Rozdział 10

1.1K 44 1
                                    

Perspektywa Czkawki
Dzisiaj miałem lecieć z Astrid na północne rynki. Pomyślałem,że wezmę ze sobą też Wichurę. Pomoże w niesieniu złomu. W końcu lecę tam by się zaopatrzyć w złom , a jak wiadomo złom nie jest zbyt lekki. Na początku chciałem tylko polecieć sam ze Szczerbatkiem ,ale zmieniłem zdanie.

Powiedziałem do siebie - " Dobra wszystko chyba gotowe" Wtedy zawołałem:

- Astrid chodź lecimy!- krzyknąłem

- Muszę z tobą lecieć na jednym smoku? - zapytała

-Nie umiesz latać sama na smoku więc musisz.- odpowiedziałem

- Ale mogę się nauczyć.- oznajmiła

-Astrid nie mamy czasu na naukę. Po za tym niedługo wracasz na Berk , a tam nie możesz mieć własnego smoka.- odrzekłem . Zanim spostrzegłem blondyna siedziała na Wichurze.

- Jak się startuje?- zapytała

- Astrid już ci mówiłem  ,że nie będziesz latać.- powiedziałem podchodząc do śmiertnika zębacza

-Ehhh...- chrząknęła pod nosem schodząc ze smoka. Szczerze myślałem ,że będzie gorzej uparta.

Siadłem na mordkę podając rękę blondynce. Ona ją odtrąciła i wsiadła sama. Gwizdnąłem by Wichura poleciała za nami. Szczerbatek wystrzelił jak z procy. Astrid prawie spadła z mordki . Przytrzymałem ją w pasie by nie spadła. Złapała mnie lekko za barki by nie spaść,ale w tedy przyśpieszyliśmy. Wtedy od razu złapała mnie mocno w pasie. Nie mogłem aż  oddychać. Zwolniłem by choć trochę mniej ściskała mnie w pasie. Może dolecimy tam później,ale przynajmniej się nie uduszę. Wtedy Astrid mnie zapytała patrząc w dół:

- Daleko jeszcze?

- Dopiero lecimy dwie minuty. Jak chcesz możemy przyśpieszyć wtedy będziemy szybciej na północnych targach.- odparłem

- A my już nie lecimy na maksymalnej prędkości?- zapytał wtulając się we mnie ze strachi

- Mordko przyśpiesz do maksymalnej prędkości. - rozkazałem. Od razu rozległ się charakterystyczny świst dla nocnej furii.

- Błagam! Przestań! Zwolnij!-  krzyczała z przerażeniem dusząc mnie w pasie

- Mordko słyszałeś.- powiedziałem na ostatnim odechu. Jak miło się już nie dusić. - pomyślałem

Reszte drogi lecieliśmy już dość wolno w ciszy. Wreszcie moim oczom ukazała się wyspa na ,której był północny rynek.

Pierwszy Smoczy Jeździec. Where stories live. Discover now