Rozdział 35

220 19 9
                                    

Tris POV

W takich sytuacjach jestem pewna tego, co chcę zrobić. Mój mózg już się nastawił na zadanie, które mam wykonać. Nie wiem jedynie dlaczego wciąż muszę kogoś ratować. Ale to może i nawet lepiej - nie wszyscy są zdolni do poświęceń.

Nie czuję się matką, bo nigdy nie miałam w ramionach swojego dziecka. Nawet go nie pamiętam... nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak może teraz wyglądać.

- Nie chcę, żebyś tam szła - wypala Tobias, kiedy zmierzamy do Agencji.

- Ale wiesz, że muszę to zrobić.

- Może Tyler ma rację? Możemy spróbować innym sposobem, odbijemy go...

- Nawet nie wiemy jak wygląda, to w jaki sposób chciałbyś to zrobić?

- To skąd będziemy wiedzieć, że to on, gdy nam go oddadzą? - Patrzy na mnie z powątpiewaniem.

- Pójdziesz do Erudycji, Cara wykona badania genetyczne.

- Co mam mu powiedzieć o tobie?

- To, co uznasz za właściwe.

Nie potrafię o tym normalnie rozmawiać. Mam świadomość, że nigdy nie poznam swojego dziecka, ale wiem, że Tobias będzie dla niego dobrym ojcem. Nie stanie się drugim Marcusem. Tobias jest zupełnie inny.

- Myślisz, że Lily nie będzie robiła problemu? - Pytam, bo to też mnie martwi. Toby będzie miał inną mamę, która, mam nadzieję, pokocha go jak swoje własne dziecko.

- Jestem niemalże pewny, że go zaakceptuje. Nasza córka będzie miała starszego brata.

Wyobrażam sobie szczęśliwą rodzinę, Tobiasa, Lily, Toby'ego i małą dziewczynkę. Czy nie będzie im lepiej beze mnie? Tylko zakłóciłabym ten obraz.

- Odbijemy cię. Raz nam się udało, więc teraz też powinno - odzywa się po dłuższej chwili Tobias.

- Teraz będzie mnie pilnowała armia strażników. Nie dopuszczą do tego, żeby mnie znowu stracić. Jestem idealnym materiałem do badań - mówię ironicznie.

- Jesteś kimś więcej niż materiał do badań.

- Mam wrażenie, że to najlepiej mnie opisuje.

- Bo oni chcieli, żebyś tak myślała. Zawsze byłaś kimś więcej niż Niezgodną. Byłaś pierwszą osobą, której zaufałem.

- Tobias, chyba nie powinniśmy teraz o tym...

Tobias jednak zjeżdża z drogi i zatrzymuje auto na poboczu. Wokół nie widać żywego ducha, a w oddali znajduje się baza wojskowa, którą buduje rząd USA.

- Nadal cię kocham Tris, ale wszystko się skomplikowało - wyznaje mężczyzna.

W głębi serca wiedziałam, że nadal mnie kocha. Świadczyła o tym poniekąd jego reakcja, bo taki właśnie jest.

- Wiem. Też nigdy nie przestałam cię kochać, ale zaakceptowałam to, że poszedłeś dalej. Nie mogłam od ciebie oczekiwać, że będziesz na mnie czekał, skoro myślałeś, że nie żyję.

- Tris... - zaczyna niepewnie Tobias. Zauważam, że się denerwuje. - Nie wiem, czy się jeszcze spotkamy i chciałbym...

Nawet nie spodziewałam się, że jego usta tak szybko znajdą moje. Nasz pocałunek jest pełen pasji, tęsknoty i miłości, która zawsze była skazana na porażkę. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem taka głodna miłości Tobiasa, pragnę jego dotyku, pragnę jego całego.

To co robimy jest złe, ale nie potrafię przestać. Skoro to nasze ostatnie spotkanie, chcę je wykorzystać do najlepszego wspomnienia człowieka, którego kocham. Później będę miała wyrzuty sumienia, bo on ma ciężarną dziewczynę i nie powinien robić tego, co robi w tej chwili.

Nie wiem kiedy przenosimy się na tył samochodu i stajemy się nadzy. Przestałam się go krępować i całuję go namiętnie w usta, kiedy on powoli we mnie wchodzi. Czuję się trochę tak jakby to był nasz pierwszy raz. Tobias jest delikatny i obsypuje pocałunkami moją twarz, szyję, a ja czuję, że niedługo eksploduję ze szczęścia. Pragnęłam bliskości z nim i poczucia, że ktoś mnie kocha.

Kiedy kończymy, Tobias obejmuje mnie, a ja pozwalam sobie na chwilę słabości. Przez dłuższą chwilę płaczę mu w ramię, ale kiedy przestaję, ocieram łzy i zaczynam szukać swoich ubrań.

- Musimy już jechać - mówię, unikając jego wzroku.

Czy właśnie sprawiłam, że Tobias będzie cierpiał jeszcze bardziej?

CDN.

HOW IT ENDSWhere stories live. Discover now