-01-

1.6K 109 155
                                    

Gdy tylko zeszliśmy ze sceny, natychmiast każdy z nas dopadł do foteli, kanap, nawet do ławy. Fanmeetingi były zarazem fajne i bardzo męczące. Naprawdę, robienie aegyo przez tyle czasu wcale nie jest takie lekkie jakby się mogło wydawać. Mimo to była to jedna z najlepszych części naszej pracy.

Padłem na kanapę, przekładając jedną nogę za jego oparcie. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i odpaliłem SuperStar Pledis. Na początku grałem w to, bo mi kazali, ale teraz w sumie już do tego przywykłem.

- Świetnie się spisaliście - w pomieszczeniu rozbrzmiał zadowolony głos managera. Nawet nie musiałem odwracać głowy, by wiedzieć, do kogo skierowane były te słowa. - Czasami sam myślę, że jesteście w sobie zakochani.

Meanie. Jeden z najpopularniejszych shipów w Seventeen. Muszę przyznać, że Wonwoo i Mingyu naprawdę dobrze udawali. Ich starania, by fanki brały ich parę, przynosiły sukces. To wszystko nakręcało popularność całego zespołu - te wszystkie edity, fanarty, fanfictions. Kiedyś sam postanowiłem jedno przeczytać w tajemnicy i, cholera, to było serio dobre. Przez następny tydzień nie mogłem na nich spojrzeć w ten sam sposób co wcześniej. Nawet niedawno razem z Soonyoungiem postanowiliśmy napisać o nich opowiadanie - on pisał z perspektywy Mingyu, a ja jako Wonwoo.

Żarty żartami, jednak mi czasami było naprawdę szkoda Jeona. To z nim z całego zespołu miałem najlepszy kontakt, co nie zawsze było widać. Może nie pasowaliśmy do siebie pod względem charakterów, jednak łączyła nas ta specjalna więź. Kiedyś chciałem ją mieć z Minghao, jednak coś nam nie poszło po drodze. On lepiej dogadywał się z Kimem, przez co czasami żartowaliśmy, że rozbijamy meanie. Jednak wracając... Wonwoo czasami zbyt mocno się angażował, natomiast Mingyu nie brał tego shipu na poważnie. Starszy już czasami miał dosyć tego udawania, jednak nie mógł. W końcu to napędzało popularność, czyż nie?

- Dzięki - powiedział dwudziestojednolatek, dając "swojej miłości" buziaka w policzek. Mimowolnie skrzywiłem się na ten widok. Brunet natomiast spiorunował go wzrokiem i odsunął się najdalej jak tylko mógł. Mądry chłopak.

- Nie wiem, jakim cudem te dziewczyny się na to nabierają - powiedział Chan, opierając się o Seokmina, który był całkowicie pochłonięty oglądaniem śmiesznych kotków na YouTube. - W verkwany bym jeszcze uwierzył, no ale w nich?

Vernon i Boo byli shippowani przez niemal cały zespół. CEO jednak uznał, że wizualnie mężczyźni do siebie nie pasują i nie popierał ich interakcji. Szczerze mówiąc, też wolałem, żeby ten paring nie był tak rozpowszechniony jak meanie. Tak było dla nich lepiej. Mniejsza presja.

- Jak już jesteśmy przy tych parach - zaczął Sungsoo, uśmiechając się do The8. Czyżby nagle chciał rozpowszechnić gyuhao? Jednak następnie przeniósł wzrok na mnie, co zaczęło być bardziej niepokojące. - Wiecie, że ostatnio jeden paring robi się coraz bardziej popularny?

- A więc jednak Wonwoo x hamburgery wreszcie zostało docenione? - zapytał od niechcenia Hansol, kątem oka spoglądając na Seungkwana. Został jednak przyłapany, dlatego jak gdyby nigdy nic odwrócił wzrok, a ja parsknąłem śmiechem.

- Hao, Junnie, mam do was ogromną prośbę - na dźwięk swojego imienia poczułem, jak zaczyna mi się robić gorąco. - Postarajcie się, żeby więcej osób uwierzyło w to, że junhao może być real.

W tle Mingyu wybuchł śmiechem.

- Jedyny prawdziwy ship to Junhui x lustro - stwierdził poważnie Jeonghan, przeczesując blond włosy. - Bez obrazy, Jun, ale taka jest prawda.

- Bardzo śmieszne - warknąłem. Zablokowałem telefon i usiadłem prosto, mrużąc oczy. - Nie ma chuja we wsi, nie wciągniecie mnie w te wasze gierki. Ja jestem w stu procentach autentyczną osobą.

- A ty Minghao co o tym sądzisz? - zapytał manager.

- Jeśli to ma pomóc popularności zespołu... - powiedział niepewnie szatyn, nie śmiąc na mnie spojrzeć.

- I ty Brutusie przeciwko mnie?! - wykrzyknąłem, po czym poczułem na nadgarstku chłodną dłoń Wonwoo. Szczerze mówiąc, z nim mógłbym udawać zakochanego, czemu by nie. Ale nie z Hao, który jest zapatrzony w Kima jak w obrazek.

- No to pięknie - uśmiechnął się CEO. Następnie wstał i ruszył w stronę drzwi. - Liczę, że staniecie się otp tej części Carats, które nie wierzą w meanie - po tych słowach mężczyzna opuścił pomieszczenie.

- Ot... co? - zapytał Seokmin, odrywając się od telefonu. Miałem ochotę przywalić mu w tą jego uśmiechniętą buźkę.

- Only True Paring - wytłumaczył Mingyu, po czym wrednie się do mnie uśmiechnął. Gdyby nie to, że Jeon usilnie trzymał mnie za rękę, to pewnie bez oporów bym go udusił. - Ale i tak nigdy nas nie przebijecie.

- Walcie się wszyscy - warknąłem i wyszedłem w pokoju, ciągnąc za sobą Wonwoo.

✯✯✯

Tego dnia naprawdę nie miałem już na nic ochoty. Nawet na jedzenie, co w moim przypadku było dziwne. A tak bardzo chciałem dzisiaj wypróbować opiekacz do parówek...

Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Chociaż nazwanie go moim nie było zbyt trafne, ponieważ należał on również do Chana i Seungkwana. To jednak tylko szczegół.

- Wejść! - wydarłem się, zakopując twarz w poduszce. Szczerze mówiąc liczyłem, że będzie to Jeon. Moglibyśmy się wtedy położyć obok siebie i leżeć w milczeniu. Gdy poczułem, że materac ugina się pod czyimś ciężarem, z nadzieją spojrzałem w górę. Niestety, to nie był Wonwoo.

- Och, to ty - rzuciłem, siadając po turecku. - Brutusie.

- Zacznij wreszcie myśleć jako część zespołu, a nie jednostka - Minghao spojrzał na mnie tak, jakby był moją matką, która próbuje mi wytłumaczyć, że zabawa na torach nie jest najlepszym pomysłem. - Myślisz, że jedyne o czym marzę to udawanie zakochanego w tobie? Mingyu mówił mi...

- Mogę udawać, że za tobą szaleję, jeśli mi coś obiecasz - przerwałem mu.

- Tak?

- Nie będziesz przy mnie o nim mówił - to była dziwna i w sumie wredna prośba. I to nie tak, że nie lubię Kima. Jesteśmy rodziną - jesteśmy Seventeen. Jednak przez tą całą sytuację z meanie lekko mnie irytuje. Poza tym, skoro Hao "jest we mnie zakochany", to nie może mi gadać o innych facetach. Mam się liczyć tylko ja, prawda?

- Okej - Chińczyk uśmiechnął się przebiegle. - Ale ty nie będziesz wspominał o Wonwoo. Umowa stoi?

- Stoi.

______________________________________________

No to lecimy z tym koksem kochani. Ten rozdział miał być lepszy, a niestety wyszedł troszkę żenujący. Mam nadzieję, że potem to jakoś naprawię.

To już drugie junhao na moim profilu, więc przy okazji zapraszam do My I, które jest w całkowicie innych klimatach.

Info do osób, które nie czytały moich innych książek: moje notatki bywają długie, także się nie dziwcie, jak dostaniecie ode mnie wypracowanie.

Swoją drogą - dzisiaj pisałam już ostatnią część egzaminów gimnazjalnych i wreszcie czuję się wolna. Nareszcie mam za sobą już te wszystkie stresy.

Do następnego piątku. ♡

ᴏɴʟʏ ᴛʀᴜᴇ ᴘᴀɪʀɪɴɢ ─ junhaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz