Rozdział 4

1.6K 57 10
                                    

Dzisiaj poszłem po Astrid na plażę by przyprowadzić ją do wioski. Wyszłem z gęstego lasu i powiedziałem:

- Chcę cię zabrać do wioski,ale za nim
do niej zabiorę odaj broń.- Oznajmiłem

- Co?! Nie oddam co mojej broni! Co jeśli na nas napadnie dziki smok ! - Odrzekła zdenerwowana

- A właśnie jeśli chodzi o smoki. ( pokazałem mordce by tu przyszła) To jest Szczerbatek. - odpowiedziałem spokojnie

- JEZUS PRZECIEŻ TO NOCNA FURIA! - krzykneła uciekając

- Mordko zatrzymasz ją? - powiedziałem w tedy Szczerbatek wystrzelił przed nią plazmą

- OSZALAŁEŚ?! - wydarła się

- Nie.  To idziemy do tej wioski.- odpowiedziałem

- Nigdy! Pewnie masz tam więcej tych pomoiotów burzy- krzykneła

- No cóż jak nie chcesz wrócić do domu . Odrazu ostrzegam ,że ns tej wyspie jest bardzo dużo smoków ,a broni ci nie odam. - powiedziałem spokojnie

- No w takim razie jednak się zdecyduje pójść do tej osady- odpowiedziała niechętnie

Szliśmy do osady w ciszy. Nagle wyskoczył na nas śmiertnik zębacz.
Astrid odrazu chciała zaatakować lecz ja ją powstrzymałem. Oswoiłem na jej oczach śmiertnika. Astrid powiedzała tylko - " wow". Odrazu śmiertnik do niej przybiegł. Wtedy ja powiedziałem:
- Nie bój się go przecież on nic ci nie zrobi. Jak chcesz możesz dać mu imię- oznajmiłam

- Wichura...- powiedziała cicho pod nosem

- Może chciałabyś się na niej przelecieć . - zapytałem.

- Co?! Co to to nie. Dobra przyznam ci smoki jednak nie są może takie złe ,ale żeby na nich latać?! To już przesada! - odrzekła lekko zdenerwowana

- Jak nie to nie.- odpowiedziałem lekko zażenowany

Wreszcie dotarliśmy do wioski. Alvin od razu zobaczył Astrid. Powiedział - " A więc to o niej mówiłeś. Dobrze pamiętam ma na imię Astrid. Ślicznotka😘." Astrid od razu się zdenerwowała - " Odwal się baranie."

Pokazałem jej domek gościnny , w którym ma mieszkać. Powiedziałem by się rozgościła.

Perspektywa Astrid
Ciekawiło mnie z kąt zna moje imię. Zaczełam wyglądać przez okno. Zobaczyłam,że zdioł na chwile chełm. Chciałam zobaczyć jego twarz,ale stał odwrucony tyłem. Rzekłam do siebie - " no odwróć się". Znowu założył kask i poszedł dalej. Powiedziałam znowu coś do siebie - " A niech to!"

Zaczełam myśleć nad jego głosem , oczami, sposobem chodzenia i mówienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zaczełam myśleć nad jego głosem , oczami, sposobem chodzenia i mówienia. Nic mi nie przychodziło do głowy. Trudno - pomyślałam. Zaczełam zwiedzać swój dom. Co prawda duży nie był,ale warto chyba zobaczyć dokładnie jak wygląda.

Pierwszy Smoczy Jeździec. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz