√ Rozdział 27

1.6K 59 2
                                    

Pierwszy dzień zajęć w klasie szóstej nie różnił się od poprzedniego. Plan lekcji wyglądał podobnie, choć było na nim mniej zajęć.

Wstałam wcześniej, gdyż męczyło mnie próbowanie ponownie zasnąć. Czasami pojawiają się niespodziewanie sny, które są zbyt nieprzyjemne by dalej spać. Chciałam je zapomnieć, tak jak zazwyczaj się je zapomina. Ale one zostawały w głowie i co najgorsze, powtarzały się.

Gdy wychodziłam z dormitorium, po cichu próbowałam przejść przez Pokój Wspólny. Nie spodziewałam się, że już ktoś nie śpi.

- Cześć. - Usłyszałam cichy głos po mojej prawej stronie. Odwróciłam się zaskoczona widząc Harta.

- Oh, cześć. Już nie śpisz? - Zapytałam zdziwiona.

- Ciężko mi zasnąć w nowym miejscu. A ty? - Przyglądał mi się.

- Miewam sny, przez które ciężko mi spać. - Wytłumaczyłam nieśmiało. Czułam, że mogę mu o tym powiedzieć. Ufałam mu.

- Chcesz o nich opowiedzieć? - Spytał cicho.

- Nie jestem pewna. Raczej nie, bo będą wydawały się jeszcze bardziej rzeczywiste. - Odparłam.

- W sumie racja. Wychodzisz gdzieś? - Chłopak zmienił temat. Byłam mu za to wdzięczna.

- Na spacer, muszę się trochę obudzić. - Uśmiechnęłam się krzywo.

- Mogę iść z tobą? - Zapytał wstając z kanapy.

- Niech będzie. - Odparłam łagodnie.

Nasz spacer nie trwał długo, gdyż kilkadziesiąt minut później uczniowie zaczęli pojawiać się na korytarzu, nawet częściej niż nauczyciele. Hart wrócił po swoją torbę z książkami, natomiast ja czekałam spokojną pod klasą, w której mieliśmy mieć pierwsze zajęcia. Eliksiry ... z nowym nauczycielem. To dziwne, że Profesor Snape będzie uczył Obrony przed Czarną Magią. Nigdy nie myślałam, że mógłby uczyć tego przedmiotu. Przecież zawsze był w zasięgu Profesora Dumbledora, jednak ciągle zajmował posadę nauczyciela Eliksirów. Byłam ciekawa, jak to będzie wyglądało.

Nie mogłam znaleźć nigdzie trójki przyjaciół. Rozglądałam się za nimi ale wśród tłumu uczniów ciężko było kogokolwiek znaleźć. Odetchnęłam, gdy zauważyłam rudą czuprynę przepychającą się między uczniami.

- Cześć Melania! - Wysapał, gdy znalazł się obok mnie.

- Cześć Ron. - Przywitałam się.

- Jak ci się udało przejść przez to ... no. - Zaczął wymachiwać rękami na tłum za nami.

- Byłam tutaj dość wcześnie. - Wytłumaczyłam szybko.

- Chyba też będę przychodził szybciej. - Odparł, gdy jego oddech unormował się.

- Jesteś pewny? - Zapytałam poważnie.

- Zdecydowanie nie. - Oboje roześmialiśmy się cicho.

- Gdzie jest Harry i Hermiona? - Spytałam spokojnie.

- Hermiony już nie było, gdy wychodziliśmy a Harry ... Harry, był tuż za mną ale ... go nie ma. - Podrapał się z tyłu głowy przypominając sobie o przyjacielu.

- No coś ty, zapomniałeś o nim! - Uderzyłam go lekko w ramię.

- No przecież szedł za mną. - Oburzył się.

- Ale go nie ma. - Odparłam łagodnie.

- Na pewno jest po drugiej stronie tego tłumu, zobaczysz. - Przyznał przekonując samego siebie.

Siostra wroga     W TRAKCIE DUŻEJ KOREKTY! Onde histórias criam vida. Descubra agora