Rozdział 34

180 20 6
                                    

Tris POV

Kiedy w mieście rozlega się komunikat od Agencji, siedzę właśnie z Tylerem na kolacji. Gdy wspominają, że mam syna, widelec, który akurat trzymam, spada z brzdękiem na podłogę. Usta Tylera układają się w „o", a moje serce zaczyna mocno walić.

Bez słowa wstaję i wybiegam z restauracji. Słyszę, że Tyler coś za mną krzyczy, ale nie słyszę go, szumi mi w uszach; zaczynam biec przed siebie, bez żadnego celu.

- Tris! - Tyler w końcu mnie dogania i zatrzymuje. - Poczekaj. Gdzie idziesz?

Nie wiem.

Tris, jeśli nas słuchasz, zgłoś się do nas. Chcemy ci pomóc. Aby to udowodnić, oddamy twojego syna jego ojcu, Tobiasowi Eatonowi.

Nie muszę się nawet specjalnie zastanawiać, co mam zrobić. Decyzja może być tylko jedna i wierzę, że jest słuszna.

Toby... to nie były zwykłe sny. Mój umysł próbował cały czas pokazać mi prawdę, którą chcieli zatuszować serum pamięci.

Jeśli do nich wrócę, mój synek będzie wolny. Jestem w stanie zapłacić taką cenę. Moje cierpienie za jego wolność.

- Muszę tam iść - odpowiadam.

- Właśnie na tym im zależy! Nie możesz im się oddać, znowu zrobią z ciebie królika doświadczalnego - argumenty Tylera nie za bardzo do mnie trafiają.

- Kiedy mnie dostaną, wypuszczą Toby'ego.

- Co mu po wolności bez matki?

Prycham.

- Oddadzą go Tobiasowi. Zanim odejdę, muszę z nim porozmawiać - myślę na głos. Zaczynam iść w stronę domu. Mam nadzieję, że tam zastanę Tobiasa. Muszę się upewnić, że zaopiekuje się naszym synem.

Mam wrażenie, że jestem w transie. Robię sobie w głowie listę rzeczy, które jeszcze muszę zrobić. Nie chcę z tym zwlekać - od pierwszej chwili, kiedy ich usłyszałam, wiedziałam co zrobię. Znają mnie. Wiedzieli co zrobić, żeby mnie odzyskać. Nigdy tak naprawdę nie byłam wolna, oni tylko czekali, żeby w odpowiedniej chwili żeby użyć Toby'ego jako przynęty.

Nie mogę przestać myśleć o tym, jaki jest. Czy przypomina mnie albo Tobiasa? Czy ci wyrachowani ludzie okazali mu choć trochę uczucia? Jeśli służył im tak jak ja?

Obiekt płci męskiej...

Przyspieszam kroku, prawie biegnąc. Tyler depcze mi po piętach, choć w tej chwili mam to gdzieś. Muszę jak najszybciej powiedzieć to, co mam do powiedzenia Tobiasowi i idę do Agencji.

Nie muszę iść do jego mieszkania, żeby się z nim spotkać. Czeka na mnie przed wejściem do budynku, zresztą, nie sam. Towarzyszą mu Christina, Zeke i Shauna. Gdy mnie zauważa, jego oczy się rozszerzają.

Nagle wszyscy zaczynają mówić przez siebie.

- Nie możesz tam wrócić...

- Odbijemy go...

- Nie poświęcisz się znowu...

- Może to pułapka?

- Mamy syna? - Tobias patrzy mi w oczy, szukając odpowiedzi. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Serum musiało mi zrobić dziury w pamięci -
odpowiadam drżącym głosem. - Miałam sny... Ale nie sądziłam, że są prawdziwe.

Tobias kiwa głową.

- Zaopiekujesz się nim? - Pytam.

- Naprawdę chcesz to zrobić? - Odbija piłeczkę.

- Nie mam żadnych wątpliwości - odpowiadam pewnie.

- A wtedy... wtedy miałaś?

- Tak. Nie chciałam cię zostawiać. Ale teraz chodzi o naszego syna. Musisz się nim zaopiekować. To... to może nie być łatwe. Nie wiem, co mu zrobili...

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy.

- Tris, zastanów się jeszcze - próbuje jeszcze Tyler, ale kręcę głową.

- Zawieziesz mnie tam? - Pytam Tobiasa. Waha się, ale ostatecznie kiwa głową.

Kiedy chcę się pożegnać z przyjaciółmi, Christina ostentacyjnie odwraca się i odchodzi.

Czy to już ostatni raz, kiedy opuszczę swoich bliskich?

CDN.

HOW IT ENDSWhere stories live. Discover now