Rodział 6

620 62 43
                                    

        Przez najbliższe dni, był raczej spokojny. Shiro nie miał się, o  co martwić. Do czasu, gdy zaczęło mu się dość nudzić. Dlatego bardzo szybko, ujawnił swoją drugą naturę. A, że z reguły był złośliwy, dał się we znaki dużej ilości ludzi. W końcu z kim przystajesz, takim się stajesz.
Szczególnie upodobał sobie dręczenie Lance'a. W ten sposób chciał zwrócić, na siebie jego uwagę. W końcu był jedyną osobą, z którą zamieniał czasem parę słów. Oczywiście oprócz Allury.To niesamowicie denerwowało Lance'a, na którego Allura praktycznie nie zwracała uwagi. Ale najprawdopodobniej nie wzięło się, to z powietrza. Choć w sumie nie wiedział, Keith mógł się tylko domyślać dlaczego tak było.
I mimo wszystko, teraz jego serce mocno biło, gdy podchodził do swojej szafki. Wyciągnął kartkę z szyfrem i spojrzał na szafkę. Przeklinał się w duchu za to, że nie potrafił się nauczyć kilku cyfr. Pewnie teraz stał jak ostatni kretyn, trzymając w drżących dłoniach pomiętą kartkę. Nigdy nie chciał, być słaby. Chciał żeby inni uważali, że jest pewny siebie. Sprawnie wpisał kod do swojej szafki. Kartkę szybko wsunął, do kieszeni. Właśnie sięgał po książkę, znajdującą się na najwyższej półce, gdy usłyszał obok siebie czyjś głos:

-Hej piękna, może w czymś pomóc?

Gwałtownie odwrócił się ,w stronę Lance'a. Chłopak patrzył na, niego maślanymi oczami.''Czy on mówi, do mnie?'' pomyślał, nie dowierzając własnym uszom. "Serio pomylił mnie z dziewczyną, tylko dlatego, że mam dziś rozpuszczone włosy?" W tej chwili miał ochotę jednocześnie wybuchnąć śmiechem, oraz dość niekulturalnie wyprowadzić go z błędu. A jednak wpadł, na lepszy pomysł.''Poudaję trochę dziewczynę...Zabawimy się'' pomyślał z  ironicznym śmiechem. Odgarnął niesforne kosmyki włosów z twarzy. Spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko. O dziwo, nie przyszło mu to z trudnością. Jego delikatne rysy twarzy, blada cera i krucze włosy idealnie ze sobą kontrastowały. Nie trudno było, go też pomylić z płcią piękną również z innych względów. Był niski i dość szczupły. A do tego idealne wcięcie w talii, którego nie znosił.

-Mógłbyś mi pomóc...-Powiedział manipulując swoim głosem i śmiejąc się dziewczęco.

-W czym tylko, zechcesz-Chłopak zbliżył się, do niego.

Sięgnął po książkę, którą delikatnie włożył w dłonie Keith'a. Chłopaka przeszły dreszcze. Na szczęście za duża czarna bluza, skutecznie to udaremniła.

-Wiesz...Mam dzisiaj taaką ciężką torbę...-Powiedział mimochodem Keith, patrząc spod rzęs na Lance'a.

Chłopak, bez słowa wziął jego torbę. Keith był pod wrażeniem, jak łatwo przyszło mu nim manipulować. Gdyby tylko wiedział, że to on. Zaśmiał się pod nosem. Lance spojrzał na niego pytająco. Keith potrząsnął tylko głową i poszedł przodem. Chłopak cały czas lekko dotykał jego ramienia. Powoli zaczynało go to drażnić, a  jednak nie zrezygnował ze swojej roli.''Współczuję dziewczynom, w takim razie'' pomyślał kwaśno, rzucając mu co jakiś czas krótkie spojrzenia. Przechodzili właśnie, koło sali od Wos'u. Tam pod ścianą czekali Pidge i Hunk. Pidge na widok Keith'a i Lance'a razem, zaniemówiła całkowicie. Wyglądała jakby zaraz miało jej braknąć tchu. Zaniepokojony Hunk, zaczął potrząsać jej ramieniem. Ona jednak wydawała z siebie pojedyncze piski i zduszony śmiech. Lance zdawał się tego nie dostrzegać. Keith jednak odwrócił się do nich,  na jedną szybką chwilę. Mrugnął do duszącej się Pidge i posłał słaby uśmiech Hunkow'i.

-Hmm...Nie wzioł...wzięłam drobnych...A chętnie wypiłabym gorącej czekolady-Szybko, go zagadnął.

Widać było, że Keith owinął go sobie wokół palca. Mimo, że udawał dziewczynę.

-Och jasne jasne-Zaczął przetrząsać ,nerwowo kieszenie-Jakieś drobne mam...Starczy na jedną czekoladę.

-Och...Jeśli nie chcesz, to nie musisz-

Strawberries and Cigarettes//Klance♣️Where stories live. Discover now