Rozdział 9

965 23 2
                                    

9 mięsiecy później

     Pierwszy trymest ciąży był  dla mnie najgorszym okresem w życiu. Nic nie mogłam robić. Miewałam nudności. Na szczęście kolejne miesiące wyglądały już zdecydowanie lepiej.
Teraz jestem już prawie przy rozwiązaniu. Nasze dziecko ma pojawić się za około piętnaście dni. Została mi już ostatnia kontrola i możemy w spokoju oczekiwać na nasze dziecko.
- Shawn, gdzie są kluczyki od auta, bo spóźnię się na wizytę.
Tak, zrobiłam prawo jazdy, gdybyście o to pytali.
- Na komodzie, w koszyku.
Wzięłam je i ruszyłam do lekarza. Pewnie dziwicie się, że prowadzę auto w dziewiątym miesiącu ciąży, ale  to wcale nie jest zagrożeniem dla dziecka.

SHAWN POV

      Szczerze, nie lubiłem kiedy Melissa prowadziła samochód w czasie ciąży, ale wiecie jaka ona jest, uparta jak osioł. Nawet gdybym jej zabronił i tak by to zrobiła. Tak więc pogodziłem się z tym, że z nią nie wygram.
Przygotowywałem obiad, kiedy zadzwonił telefon.
- Pan Mendes? - zapytał głos w słuchawce
- Tak, przy telefonie.
- Pana żona miała wypadek. Właśnie przeprowadzane jest cesarskie cięcie.
- O Boże, zaraz tam będę. - zacząłem panikować
      Przez ten cholerny wózek nie mogłem dotrzeć na miejsce tak szybko jak chciałem. Ale mimo to wziąłem się w garść. Udałem się do windy. W międzyczasie zadzwoniłem do Camerona, aby po mnie przyjechał. Był w niecałe dziesięć minut.
- Siema, stary - powiedział i pomógł mi wsiąść do auta.
      Kiedy nigdzie się nie spieszyłem, radziłem sobie sam, ale nie było przecież na to czasu. Cam złożył mój wózek i wrzucił go do bagażnika. Do szpitala dotarliśmy w piętnaście minut. Kiedy wsiadlem na wózek, nic nie mogło mnie powstrzymać. Przepraszałem wszystkich wokoło, aby zeszli mi z drogi. Pojechałem pod recepcję.
- Niech pani mi powie, gdzie jest moja żona! - krzyknąłem zrozpaczony
- Proszę się uspokoić - powiedziała siostra - Jak się nazywa?
- Melissa Mendes.
- Właśnie jest operowana.
- Kiedy ją zobaczę, ona jest w ciąży.
- Nie jestem w stanie panu na to odpowiedzieć, proszę być w dobrej myśli.
- Pani to łatwo mówić, bo pani na co dzień widzi jak ktoś umiera.
      Nie wytrzymałem. Co ona sobie myślała. Jak ja miałem być spokojny? To chodziło o życie mojej żony i dziecka.
Przez dwie godziny czekałem z Camem przed blokiem operacyjnym. W końcu wyszedł do nas lekarz.
- Panie doktorze co z Melissą? - zapytałem od razu
- A kim pan jest?
- Jak to kim? Mężem! Co z moim dzieckiem.
- Zapraszam do mojego gabinetu.
      Udałem się za lekarzem. Kiwnąłem Camowi, że ma poczekać.
Lekarz usiadł w swoim fotelu.
- Byliśmy zmuszeni przerwać ciążę, ponieważ była zagrożeniem dla obu stron. Pana córka jest wcześniakiem, ale ma dwa i pół kilograma, co daje jej szanse na brak jakichkolwiek powikłań.
- Będę mógł ją zobaczyć?
- Narazie nie. Póki co, znajduje się w inkubatorze. Monitorujemy ją.
- A co z moją żoną?!
- Będę z panem szczery. Jej stan jest krytyczny.
Zacząłem płakać.
- Jeśli z tego wyjdzie to będzie jakiś cud. Wiem, że to trudne, ale powinien pan się liczyć z najgorszym.
      Nie mogłem już tego słuchać, wycofałem się i opuściłem gabinet lekarski. Cameron spojrzał na mnie. Wygladałem jak jedno wielkie nieszczęście.
- Cam, ona może umrzeć, rozumiesz to? Ona tyle dla mnie zrobiła, nie mogę jej stracić - cały czas płakałem wypowiadając słowa
- Nie umrze, ona zawsze była silna - pocieszał mnie
       Powinienem wierzyć, że wszystko się ułoży, że wszystko będzie dobrze, ale... jakoś nie potrafiłem tego zrobić. Cały mój świat mógł w każdym momencie runąć.

Kilka dni później
      Minęło pięć dni, odkąd nie miałem kontaktu z Melissą. Cały czas była nieprzytomna, lekarze mówili, że trzeba czekać. Tylko ile?
Jeśli chodzi o naszą córkę, wszystko było z nią w porządku. Nie nadałem jej imienia, bo nie chciałem tego robić w pojedynkę. Chciałem, aby była to nasza wspólna decyzja, moja i Melissy.
Późnym popołudniem odwiedziłem Melissę, a lekarz oznajmił mi dobrą nowinę.
- Panie Mendes, nie dzwoniliśmy do pana, bo wiedzieliśmy, że na pewno pan tu przyjdzie, ale Melissa obudziła się.
      O nic więcej nie pytałem, tylko pojechałem do jej sali. Spała akurat, więc siedziałem cicho i czekałem, aż się obudzi.
- Shawn - powiedziała cicho i obróciła głowę w moją stronę.
      Była bardzo słaba. Złapałem jej dłoń i pocałowałem ją.
- Melissa, już myślałem, że nigdy nie usłyszę twojego głosu.
- Shawn...
- Nie mów nic, odpoczywaj.
- Co z naszą córką?
- Wszystko dobrze, jest coraz silniejsza.
     Uśmiechnęła się lekko.
- Posłuchaj mnie, nazwij ją Alex.
- Spokojnie, sama ją tak nazwiesz - oznajmiłem.
- Nie, Shawn. Pamiętaj... że cię... bardzo kocham - po jej policzku zaczęła lecieć łza - Wiem, że sobie poradzisz - powiedziała resztką sił i zamknęła oczy.
- Melissa, Melissa! - zacząłem krzyczeć i potrząsać jej ramię - Nie zostawiaj mnie!
Na to wszystko, do sali wbiegł lekarz.
- Proszę stąd wyjść!
- Niech pan coś zrobi, niech pan ją ratuje!
       Siostra wyprowadziła mnie na korytarz i zamknęła drzwi od sali.
Siedziałem na korytarzu razem z Camem i czekałem na jakąkolwiek informację. Po kilku minutach lekarz otworzył drzwi i  spojrzał na mnie.
- Przykro mi.
      Zacząłem płakać, jak niegdyś ona to robiła. Siedziałem i wspominałem wszystko to, co razem przeszliśmy.
W międzyczasie do szpitala dotarła moja mama, poinformowana przez Camerona o śmierci Melissy. Nie zwracałem na nią uwagi. Na nic nie zwracałem uwagi.
- Dlaczego ja pozwoliłem jej jechać?! Dlaczego!
- Shawn... - mama dotknęła mojego ramienia - To nie jest twoja wina.
- Zostawcie mnie!
- Musimy  poinformować Megan - usłyszałem za swoimi plecami.

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz