Dwadzieścia trzy

1.2K 37 26
                                    

Dwa lata później

Razem z twoją macochą, przyszłą teściową, Darią oraz Ewą udałaś się na poszukiwanie sukni ślubnej. Do tego wielkiego wydarzenia w waszym życiu pozostało tylko kilkanaście dni,a ty zostawiłaś najważniejszą rzecz dla ciebie na ostatnią chwilę. W sumie mogłaś załatwić kwestię sukni wcześniej,ale albo twoja praca w szpitalu,albo obrona zaocznej magisterki,albo jeszcze inne sprawy.

-Co myślicie o tej?-zapytałaś już trochę zmęczona. Obeszłyście chyba większość sklepów z sukniami ślubnymi w Krakowie.

-Chyba sobie dziewczyno żartujesz. Nie masz 40 lat,żeby iść w czymś takim. Zdjejmuj ją natychmiast!-krzyknęła Daria. Westchnęłaś i zaczęłaś przymierzać kolejną.

-Ta jest bardzo śliczna- stwierdziła Grażyna.

-Tak tylko ma tyle cekinów,że czuje się jak choinka. Błagam przecież musi być coś dla mnie!-załamałaś się i usiadłaś na jednym z foteli. Nagle twój wzrok spoczął na jednej z sukienek. Poprosiłaś ekspedientkę o rozmiar 36 i dzięki twojej ogromnej uldze po chwili otrzymałaś sukienkę. Założyłaś ją j przejrzałaś się. Leżała idelana i była taka jaką chciałaś. Wyszłaś z przebieralni

-I jak?-zapytałaś. Odpowiedziałaś ci cisza.

-Wyglądasz bosko.-zaczęła Ewa

-Cudowna- dodała twoja teściowa. Ubrana już w swoje rzeczy wzięłaś sukienkę, ku wielkiej uciesze ekspedientki,która zajmowała się wami od ponad godziny zapłaciłaś.

-To,co teraz kawa?-zaproponowała Daria. Twoje towarzyszki pokiwału twierdzącą,jednak ty byłaś zbyt zmęczona.

-Ja uciekam do chłopaków. Do zobaczenia- zanim zdążyłaś usłyszeć protesty wsiadłaś do samochodu i odjechałaś. Wpadłaś do rodzinnego domu twojego przyszłego męża niczym burza. W salonie zastałaś Janka z Mikołajem, który kiedy tylko cię zobaczył podbiegł i wyciągnął rączki w twoim kierunku.

-Hej skarbie. Jak się bawiłeś z wujkiem?-zapytałaś dwulatka.

-Dobrze- odpowiedział.

-Wyglądasz jakbyś maraton przebiegła. Szukanie sukni ślubnej było takie ciężkie?- twój przyszły szwagier był wyraźnie rozbawiony.

-Śmiej się póki możesz,bo za rok będziesz przeżywał to samo.-ostrzegłaś starszego z braci Fornal.-W razie jakby przyszły te terminatorki to poszłam razem z Mikołajem coś ustalić w restauracji ok?

-Nie ma sprawy ja rozumiem takie rzeczy.-wzięłaś Mikołaja, przebrałaś mu tylko buty i wyszliście na spacer. Udaliście się na najbliższy plac zabaw. W czasie gdy huśtałaś młodego zadzwonił Tomek.

-Hej skarbie,jak się trzymasz?-zapytał

-Nic mi nie mów. Ledwo żyję.

-Wiem, słyszałem od Janka. Było aż tak źle?

-Gdyby nie fakt,że nasz ślub jest za dziesięć dni to najchętniej bym uciekła stąd.

-Aż tak źle?

-Gorzej niż źle. Tomek błagam cię wracaj do nas,bo oszaleję- odparłaś

-Zdobedę tylko złoto i wracam. Dasz radę. Pamiętaj,że cię kocham moją przyszła pani Fornal.

-Ja ciebie też. Czekaj,bo Miki chce z tobą porozmawiać- spojrzałaś na dwulatka,który wyciągnął rączki do telefonu.

-Cześć synku, jak jest u dziadków i wujka?

-Fajnie, mami wzięła mnie na plac zabaw- mimo tego,że Mikołaj miał dopiero dwa lata,w sumie to dwa i pół to mówił całkiem dobrze i wyraźnie. Oczywiście nie wymawiał jeszcze literki "r",ale na to miał jeszcze trochę czasu.

Mam do ciebie tą cholerną słabośćTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang