Rozdział 25

413 45 2
                                    


-Czekaj, czekaj, czekaj...Chcesz powiedzieć, że pocałowałeś Keith'a, a my nic o tym nie wiemy?!-Wściekle zirytowany głos młodej Holt, potoczył się po stołówce.

W końcu im powiedział. I jak widać nie byli zadowoleni z tego powodu. W końcu , byli przyjaciółmi. A przyjaciele mówią sobie nawzajem o wszystkim. Jednak Lance, rzadko wyjawiał im jakiekolwiek sekrety. Wolał trzymać je dla siebie. Tak, dla bezpieczeństwa.

-Shh...Cała szkoła nie musi o tym wiedzieć!-Powiedział, jeszcze głośniejszym tonem.

-O czym wiedzieć?-Keith jak zwykle, pojawił się całkiem bezszelestnie.

-O niczym!-Odpowiedział, z nerwowym uśmiechem-...niczym ważnym-Dodał, widząc jego minę.

-Proszę cię Lance...Przynajmniej od roku skomlisz o to, że już dawno powinieneś mieć za sobą pierwszy pocałunek...A teraz uważasz, że to ''nic ważnego''? Naprawdę cię nie łapię...-Powiedziała, czekając na reakcję Keith'a.

-Czekaj...Rozmawiacie o naszym pocałunku?-Po czym zwrócił się w stronę Lance'a-Czyli nasz pocałunek nie był niczym ważnym?-Zapytał, wpatrując się w niego najbardziej zasmuconym spojrzeniem ,na jakie go było stać.

Na policzki Lance'a wkradły się rumieńce. Keith zawsze był taki słodki, nawet gdy się smucił!

-Był ważny...-Odpowiedział, a następnie dodał po chwili zastanowienia-Jest ważny...Ale nie chcę, by inni o tym wiedzieli...Sam nie wiem czemu.

Czarnowłosy uśmiechnął się nieśmiało. Po czym, lekko musnął jego dłoń. Po chwili jednak zdecydował się, by pozostawić swoją dłoń na jego. Lance odwzajemnił jego uśmiech. Siedzieli tak i wpatrywali się w swoje oczy. Wyglądali jak para, która właśnie pogodziła się po dłuższej spinie. Zupełnie nie przejmowali się tym, że siedzą na stołówce ,gdzie każdy może ich zobaczyć. Zignorowali nawet Pidge i Hunk'a. Szczerze mówiąc dziewczyna, nadal sceptycznie podchodziła do ich związku. Zwłaszcza, że całkiem niedawno Lance upierał się, że go nienawidzi.

-To może my już pójdziemy...-Zaczęła Pidge, zerkając na nich i na Hunk'a znacząco.

Nie lubiła, kiedy ktoś robił jakieś strasznie słodkie rzeczy tuż obok jej. Nawet jeśli był to Lance. Po prostu nie.

-Okej...-Ku jej zdziwieniu odpowiedział Latynos, nie zaszczycając jej spojrzeniem.

To przelało czarę. Z hukiem odsunęła swoje krzesło, od stolika.

-Mam dość-Warknęła, zarzucając torbę na ramię z takim impetem, że zrzuciła ze stolika butelkę Lance'a.

Nie obejrzawszy się za siebie, wyszła z sali. Wszyscy na stołówce, patrzyli na Lance'a z wyrzutem. Latynos zaczerwienił się, aż po same uszy. Przecież to nie jego wina...prawda?

-Przepraszam-Mruknął czarnowłosy, zabierając swoją dłoń i wstając-Zobaczymy się potem...

-Czekaj...Nie idź, przecież nic się nie stało...

-Nie, lepiej pójdę. Zobaczymy się na angielskim-Zaszurał krzesłem i odszedł z rękami w kieszeniach.

Kiedy wyszedł, sala wciąż była pełna od poszeptywań i ściszonych głosów wszystkich tam zgromadzonych. A Lance miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł się prawie tak jak wtedy, gdy go pocałował. No właśnie, pocałunek...Przecież to od niego, wszystko się zaczęło.

>...<

Papierowy samolot z cichym szelestem wylądował na jego ławce. Nikt oprócz nauczycielki, która żartobliwie pogroziła Latynosowi palcem, nie zwrócił na niego uwagi. Natomiast prawie całkowicie pochłonął on uwagę czarnowłosego, gdyż to właśnie na jego ławce wylądował. Sięgnął po niego i rozwinął. Wiadomość ze względu na swoją ''pojemność'' bardziej nadawała się na list, wysłany do kochanka z drugiego końca kraju, niż na zwykły liścik. Właśnie na to, w pierwszej kolejności zwrócił uwagę Keith. A skoro był tak długi, to zapewne Lance miał mu dużo do powiedzenia. Ignorując nauczycielkę, dyktującą jakieś zadanie, zaczął czytać. Treść listu, brzmiała następująco:

-''Hej:)

Nie skończyliśmy jeszcze, naszej poprzedniej rozmowy. Nauczę cię robić papierowe samoloty, żebyś już nie musiał we mnie rzucać kulkami. I zastanawiałem się czy nie chciałbyś ponownie do mnie wpaść. Moja siostrzenica i siostrzeniec chcieli cię poznać:) ''-Napisane było, jego małym schludnym pismem.

Poniżej zaś znajdowały się, dwa małe kwadraty z napisem ''tak'' i ''nie''. Zapewne służyły po to ,by Keith zakreślił swoją odpowiedź i posłał ją z powrotem do Lance'a. Jednak kiedy podniósł wzrok, znad kartki od razu napotkał spojrzenie Latynosa. Zamiast, więc podać mu odpowiedź listownie, po prostu podniósł kciuk do góry na ''tak''. Chłopak popatrzył, na niego z lekkim zniecierpliwieniem. Jednak znając Keith'a, i tak by tego nie zrobił. Wobec tego, również pokazał mu kciuk w górę, uśmiechając się przy tym delikatnie. Ciągle by się wpatrywał w jego oczy, gdyby nie nauczycielka, która patrzyła na niego z ukosa z długopisem w dłoni. Zatem szybko przeniósł wzrok na swoje niepełne notatki. Będzie musiał, je jak najszybciej nadrobić. Jedyna nadzieja, była w Pidge, której notatki zawsze były porządne i czytelne. Ba, zawierały nawet jej własne uwagi spisane na marginesach i dotyczące poszczególnych zdań. Jednak w następnej chwili, przypomniał sobie, że dziewczyna jest na niego obrażona. Odważył się podnieść wzrok, znad notatek. Rudowłosa siedziała dwie ławki dalej od niego. Podpierała twarz ręką i mazała po swoim zeszycie. To dało mu znak, że sytuacja jest poważna. Dziewczyna nigdy nie bazgrała w czasie lekcji. Chyba, że było coś co ją wyjątkowo gryzło. Możliwe, więc jest to, że wcale nie planuje zabić go cyrklem na najbliższej lekcji. Może myślała tylko nad inną metodą...Pokręcił głową i zabrał się za następne wiadomości. Jedną z nich zaadresował do Pidge, a drugą do Keith'a. W jednej zawarł datę i godzinę ich następnego spotkania, a w drugiej nakreślił coś w rodzaju przeprosin. Po dłuższym namyśle, obie zmiął w dwie małe kulki. Zerknął na nauczycielkę, która zajęła się pisaniem w dzienniku. Odetchnął z ulgą, wychylił się i rzucił kulki do danych osób. Kiedy wylądowały one z cichym pyknięciem na blatach, złapał się za głowę. Pomylił wiadomości. Nie wierzył w siebie, w tamtej chwili. Rozpoznał kulkę, która miała być dla Keitha w dłoni Pidge. Natmiast Keith już rozwijał wiadomość do Pidge. Na jego twarzy wymalowało się zdziwienie. Popatrzył na Lance'a z niezrozumieniem. Natomiast dziewczyna, odwróciła się do niego z szyderczym uśmieszkiem i machając papierkiem. Następnie westchnęła z uśmiechem i zmięła ją na powrót w kulkę, po czym odrzuciła ją do Keith'a. Czarnowłosy zrobił to samo. Kiedy Latynos, ubolewał nad swoją głupotą, w jednej chwili dostał deszcz papierowych kulek. Należały one do Pidge i Keith'a, którzy teraz patrzyli na niego z lekkim politowaniem. Chłopak odczytał wiadomości i odetchnął. Bowiem Pidge wcale nie miała zamiaru go zniszczyć, a czarnowłosy zgodził się na termin spotkania. Nie mogło, być lepiej.   


Strawberries and Cigarettes//Klance♣️Where stories live. Discover now