Rozdział 7

532 60 7
                                    

       Do klasy wbiegł spóźniony. Szybko zajął wolne miejsce, naprzeciw Lance'a, który od razu posłał mu złośliwy uśmieszek.

-Spóźnienie panie Kogane-Mruknęła nauczycielka, od Wos'u-przedmiotu, który ma być praktyczny, ale jednak nie jest.

-Najmocniej przepraszam. Postaram się, tego więcej nie robić-Powiedział, patrząc jej prosto w oczy.

-Uh...D-dobrze siadaj już...Tym razem ci wybaczę, ale to pierwszy i ostatni raz-Odparła kobieta, rumieniąc się lekko.

Jego spojrzenie, zawsze tak działało na płeć piękną.

Keith usiadł i posłał Lance'owi uśmieszek. Chłopak naburmuszył się i wrócił do rysowania, wizerunku Allury w zeszycie.

-A, więc wracając do tematu...

Cała klasa, powróciła myślami do lekcji. Oprócz Keith'a i Lance'a. Czarnowłosy wpadł na pewien pomysł. Wyrwał kartkę z zeszytu i pospiesznie nabazgrał na niej:''Co tam rysujesz? Niezły artysta z ciebie:3 Ps.I dzięki za czekoladę^^''. Następnie zmiął ją w kulkę i rzucił w kierunku Lance'a. Kulka odbiła się od jego głowy i wylądowała przed nim. Popatrzył na nią, ze zdziwieniem. Rozejrzał się po klasie. Jego wzrok spoczął na uśmiechającym i machającym do niego Keithi'e. Utkwił wzrok, na dobrze widocznej plamie na jego bluzie. Otworzył szerzej oczy, ze zdumienia. Nie, może być. To niemożliwe. Rozłożył notkę i przeczytał wiadomość od niego. Kiedy pisał dostał, jeszcze więcej kulek. Po kolei odbijały się od niego i lądowały na jego ławce. Powoli zaczynało doprowadzać go,  to do szału. Według Keith'a, był to jedyny sposób, by chłopak zwrócił na niego swoją uwagę. Shiro kiedyś, przedstawił mu ten pomysł. A, że Keith jest bystrym chłopakiem, postanowił rzeczywiście to sprawdzić. Po kilku sekundach, gdy nauczycielka odwróciła się w stronę tablicy, na jego ławce wylądował papierowy samolot. Niewątpliwie od Lance'a, gdyż skrzydła były zamalowane na niebiesko, a na boku napisane było:''Sharpshooter''. Rozłożył go i przeczytał:

-''Serio zmięte kulki? Stawiasz na klasykę, huh? Wiesz nie musisz rzucać, we mnie żadnymi przedmiotami, by zyskać moją atencję. Wiem ,że robisz to celowo. Ach i wcześniej twój mullet wcale do mnie nie przemawiał. Już lepiej wyglądasz, w kucyku. Nie rozumiem, jak dziewczyny mogą cię tak ''lubić'' Ps.SKOŃCZ WE MNIE RZUCAĆ''-Głosiła notka.

Spojrzał w stronę Lance'a. Uśmiechnął się, po czym Lance uczynił to samo.

>...<

-Prawda, że papierowe samoloty są bardziej eleganckie?-Spytał go, na przerwie.

-Tak, ale ja i tak lubię rzucać w twoją twarz-Uśmiechnął się, krzyżując ręce na piersi-Także...Lubisz jak, mam upięte włosy czy tak?-Spytał z przebiegłą miną

-Wszystko jest lepsze ,od twojego mulletu-Zaczerwienił się-I...Jak możesz się, podobać w nim dziewczynom?!-Zapytał rozdrażnionym tonem.

Chłopak westchnął, patrząc na Lance'a. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze tego nie zrozumiał.

-Nie musisz się, tym martwić Lance...Nie jestem zainteresowany dziewczynami-Wzruszył ramionam i przy okazji obiecując sobie, że mówi mu to ostatni raz-I jestem pewny, że dużo dziewczyn się tobą interesuje...oczywiście, zanim otworzysz usta i coś do nich powiesz.

Zaległa cisza. Lance widocznie, analizował w myślach, to co powiedział do niego Keith. Na jego twarzy widniały,  takie same emocje jak wtedy, gdy siedzi na matematyce. Czyli żadne.

-Ej!-Powiedział po dłuższej chwili, podirytowany faktem, który przedstawił mu chłopak.

No, bo w końcu nie miał racji. Powiedział to tylko, po to, by go wkurzyć.

Keith w odpowiedzi, zaniósł się głośnym śmiechem. Lance stał jak wryty, patrząc na śmiejącego się chłopaka. Pierwszy raz, słyszał jego śmiech. Słysząc go, czuł masę napływających emocji. Głównie czuł konsternację i jakieś dziwne uczucie, którego nie umiał nazwać. Coś jakby zadowolenie i czerpaną z tego przyjemność. Na domiar złego pomyślał, że chłopak jest uroczy, gdy nie ma na twarzy chęci mordu.

-Jesteś słodki. Naprawdę jestem pewny, że dziewczyny cię kochają...Nawet jeśli, jesteś trochę nieprzyjemny-Powiedział, gdy przestał się śmiać.

Popatrzył na niego, z delikatnym uśmiechem. Musiał przyznać, że do niego pasował.

-Dzięki...-Odparł, lekko zaskoczony.

Nagle ponad ramieniem Keith'a, dostrzegł przechodzącą Allurę. Dziewczyna podeszła, do tablicy korkowej coś na niej zawieszając. Była to informacja zrzeszająca członków, do kółka teatralnego.

-Zaraz wracam-Lance wyglądał, na oczarowanego.

Postanowił, do niej zagadać. Taka okazja, może się już nie nadarzyć.Zostawił Keith'a i poszedł w stronę Allury. O dziwo, nie zignorowała go. Oboje wyglądali, na całkiem zadowolonych. W przeciwieństwie, do Keith'a. Chłopak poczuł się opuszczony. Niemal słyszał swoje pękające, na dwie połówki serce.       

                                                                                    >...<

Zrobiłam sobie  nieco dłuższą przerwę ,bo się trochę rozleniwiłam xD Postaram się, wrzucać rozdziały nieco częściej. 


Strawberries and Cigarettes//Klance♣️Where stories live. Discover now