Rozdział 27

6.7K 143 2
                                    

POV Blake

Alexa poszła za Mią do szkoły.

-Nie twoja sprawa!

-Kurwa to moja sprawa!

Chłopaki zaczęli się bić. Ja i David próbowaliśmy ich rozdzielić od siebie. Ustałem między Lukiem, a Marcusem.

-Co wam odbija!?

-To chyba jemu! - Luke wskazał na Marca.

-Dajcie mi spokój!

-Stary co się dzieje?

-Nic

-To czemu nakrzyczales na Mię!?

-Odwal się Luke!

-Chłopaki idźcie do dziewczyn, a ja z nim pogadam.

-Okej Blake-David złapał Luke za ramię i poszli do szkoły.

-Chodźmy gdzieś usiąść.

-Mhm-Marcus szedł ze spuszczoną głową. Zajęliśmy krzesełka na boisku.

-Marc to jest związane coś z Mią? - naprężyły mu się mięśnie.

-Tak.

-Znacie się?

-To była moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa. Moja mała siostrzyczka-zakrył rękami twarz-Pokłóciłem się z nią o ciebie Blake i Connora.

-Czemu o nas?

-Nie chciałem jej wam przedstawić.

-Serio?

-Tak. Myślałem, że zrobicie jej krzywdę.

-Czemu?

-Kiedyś miałem o 2 lata młodszą siostrę Zoe.

-Co!?

-Miałem wtedy 4 lata, a ona 2. Moja mama i ona jechały do babci. Wtedy wydarzył się wypadek i obie zginęły.

-Stary tak mi przykro.

-Nie potrzebuje twojego współczucia. Kiedy Mia się wyprowadziła byłem wściekły na nią, a najbardziej na siebie, że pozwoliłem jej wyjechać. Po 9 latach tu wróciła. Kiedy stanąłem w progu jej drzwiach wszystkie moje emocje przewinęło się przeze mnie. Ale najlepszym sposobem żeby jej nie skrzywdzić było unikanie.

-Dlatego nie chciałeś nam powiedzieć kto to.

-Tak.

-Musisz z nią o tym pogadać.

-Nie.

-Marcus musisz.

-Nie mogę.

-Czemu?

-Bo ona ode mnie odejdzie.

-Wiem, że coś przeżyłem i ja Ci w tym nie pomogłem. Jestem do bani przyjacielem.

-Stary nie mów tak.

-Jestem taki, a nie inny. Dlatego musisz z nią pogadać.

-Okej.

-Patrz dziewczyny idą.

-Serio?

-Idź pogadać z Mią.

-Ale dzisiaj?

-Tak.

-Okej.

Wstał i poszedł do nich. Alexa usiadła koło mnie.

-Jak ci poszło Blake?

-Ciężko, ale dałem radę. A u ciebie?

-Wylała wszystkie łzy. Ale jej pomogłam-przytuliłem ją-Czyli Król Blake ma dobre serduszko.

-Ej! Alexa ja jestem dobry.

-Serio?

-Mhm.

-Jakoś nie wyszło te twoje wyjście.

-No.

-Pamiętasz, że chciałeś mnie odwieźć do domu.

-Tak.

-To idziemy.

-Nie chcesz poczekać jak to to się skończy?

-Chciałabym, ale to ich sprawy.

-No racja.

Poszliśmy samochodu i pojechaliśmy do jej domu.

Zgrane sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz