Rozdział 9

1.5K 38 3
                                    

     Minął miesiąc odkąd rozstałam się z Emmanuelem. A właściwie to on ze mną, bo ja nadal go kochałam. Obstawiam, że on też, bo nie należał do osób, które tak łatwo zapomniały. Kilka razy próbowałam do niego zagadać, ale zawsze mnie odpychał. Skończyło się na tym, że mijaliśmy się mimowolnie na korytarzu. Co do Shawna, to udało mi się do niego dodzwonić. Brzmiał tak jak zawsze, więc nie miałam pojęcia o co chodziło Cameronowi. Pytałam o to Shawna, ale nic konkretnego mi nie powiedział, więc dalej nie drążyłam tematu.
Z Nicole często rozmawiałam o Emmanuelu. Ona jakoś podtrzymywała mnie na duchu.
- To była moja wina - powiedziałam
- Nie możesz tak mówić, skoro cię kochał, to mógł ci wybaczyć. Wiedział, że zrobiłaś to nieświadomie.
- Nieprawda! On ma rację. Zachowałam się jak zwykła dziwka.
- Co ty gadasz? Przypominam ci, że się z nikim nie puściłaś.
- A nie ważne. To koniec. On mi tego nigdy nie wybaczy.
- No to się jeszcze okaże! - powiedziała Nicole
- Yhm - odburknęłam
Tego samego dnia Nicole wyszła na zakupy z Patrickiem. Miałam co najmniej dwie godziny spokoju. Swoją drogą, Nicole tak chciała, abym związała się z Emmanuelem, a sama trzymała Patricka na dystans. Ja jej naprawdę nie rozumiałam.
      Po trzech godzinach nadal jej nie było. Trochę mnie to zdziwiło, bo ile można spędzać czasu na zakupach w supermarkecie, ale w końcu pomyślałam, że może gdzieś się jeszcze zatrzymali. Zadzwoniłam do niej, ale nie odbierała.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu, ale nie chciało mi się wstać z  łóżka. Takie krzyki były na porządku dziennym, więc zbytnio mnie to nie zdziwiło. Jednak coś nie dało mi spokoju.
- Patrick, zamknij drzwi i go nie wpuszczaj! - usłyszałam głos Nicole
W tym momencie drzwi naszego pokoju otworzyły się, a Nicole wepchnęła przez nie Emmanuela. Natychmiast zamknęła drzwi i przekręciła zamek.
Od razu zerwałam się z łóżka.
Minęłam stojącego w holu Emmanuela i zaczęłam walić w drzwi.
- Nicole! Otwieraj te drzwi do cholery jasnej!
- Ani mi śni - oznajmiła - Jak się pogodzicie to otworzę.
Pomyślałam, że mam przecież swój klucz.
- Otworzę moim kluczem - skierowałam do Emmanuela
- Nie szukaj go - usłyszałam głos zza drzwi - Myślisz, że jestem taka głupia, żeby ci go zostawić!?
- Idiotka!
- Nie idiotka, tylko dobra koleżanka.
No nic. Musiałam tam siedzieć. Razem z Emmanuelem. Mi to nie przeszkadzało, ale jemu na pewno. Minęła godzina, w trakcie której, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Ja zaczęłam czytać książkę, a Emmanuel bawił się telefonem. Po jakimś czasie zaczęło mi burczeć w brzuchu. Poszłam do naszej prowizorycznej kuchni i zrobiłam sobie zupkę chińską. Z grzeczności zapytałam, chłopaka czy jest głodny.
- Masz na coś ochotę?
Spojrzał na mnie. Już chciał powiedzieć, że nie, ale coś go powstrzymało.
- Tak.
Wstał z łóżka Nicole i podszedł bliżej mnie.
- To co, też zupka? - zapytałam
- Nie.
- Kanapki?
- Nie.
- To powiedz w końcu co, bo mnie wkurzasz!
- Ciebie. Chcę ciebie.
- Przestań, dobra? Ostatnio nie chciałeś ze mną gadać, a teraz mnie chcesz.
Złapał mnie za rękę.
- Wybaczam ci. Wybaczam wszystko. Kocham cię i nie chcę cię stracić.
Moje serce zaczęło bić szybciej. Tego się nie spodziewałam.
- A...ale - jąkałam się
- Nic nie mów - powiedział i dotknął moich ust kciukiem.
Nachylił się i pocałował mnie. Tak bardzo tego wtedy potrzebowałam. To był mój Emmanuel. A ja byłam jego Melissą.
- To co? Dzwonimy do nich? - zapytałam
- No...myślę, że tak.
- Ale czekaj. Muszę ci coś powiedzieć.
- Hm?
- Ufaj mi.
- Skarbie, przecież ja ci ufam. Miałem tylko chwilę zwątpienia.
- To nie miewaj już takich chwil.
- Obiecuję, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że mnie nigdy nie zostawisz. Ja bez ciebie nie istnieje.
- Obiecuję.
Przytuliliśmy się, po czym zadzwoniliśmy do Nicole i Patricka. Po piętnastu minutach raczyli otworzyć nam drzwi.
Nicole miała dziwnie rozczochrane włosy, Patrick też był jakiś nieogarnięty.
- Czemu tak długo wam to zajęło? - zapytał Emmanuel
- Em... musieliśmy dokończyć film. - powiedziała Nicole
- Yhm, z sobą w rolach głównych? - zgasiłam ją
Widziałam jej minę.
- Nie ważne, nie nasza sprawa - dodałam - My się pogodziliśmy, więc znowu jest tak jak dawniej.
- Super i o to mi chodziło - oznajmiła Nicole
- To my już pójdziemy, do zobaczenia jutro na zajęciach - powiedział Patrick
- Pa - pożegnałyśmy się
Chłopacy wyszli. Nie miałam zamiaru dłużej milczeć w sprawie Patricka i Nicole.
- Nicole, szczerość za szczerość, powiedz mi, co cię łączy z Patrickiem Reynoldsem?
- A co to rozprawa jakaś?
- Ćwiczę już. A tak na serio, to widzę, że jesteście blisko.
- No, trochę się zbliżyliśmy do siebie.
- To jesteście parą?
- No, nie do końca. Wolę o tym nie gadać.
- Ej, no nie. To ty mnie wypytujesz, a ja ci wszystko mówię, a ty mi nic. Ja się tak nie bawię.
- No okey - przełknęła ślinę - My nie chcemy stałego związku. Łączy nas tylko seks. I tyle.
- Okey. Przecież to nic takiego. Nie musisz się tego wstydzić przede mną.
- Tylko nie mów o tym nikomu.
- No jasne, a, Emmanuel wie.
- Wie. Wiesz, że chłopacy nie mają z tym takiego problemu.
- No, racja.
Nie powiem, trochę mnie to zszokowało. Ja bym tak nie mogła, ale w końcu to jej życie i wie co robi. Może kiedyś dojdzie do wniosku, że seks to nie wszystko, że ważniejsze są uczucia. Takie, którymi ja darzyłam Emmanuela.

############################
Emmanuel i Melissa znowu parą! Chyba to jednak coś poważnego.

Disability // S.M.Where stories live. Discover now