siódme piętro.

- Chodź na chwilę. Zajęcia są dopiero później. - Zaproponował śmiało. - No chodź. - Zaprosił mnie żywnie - No dalej. - Pośpieszył mnie.

- Ale na pewno? - Nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona. Co jeśli kogoś obudzimy albo co gorsza Profesor McGonnagal nas przyłapie.

- Mam trochę więcej przywilejów. Nie martw się, nikt cię nie złapie. - Powiedział jakby czytając w moich myślach.

- Ta, dzięki Ron. - Mruknęłam. Jego słowa w ogóle mnie nie uspokoiły. Nie lubiłam pakować się w kłopoty.

Weszłam posłusznie za nim rozglądając się dookoła.

    ~ Perspektywa Rona
Poszedłem do dormitorium, które dzielę razem z Harrym, Seamusem, Deanem oraz Nevillem i podszedłem do łóżka Pottera. Szturchnąłem go w ramię, na co od razu otworzył oczy.

- Chodź na dół, Melania przyszła. - Powiedziałem cicho. 

- Dlaczego? - Zapytał już wyraźnie rozbudzony.

- Zaprosiłem ją. Chodziła sama po zamku. Wiem, że to niebezpieczne, lepiej żeby była tutaj co nie? - Odpowiedziałem ziewając. - Muszę się zdrzemnąć. Dotrzymaj jej towarzystwa. - Dodałem rzucając się na łóżko.

- No dobrze. - Odpowiedział Harry. Słyszałem tylko jak wyszedł, po tym od razu zmorzył mnie sen.

    ~ Perspektywa Melanii
Siedziałam na kanapie i rozglądałam się po bardzo przytulnym pokoju wspólnym Gryffindoru. Usłyszałam czyjeś kroki i poczułam jak kanapy obok mnie ugina się pod czyimś ciężarem.

- Cześć Melania. - Usłyszałam obok siebie.

- Oh, cześć Harry. Myślałam, że to Ron, gdzie on jest? - Zapytałam rozglądając się.

- Poszedł spać. Był zmęczony. - Wyjaśnił krótko.

- No tak. Zdecydowanie na takiego wyglądał. - Zaśmiałam się lekko. Chłopak uczynił to samo.

- Jak się czujesz? - Zapytał wskazując na moją rękę.

- W porządku, nie jest źle. Trochę piecze ale da się wytrzymać. A ty? - Odpowiedziałam spoglądając na Harrego.

- Jest okej. - Westchnął jednak. - Martwi mnie co innego.

- Tak? - Zachęciłam go do wyjaśnienia.

- Nie uczymy się obrony, tylko jakiś głupstw wymyślonych przez Ministerstwo. Jeśli tak pójdzie nie będziemy umieli się obronić. - Wyjaśnił.

- To samo mnie martwi Harry. Może ... może powinniśmy sami uczyć się bronić? Wiem, że to trudne ale może powinniśmy coś wymyślić, coś co pomoże nam wszystkim nauczyć się bronić. Może moglibyśmy poprosić kogoś by nauczył nas ...

- To jest to! - Podskoczyliśmy oboje gdy niespodziewanie rozległ się głos Hermiony. - Powinniśmy znaleźć sobie innego nauczyciela, kogoś kto będzie w stanie nauczyć nas obrony. - Dodała stając naprzeciw nas.

- Tylko jak go znajdziemy? - Zapytał Harry.

- Myślę, że już go mamy. - Oznajmiła z lekkim uśmiechem.
Gdy widziałam jak spogląda na Harrego, od razu zrozumiałam co miała na myśli.

- O nie, jeśli myślisz o mnie to ... - Wyczuł chęci Hermiony gdyż zaczął. Przerwałam mu jednak.

- To jasne co nie? Znasz wiele zaklęć obronnych. Musiałeś walczyć z Voldemortem już wiele razy. Jesteś idealny Harry. - Zauważyłam łagodnie.

- Nie, słuchajcie. Ja wcale nie umiem wiele. To szczęście pozwoliło mi przetrwać tyle razy. - Wyjaśnił.

- Obiecaj, że to przemyślisz. - Oznajmiła łagodnie Hermiona. Spojrzałam na Harrego.

- Niech będzie. - Mruknął niepewnie.

- Myślę, że to naprawdę dobry pomysł. Przemyśl to Harry. - Wyznałam klepiąc go delikatnie po ramieniu. - Muszę już iść. Niedługo zajęcia. Do zobaczenia. - Pomachałam im w oddali i skierowałam się szybko do lochów. Zarzuciłam na siebie szatę i wzięłam torbę do ręki. Chciałam wyjść szybko z powrotem ale spotkałam w pokoju wspólnym Draco, który mnie zatrzymał.

- Melania? - Usłyszałam za sobą.

- Tak? - Odwróciłam się do niego.

- Co z twoją ręką? - Zapytał wskazując na moją dłoń.

- To nic takiego. Lekkie zranienie. - Z tego pośpiechu zapomniałam zakryć rękawem blizny.

- Pokaż. - Oznajmił poważnie.

- Nie, ja muszę już iść. Mówię, że to nic takiego. Draco! - Uniosłam się, gdy wziął siłą moją rękę i ją uniósł.

- "Nie będę podważać zdań nauczyciela"?! Co to ma znaczyć? - No tak, zupełnie zapomniałam, że Draco nie było wtedy na lekcji. Ale dlaczego?

- To taka kara. Już po wszystkim. Muszę iść. - Wyjaśniłam krótko.

- Kara? Miałaś szlaban? U kogo? - Pytał zaskoczony.

- Domyśl się Draco. Domyśl się kto byłby zdolny do takiej kary. - Oznajmiłam wychodząc pospiesznie na zewnątrz. Westchnęłam, gdy udało mi się dotrzeć pod klasę od zaklęć na czas. Schowałam lepiej dłoń i weszłam do środka razem ze wszystkimi.

Siostra wroga     W TRAKCIE DUŻEJ KOREKTY! Where stories live. Discover now