Rozdział 28

159 15 21
                                    

Tobias POV

Przez pierwszą chwilę jestem w szoku i nie za bardzo trafia do mnie to, co powiedziała Lily. Kątem oka widzę, że Tris wychodzi z mieszkania. Jakaś część mnie chce za nią pobiec i ją zatrzymać. Powiedzieć, że to jeszcze nie koniec.

Jednak zostaję przy Lily i posyłam jej wymuszony uśmiech. Dziecko jest ostatnią rzeczą, której bym teraz pragnął. Myślałem o założeniu rodziny... ale w przyszłości. Nie wiem, czy jestem gotowy na bycie ojcem. Nie wiem nawet, czy Lily jest dziewczyną, z którą chcę spędzić resztę życia. Jednak dziecko jest czymś, co zwiąże nas na zawsze.

- Cieszysz się? - Pyta roześmiana dziewczyna.

To dziecko pojawiło się w najgorszym momencie. Mamy tyle rzeczy na głowie... Mam wrażenie, że szykuje się kolejna wojna. Zdecydowanie mogłoby jeszcze poczekać z przyjściem na świat, dopóki go nie uporządkujemy.

- Oczywiście - kłamię. Powoli dociera do mnie co to oznacza i jestem coraz bardziej przerażony. Co ja najlepszego narobiłem? Najgorsze jest to, że nie ma już odwrotu. Nie mogę zmienić tego, co się stało. A tak bardzo chciałbym to zrobić... Cofnąć czas. Najlepiej o trzy lata. Rozegrać to inaczej, może wtedy miałbym szansę na bycie w końcu szczęśliwym. Mam wrażenie, że teraz każdego dnia wmawiam sobie, że jest dobrze, że podoba mi się moje życie. Popełniłem masę błędów, których nie jestem w stanie naprawić.

>>>

Kłamię Lily, że muszę wrócić jeszcze na chwilę do pracy. Nie opuszczam jednak budynku, tylko kieruję się na górę. Z każdym kolejnym stopniem robi mi się ciężej na sercu. Sam nie wiem, dlaczego właśnie tam zmierzam. Może tego potrzebuję, ale staram się sobie wmówić, że nie.

Kiedy Tris otwiera mi drzwi, wydaje się być zaskoczona, jednak bez słowa wpuszcza mnie do środka. Chyba jest sama, bo inaczej już zobaczyłbym Christinę.

Tris prowadzi mnie do salonu. Siadamy i milczymy. Może wcale nie potrzebujemy rozmowy? Chcę po prostu, żeby była blisko. To jest mi w tej chwili najbardziej potrzebne.

- Gratuluję - mówi w końcu Tris. Nie potrafi dobrze się zamaskować.

- Nie chciałem tego - odpowiadam.

- Jak z kimś jesteś i... kochacie się, to takie właśnie mogą być konsekwencje.

- Problem w tym, że nie jestem pewny, czy ją kocham - proszę. Przyznałem się. Wcale nie jest mi teraz łatwiej.

- Nie uważasz, że teraz jest trochę za późno na takie wnioski?

- Przez dwa lata byłem wrakiem człowieka. Nawet sam nie wiem kiedy zbliżyłem się do Lily, to się stało tak szybko, nie kontrolowałem tego. Chciałem o tobie zapomnieć.

- Nadal trzymasz „moją" urnę.

- Nie potrafię się jej pozbyć.

- To jakaś metafora naszej miłości? To ona umarła, ale zachowałeś ją na pamiątkę?

- Nie jestem pewny, czy umarła - podnoszę wzrok. - Wróciłaś.

- Oboje wiemy, że to co było już nigdy nie wróci.

- Źle się wobec ciebie zachowałem. Przepraszam.

- Ja też cię przepraszam. Za wszystko - Tris chwyta mnie za rękę. Mimo, że jest zimna, czuję ciepło w miejscu, w którym mnie dotyka.

- Mogliśmy być szczęśliwi. Ale wydaje mi się, że nam nigdy nie było przeznaczone szczęście.

- Zobaczysz, kiedy pojawi się dziecko, na pewno je pokochasz i będziesz szczęśliwy - zapewnia mnie Tris.

- Może gdyby okoliczności były inne... - gdyby to Tris była ze mną w ciąży...

- Tego już nie zmienimy. Ale możemy znowu być przyjaciółmi. Nie będę kłamać... brakuje mi ciebie.

- Mi ciebie też - niepewnie przytulam Tris. Po tym wszystkim, co nam się przytrafiło, mam ochotę się rozpłakać. Moje łzy zawsze pojawiały się w najgorszym momencie. Powstrzymuję się jednak. Jest mi lżej na sercu, bo pogodziłem się z Tris. Nieustanna złość na nią już mi ciążyła.

Byłem zbyt odważny, próbując zmienić swoje życie. A wystarczyło jeszcze trochę cierpliwości. Może wtedy wszystko wyglądałoby inaczej.

CDN.

Ścieżka dźwiękowa ze Zbuntowanej to najlepsza inspiracja 😎 Przyczyniła się do napisania zakończenia 😈

HOW IT ENDSWhere stories live. Discover now