Rozdział 25

663 28 0
                                    

Perspektywa Czkawki
Późnym wieczorem wróciliśmy do domu. Stwierdziłem ,że Szpic może zamieszkać z nami w chacie. W końcu Szczerbatek mieszka. Dlaczego on by nie mógł? Beck bardzo ucieczył się z tej wiadomości.  Wstawiliśmy do jego pokoju płytę taką jaką dokładnie ma Szczerbatek. Gdy ją wstawiliśmy od razu poszliśmy spać. I tak z resztą już się za bardzo nie wyśpię ,ale te 3 h to zawsze coś.

                    Następnego dnia
_________________________________________

Jak gdyby nic wyszłem jak każdego dnia z domu by zająć się swojimi sprawami. Byłem półżywy z niewyspania. Gdy szłem zająć się kolejną sprawą natknąłem się na Sączysmarka:

- O to nasz ulubiony rybi szkielet! - krzknął tak głośno by osoby w pobliżu to usłyszały.

- O co ci chodzi Smark? Co ode mnie chcesz? - zapytałem.

- Dogrywki. Dzisiaj znowu na arenie o tej samej godzinie. - odrzekł

- Nie Smark. Nie będziemy walczyć. - odpowiedziałem przypominając sobie o moim transie.

- Czyżby rybi szkielet bał się ,że przegra? - powiedział

- Nie chcę połamać ci kości. - oznajmiłem

- Przecież w każdej chwili możesz przerwać walkę i ogłosić mnie zwyciężcą.  - odrzekł.
Nic nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem co. Nie mogłem przecież powiedzieć o transie. Od razu by mnie wyśmiewał.

- Nigdy nie zastąpisz tak naprawdę Stoicka. Jesteś słaby. Nie jesteś i nie będziesz dla mnie prawdziwym wodzem. Nie będę słuchał nigdy słuchał twoich rozkazów.    Rozumiesz! - powiedział zbliżając się delikatnie do mnie.

Niby to słowa Smarka. Ale i tak bolą. Może rzeczywiście nie nadaje się na wodza? W sumie to by się zgadzało. Każdy traktuje mnie jakoś oschle. Ludzie nigdy nie zapominają słabości...

Perspektywa Astrid
Dawno już nie widziałam Czkawki. No dobra widziałam go wczoraj południem,ale dla mnie to dużo. Nie widziałam go ponad 24h. Dlatego go szukam. Pytałam każdego czy nie widział wodza. Nikt nie wiedział. W związku z tym poszłam go poszukać na klifach. Siedział tam ze Szczerbatkiem. Podeszłam do niego i powiedziałam:

- Cześć Czkawka.- przywitałam się

- Cześć.- powiedział smutno.

- Co cie trapi?- zapytałam

- Nie nic takiego.- odrzekł

- Czkawka.- odpowiedziałam

- No dobra. Smark chciał walczyć na arenie. A ja nie chciałem. I w dodatku mi powiedział ,że nigdy nie będę prawdziwym wodzem. - wypowiedział

- Przecież to tylko Sączysmark Czkawka.- odrzekłam

- Ale wszyscy traktują mnie jakoś oschle. Tylko nie mówią mi w twarz ,że się nie nadaje na wodza...- odpowiedział

Wtedy na pocieszenie pocałowałam go w policzek.

- Astrid zastąpisz mnie?- zapytał

- Nie! Czkawka to z czasem minie. Wszyscy się do ciebie przekonają zobaczysz.- odrzekłam

- Nie sądze...- odpowiedział. Nie wiedziałam jak słowami bardziej go pocieszyć. Dlatego tylko położyłam swoją głowę na jego ramieniu

Pierwszy Smoczy Jeździec. Where stories live. Discover now