Rozdział 24 „Dystopia w SM Town Family"

20 0 1
                                    

(Sunggyu)

   Chyba jest coś ze mną nie tak, bo nie zrozumiałem powodów, dla których przez całe siedem dni męczyliśmy się w towarzystwie takich osób z tej samej branży, z którymi normalnie nie utrzymujemy kontaktu. Gdyby to od początku zostało wyjaśnione, pewnie inaczej bym zareagował. Czy te tajemnice naprawdę były potrzebne? Nie można było nam tego wyjaśnić jak inteligentnym ludziom? Ach, może wszystkie zaangażowane postacie uznały, że trochę „orientalności" nam nie zaszkodzi. Niby było fajnie, bo jakaś adrenalina się pojawiła... ale jakoś tak organizacja wszystkiego nie wypadła najlepiej. No i ten kot! Sam w sobie nie był zły. Wiadomo, że to humorzaste stworzenia, więc nie przywiązywałem do jego zachowania szczególnej uwagi. Nawet klusce się naraził, ale dopięła swego i odkryła, co się działo z tym dziwnym futrzakiem. Bardziej niż na kocie skupiłem się na jak najlepszym pogodzeniu się z wymogami narzuconymi przez twórców. Przecież w gruncie rzeczy nie zrobili nic złego: żaden z nich nie otruł tego zwierzaka. Oni go tylko znaleźli w chatce, zanim zdołali namówić Soyou, a potem po kolei zgarnęli „ulubieńców fanów". Kluska była jaka była, ale zmuszenie ją siłą do uległości wcale nie było dobre, chociaż doszło do skutku. Nie sądzę, aby Yonghwa czy Jackson chcieli używać wobec kluski brutalności. Przytrafiło się to każdemu z nas, ale był to wynik stracenia nad sobą panowania niż specjalnego popisywania się. Nikt nie znalazł sprawcy; wiadomo, że królika przyniosła Soyou, ale nie miała serca go oskórować. Ponieważ wpadła na Yonghwę, zapomniała się nim odpowiednio zająć, a Heechul bardzo „ambitnie" podszedł do sprawy oskarżając Ye Bi. Niby miało to być żartobliwe nawiązanie do jej dzikiego i nieokiełznanego temperamentu, ale mu nie wyszło. Ani przez moment nie pomyślałem, że kluska aż tak bardzo będzie myślami z kotem, który bezmyślnie rozszarpał królika! Najpierw sam myślałem, że ten kot żyje w lesie i wcale nikt go nie otruł... Niestety badania przeprowadzone przez weterynarza (o sprowadzenie którego postarała się K.Y.B.) potwierdziło najgorszy z możliwych scenariuszy. Dowiedzieliśmy się tego, gdy mieliśmy wyjeżdżać. W samym spożyciu uszastego nie było absolutnie nic złego, ale jak można było zapomnieć, że po willi krąży kot? Z drugiej strony każdy z nas mógł wtedy wejść do tamtej łazienki; akurat stało się tak, iż znalazła się tam Ye Bi. W ogólnym rozrachunku skoro królik i tak już ledwo dychał, to lepiej, że głodny kot się nim posilił, a Ye Bi tylko trochę się oberwało. Z drugiej strony kluska niepotrzebnie się wtrącała, no a kot nabrał ochoty na „sushi z królika" też w złym momencie. Wszystko tak się jakoś melodramatycznie rozegrało, że trzeba było tą sierotę jakoś ogarnąć. Doszło do delikatnej wymiany zdań między nami, przez co nasze stosunki znowu się zminimalizowały. Na szczęście nikt nie miał dużych problemów z wyjazdem, bo wraz z kierowcą CYS, zjawił się też nowy manager. Odczułem ogromną ulgę, gdy mężczyzna bez trudu zapanował nad kluską. Jak dla mnie te dodatkowe pięćdziesiąt minut czekana było przesadą, bo to nie była wina żadnego z nas, że Ye Bi tak przeżywała marny koniec uszatego zwierza. Przecież miliony zwierząt, których nie powinno się spożywać, każdego dnia jest poddawane rzezi, a ją obchodził los jednego ogoniastego! To jest takie uparte dziewczę... To specyfika nazywanie się Kim Ye Bi? Ale przecież sama mówiła, że to tylko zbieg okoliczności. Może to jakieś oznaki HSP*, które wcześniej były w tej osobie uśpione? Chociaż nie, nie każda wrażliwa osoba ma HSP. To w ogóle jej nie pasuje, jest zbyt wredna na taki rodzaj uczuć. Przede wszystkim trzyma sztamę z Byun Baekhyunem, więc HSP u niej na pewno nie ma. Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale zaskoczyło mnie po prostu to, że klucha może kryć w sobie tyle emocji – od najbardziej skrajnych po najradośniejsze. Chciałem ją trochę powkurzać, żeby w końcu się ogarnęła, lecz ostatecznie przeszła w tryb osoby z atakami paniki przez kota i królika i niezidentyfikowanych lęków. Strach było podchodzić, nawet Hani nie wiedziała, jak sobie z nią poradzić. To bardzo dziwna oraz specyficzna osoba. Sytuację opanował manager CYS, który najwyraźniej był managerem z krwi i kości, a nie takim łasym na pieniądze ignorantem jak Im Jae Bum.

Can You Smile? (Sequel) ( ̳͒•ಲ• ̳͒)♪Where stories live. Discover now