Rozdział 5

603 58 14
                                    

    W tym samym czasie, Keith wracał sam do domu. Przystanął na przystanku, by zapalić drugiego papierosa. Cieszył się, że ten dzień nareszcie się kończył. Przynajmniej mógł przestać udawać, że to wszystko mu się podoba. Wydarzenia z ostatnich miesięcy i nagła przeprowadzka, zdecydowanie odmieniły jego charakter. Nie żeby, wcześniej był lepszy czy coś.
Od śmierci jego ojca minęło kilka miesięcy. Mimo to czuł się, jakby upłynęło niecałe 24 godziny. Doskonale pamiętał, ten dzień. I wcale nie było mu z tym lepiej. Mimo, że jego starszy brat Shiro cały czas go wspierał. Brakowało mu jednak czegoś. Mianowicie brakowało, mu matki. Rzadko bywała w domu, stale na różnych wyjazdach. Przez to, od dzieciństwa opiekował się nim starszy brat. Możliwe, że to przez to Keith jest teraz jaki jest. Często miał kłopoty w poprzedniej szkole, oraz zaczął pić i palić. Robił to, ponieważ nie było przy nim osoby dorosłej, która mogłaby mu tego zakazać. Rzadko słuchał Shiro, przez co miał jeszcze większe kłopoty.
Zaciągnął się papierosem, wypuszczając dym ustami. Te były specyficzne. Wydychany dym pachniał truskawkami. To ulubiony zapach Keith'a. Używał ich tylko, kiedy miał pewność, że jest sam. Nie chciał, żeby inni uważali, go za słabego. Akurat przystanek na, którym się zatrzymał ział pustkami.
Z lekkim zadowoleniem oparł się o murek. Zamknął oczy, rozkoszując się chwilą. Po chwili usłyszał czyjeś kroki. Powoli otworzył oczy. Białowłosa dziewczyna, zmierzała w jego stronę.''Cholera'' pomyślał upuszczając papierosa, którego szybko zadeptał butem.

-Nie bój się, nie wsypię cię-Dziewczyna mrugnęła i zachichotała-Swoją drogą...To są, te z filtrem?

Kiwnął wolno głową i spojrzał na nią nieufnie.

-Ty jesteś Keith, prawda?

Ponownie kiwnął głową.

-Ja jestem Allura, chodzimy do tej samej klasy-Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i podała mu dłoń-Miło, cię poznać.

-Również-Krótko uścisnął jej dłoń.

Nie miał pojęcia, dlaczego dziewczyna chciała z nim rozmawiać. Postanowił wyznać swoje wątpliwości na głos. Dlatego też, zapytał ją prosto z mostu:

-Dlaczego, ze mną rozmawiasz?

Dziewczyna wydawała się, zbita z tropu tym pytaniem.

-Zawsze jak widzę, kogoś znajomego to podchodzę-Wzruszyła ramionami.

Zaległa nieprzyjemna cisza. Keith nie chciał dalej ciągnąć, tej rozmowy.

-Muszę już iść-Powiedział i odwrócił się w przeciwną stronę.

-Ach zaczekaj...Bo w sumie, mam pewną propozycję dla ciebie-Powiedziała nieśmiało, ciągnąc go za rękaw kurtki.

Popatrzył na nią, krzyżując ręce na piersi.

-Uhm...więc...Prowadzę kółko teatralne i...Zbieram ,nowych członków. Może chciałbyś się zapisać?-Wyraziła nadzieję, w tym zlepku słów.

-Zastanowię się-Powiedział, po dłuższej chwili.

Shiro z pewnością by chciał, by zaczął jakąś integrację z ludźmi. A w końcu,  był świetnym aktorem. Potrafił dużo rzeczy, w ten sposób ukryć. Choćby swoje uczucia. Prawdziwe uczucia.

-Będzie mi naprawdę miło, jeśli to zrobisz-Dziewczyna uśmiechnęła się-Też, już muszę lecieć. Do zobaczenia Keith-Posłała mu ostatni uśmiech i odeszła w swoją stronę.

>...<

''Dlaczego ona była, dla mnie taka miła'' zastanawiał się idąc w stronę domu. Zazwyczaj ludzie mieli, do niego tyle szacunku, ile do psa. To też było jednym czynnikiem, dla którego zmienił Liceum. Uczniowie w szkole się z niego naśmiewali  i go gnębili. Wtedy też tracił nerwy i wdawał się w bójki, z takimi delikwentami. Byli też tacy, co czuli przed nim respekt i zawsze schodzili mu z drogi. Dlatego nauczył się nienawidzić ludzi. Przestał komukolwiek ufać. Nawet swojemu bratu, nie mówił o wszystkim. Pod maską obojętności, skrywał swoje prawdziwe uczucia.
Dlatego też odetchnął, gdy w końcu znalazł się pod domem.Tu mógł być sobą i przede wszystkim mógł pobyć sam. Otworzył drzwi. Pierwsze co zobaczył, to swojego brata całującego się ze swoim chłopakiem Adamem. Drugą rzeczą, był jego ogromny pies Kosmo rzucający się na niego. Shiro i Adam momentalnie się od siebie oderwali. Natomiast Keith, próbował uspokoić Kosmo. Pies koniecznie chciał polizać, go po twarzy.

-Oh nie wiedziałem, że wrócisz tak wcześnie-Na twarzy Shiro, pojawił się rumieniec.

-Uh, hej Keith-Adam poprawił okulary i uśmiechnął się niezręcznie.

-Ta, ja też nie...A właśnie, spotkałem dzisiaj takiego Lance'a czy kogoś tam...Jest strasznie irytujący, zupełnie jak ty...Zrobił mi wykład na temat tego, dlaczego powienienem przestać palić-Powiedział mimochodem, głaszcząc Kosmo po grzbiecie.
Kiedyś terapeutka do której chodził poradziła mu, by opowiadał o nawet najmniej ważnych rzeczach.

-Uważam, że dobrze zrobił-Odezwał się, Adam.

-Ja tak samo. Już go lubię. Kiedy go przyprowadzisz?-Zapytał Shiro.

-To dlatego, nigdy wam niczego nie mówię-Powiedział ze zmrużonymi oczami, rzucając byle jak kurtkę na wieszak.

-Ja go znam. Przyjaźni się z Pidge. Ona jest siostrą Matt'a-Powiedział Adam, patrząc w oczy Shiro.

-Aaa, no tak. Matt mnie dzisiaj jej przedstawiał. Całkiem zabawna dziewczyna. No i są niesamowicie do siebie podobni-Powiedział Shiro.

Keith przestał ich słuchać i przeszedł z przedpokoju do kuchni. Podszedł do szafki, znajdującej się nad kuchennym blatem. Otworzył ją i stanął na palcach, by cokolwiek w niej zobaczyć. Nienawidził swojego wzrostu.

-Znowu nie kupiłeś, mi kawy-Zawołał w stronę salonu.

-Bo za dużo jej pijesz-Odkrzyknął Shiro.

Wymownie przewrócił oczami.

-Za to kupiłem melisę i zieloną herbatę. A jak chcesz to jeszcze kupię jakieś ziółka, bo ostatnio chodzisz jakiś taki poddenerwowany.

-Ciekawe przez kogo-Mruknął sięgając do lodówki, po piwo.

Wyszedł z kuchni, kierując się do swojego pokoju na górze.

-Ej które to, już piwo? Jutro masz szkołę-Przypomniał Shiro bacznie,  mu się przyglądając.

-Jeny dopiero pierwsze-Powiedział, nie  obracając się i nie zaszczycając go spojrzeniem.

Odgłosy jego kroków stopniowo ucichały, do momentu, aż całkowicie przestali je słyszeć.

-To dopiero pierwszy dzień, jeszcze się przyzwyczai-Powiedział pocieszającym tonem Adam.

-Ta...Ale czy inni się przyzwyczają?     

Strawberries and Cigarettes//Klance♣️Where stories live. Discover now