Kolejnego dnia obudziłam się w dziwnym pokoju. Od razu poderwałam się na równe nogi i wyszłam z niego. Nadal jestem w rezydencji Bruce'a, tym razem w pokoju gościnnym
- o, panienka się obudziła, zapraszam na śniadanie
Usłyszałam miły głos Alfreda za sobą
- która godzina? Co z szkołą? I czemu tu jestem?
- spokojnie, o wszystkim dowie się panienka przy śniadaniu
- no dobrze...
- zaprowadzę cię
Powiedział zaczynając iść, a ja szłam za nim. Po dłuższej chwili dotarliśmy do jadalni
- dzień dobry
Powiedziałam widząc Bruce'a
- dobry
Uśmiechnął się
- hejka
- hejo
Uśmiechnęłam się do Dicka
- przepraszam że się narzucam, ostatnio często tu jestem
- nie musisz, przepraszać, to duży dom, pewnie gdyby nie poinformowanie mnie przez Dicka to nawet bym nie wiedział o twojej obecności
Uśmiechnął się szerzej. Usiadłam przy stole
- ci mężczyźni wstrzyknęli ci dość potężną truciznę, dziwne że nie zemdlałaś od razu. Przeciętnie ludzie budzą się po tej truciźnie po około... Trzech, czterech dniach, a ty się obudziłaś po 6 godzinach, do tego długo byłaś przytomna
- to źle?
- to wspaniale, ale pomimo to twój organizm jest bardzo słaby. Zostanie panienka tu dwa dni, dobrze?
Zaczął tłumaczyć mi Alfred
- co to była za trucizna?
- nie sądzę żeby panience to coś mówiło, ale Alihita (ta trucizna prawdopodobnie nie istnieje, wymyśliłam to ~aut.)
- coś kojarzę...
- więc, wiemy że twój stan może się jeszcze pogorszyć, dlatego zostaniesz kilka dni
- a co ze szkołą?
- już jesteś zwolniona, Dick będzie przekazywał ci notatki
- dobrze...
Zakończyłam rozmowę z Brucem. Zjadłam jajecznicę, która była pyszna i ruszyłam w stronę swojej tymczasowej sypialni. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam myśleć jaką mogłabym mieć nazwę. Napewno coś z nocą, ciemnym czy czymś takim. Musi pasować mi do stroju. Nie wiem... Może... Sama nie wiem
***Noc***
Po cichu wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się kilka razy i wychodząc z budynku szłam jak najbardziej zacienionymi miejscami. Biegłam jak najszybciej w stronę mojego mieszkania. Przebrałam się w mój strój i kradnąc jakieś spreje. Stanęłam na budynku obok wieżowca Wayne'a. Wystrzeliłam linkę i przymcowałam ją mocno i skoczyłam. Linkę miałam podpiętą do paska w pasie. Zawisłam nad plakatem Jokera, którego policja nie zdołała jeszcze ściągnąć i zamalowałam mniej więcej cały na czarno. Wzięłam biały spray i zaczęłam pisać ta dziewczyna ma imię Joker... Próba zabójstwa mnie będzie bez sensowna, przecież sam wyjawiłeś mi swój plan. Jestem twoim koszmarem Joker...
Skończyłam pisać dumna z mojego dzieła. Zaczęłam ściągać się na górę po lince, ale ona nagle się zacięła. Świetnie. Spojrzałam na budynek najbliżej mnie. Trzy metry w dół i jakieś 5 w bok. Jak dobrze pójdzie przeżyje. W miarę możliwości rozbujałam się i skoczyłam na ten budynek. Miałam złapać się krawędzi, ale coś nie pykło i zaczęłam spadać. Wystawiłam ręce przed siebie próbując złapać się jakiegoś wystającego miejsca w na szczęście nie szklanej ścianie. Udało mi się, spadłam około 10 pięter w dół. Zostały mi tylko trzy. Nie jest źle
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jesteśmy Tacy Sami Grayson
ContoGotham to chyba najgorsze miejsce do jakiego ktokolwiek chciałby trafić. Morderstwa są popełniane co noc, nigdzie nie możesz czuć się w stu procentach bezpiecznie. Więc dlaczego ludzie tu są? No tak, Batman przecież nad wszystkim panuje. W "ratowani...