Dwadzieścia dwa

1.2K 37 69
                                    

-Fornal do cholery jedziesz na to zgrupowanie,czy nie?!- krzyczałaś na Tomka,który mozolnie ociągał się przed wybiciem do spalskich lasów.

-Wiesz,że mi się nie chce. Najchętniej zostałbym z wami i nigdzie się nie ruszał-odparł siatkarz i wziął na ręce syna.

-Wiem,ale to dla ciebie ogromną szansa. Poza tym pomyśl sobie,że przez cały tydzień nie będziesz wstawał o 3 w nocy do Mikołaja.

-Bardzo śmieszne skarbie, naprawdę-odpowiedział na twoją zaczepkę. Ponosił jeszcze chwilę Mikołaja i widząc,że jest śpiący włożył do wózka, ucałował i zaczął bujać.

-Bede za wami strasznie tęsknił-powiedział i mocno cię przytulił.

-My też. Jedź i skop im dupy! Zwłaszcza Masłowskiemu,za to pierdzielenie mi po nocy o tej dziewczynie.- zaśmiałaś się i złożyłaś przelotny pocałunek na ustach Fornala.

-Pa kochanie, w weekend powinien wpaść Janek z Ewą,więc ci pomogą.

-Daj spokój,jakoś sobie poradzę z Mikołajem i pisaniem licencjatu. Jedź,bo naprawdę sprzedam ci tego kopa- Tomek tylko się zaśmiał ostatni raz spojrzał na was i wyszedł z mieszkania. Pomachałaś mu jeszcze przez okno i korzystając z chwili,że junior zasnął zasiadłaś do pisania licencjatu, którego obronie wyznaczono ci na 10 lipca. Wcześniej zaparzyłaś jeszcze zieloną herbatę z malinami. Minęło około godziny,kiedy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer mamy Tomka

-Dzień dobry pani Dorotko-przywitałaś się z wuefistką

-Dzień dobry kochanie, co u was?

-Wszystko w porządku. Tomek godzinę temu pojechał do Spały, Miki śpi,a ja piszę licencjat.

-Mam do ciebie pytanie,a właściwie to propozycję. Widzisz Jankowi coś wypadło i nie może pojechać do Radomia,żeby ci pomóc. Może w takim razie wy byście do nas do Krakowa? Od razu mówię,że nie przyjmuję odmowy.- pani Fornal była bardzo przekonywującą kobietą i nie sposób było jej odmówić.

-Dobrze w takim razie przyjedziemy.- odparłaś. Niestety musiałaś zakończyć rozmowę ze swoją przyszłą teściową,gdyż Mikołaj się obudził. Nakarmiłaś go i odłożyłaś do wózka,gdzie zajął się grzechotką.

W piątkowe popołudnie wyruszyłas do Krakowa. Pomimo tego,że był początek weekendu to ruch na drodze był dość mały. Około godziny 19:30 byłaś pod rodzinnym domem Fornala. Zanim zdążyłaś wysiąść z samochodu pan Marek wziął wszystkie wasze bagaże,natomiast pani Dorota wzięła nosidełko z Mikołajem. W progu przywitała cię Ewa,która również została zaproszona przez nauczycielkę.

-Siadajcie kochane,zaraz podam kolację.- mama Tomka przekazała Mikołaja dziadkowi i zajęła się posiłkiem. Kiedy Ewa zobaczyła waszego syna oniemiała.

-Matko jaki on duży,a jaki śliczny. Cały Tomek- zachwycała się Mikołajem. Pokręciłaś tylko głową i wstałaś by pomóc pani domu,za co oberwałaś ścierką od naczyń po tyłku.

-Jesteś gościem i nawet o tym nie myśl.- zaśmiałaś się tylko. Po przepysznym posiłku umyłaś Mikołaja i chciałaś go uspić,ale rodzice Tomka ci nie pozwolili. Usiadłaś razem z Ewą na kanapie w salonie państwa Fornal i nalałaś do kieliszków wino.

-Podziwiam cię za to,że tak sobie z tym wszystkim radzisz.- powiedziała Łukasik.

-Nie tylko ja. Gdyby nie Tomek byłoby zupełnie inaczej- odparłaś i delikatnie się usmeichnęłaś pod nosem.

-Jesteście dla siebie stowrzeni.

-Wiesz na początku myślałam,że to się nie uda,ale teraz wiem,że to jest facet mojego życia. On i Mikołaj,nie wiem,co bym zrobiła gdyby, któremu coś się stało.-powiedziałaś.

-To,co za zdrowie Fornalów?-zaproponowała toast narzeczona Janka

-Oczywiście- wypiłyście po łyku wina
-A ty i Janek kiedy planujecie ślub?-zapytałaś

-Wstępnie 23 lipca, rok po was,ale co z tego wyjdzie zobaczymy.-odparła

-Kto jak kto,ale wy chyba się nie rozmyślicie,co?-odpowiedziałaś i szturchnęłaś delikatnie w ramię.

-Raczej nie- obie się zaśmiałayście




-Jak tam młody tatuś,po pierwszej całkowicie przespanej nocy?-zapytał przy śniadaniu Kuba.

-Wyobraź sobie mój drogi,że bardzo dobrze.-odparłeś

-Właśnie widać, usmeich nie schodzi ci z twarzy- powiedział Szalpuk z wyraźnym sarkazmem.

-Co ja poradzę,że tęsknię? Będziecie mieli własne dzieci to zrozumiecie

-O matko mówi to facet,który nie skończył 22 lat. Boże Tomek,co się z tobą stało?- Kuba dramatyzował

-Po prostu,wiem Kochan jak to zabrzmi,ale wydoroślałem i zmądrzałem.

-Akurat z tym drugim to bym polemizował- do rozmowy wtrącił się Masłowski.

-Jak pies je to nie szczeka bo mu miska ucieka!- odgryzłeś się.

-Chwalmy Pana, Tytus wrócił!!!- Masłowski złożył ręce jak do modlitwy.

-Jak ci strzelę to zobaczysz. Trafisz prosto do Rzeszowa.

-Dobra nie chrzań tylko pokazuj zdjęcia Mikołaja,bo się za nim stęskniłem!- wykrzyknął libero i kiedy tylko pokazałeś mu najnowsze zdjęcia zaadoptował twój telefon na kilka kolejnych minut.

Po treningu położyłeś się na swoim łóżku i przeglądałeś portale społecznościowe. Zaśmiałeś się na widok zdjęcia, które dodała twoja matka. Były na nim Ewa i Olgą, które najwidoczniej musiały gotować,gdyż twoja rodzicielka zamieściła pod nim podpis "Synowe przejmują kuchnię". Mimo,że minęło tylko kilka dni czułeś,że będzie to ciężkie zgrupowanie nie tylko pod względem fizycznym,ale chyba głównie fizycznym. Musiałeś,jednak wszystko dzielnie znieść dla Mikołaja,ale przede wszystkim dla Olgi. Została teraz praktycznie sama z małym dzieckiem,na dodatek zbliżała się sesja i obrona licencjatu. Westchnąłeś i wyszedłeś z Instagrama. Spojrzałeś na swoją tapetę, którą było pierwsze zdjęcie Olgi i Mikołaja.

-Nie łam się młody. Dadzą sobie radę,będzie dobrze- zapewniał cię Piotrek Nowakowski,który był twoim współlokatorem.

-W to nie wątpię,tylko nie wiem czy ja dam sobie radę bez nich.-uśmiechnąłeś się blado,jednak po chwili twój uśmiech poszerzył się znacznie,gdyż dzwoniła do ciebie twoja narzeczona.

-Cześć skarbie,co tam u was?-zapytałeś

-Właściwie to bardzo dobrze. Ja niedawno wstałam,gdyż Mikołaj w nocy włączył syrenę,ale to szczegół-wiedziałeś,że Nowicka nie spała całą noc. Wasz syn nigdy nie mógł spać na nowym miejscu, szczególnie wtedy gdy nie było,was obojga przy nim.

-Dobrze,że chociaż mama z tatą trochę się nim zajęli-powiedziałeś,ale właściwie sam do siebie

-To znaczy generalnie,to przed południem przyjechał Janek i porwał razem z Ewą Mikołaja i w sumie do tej pory nie wrócili. Mam się zacząć bać?-zapytała Olga,a ty tylko się zaśmiałeś

-Nie,mam nadzieję,że mój kochany braciszek nic nie zrobi swojemu chrześniakowi-

-Ja myślę,bo inaczej to mu nogi z dupy powyrywam.- Olga zrobiła chwilę przerwy- Przepraszam cię,ale chyba właśnie wrócili. Zadzwonię później. Kocham cię,bardzo mocno.

-Ja ciebie też.

Moje drogie!!! Chcąc nie chcąc zbliżamy się do końca losów Olgi Tomka i Mikołaja. Zostały jeszcze dwa rozdziały+ epilog i dlatego mam do was takie pytanko. Czy chciałbyście jakieś kolejne opowiadanie? Jeśli tak to z kim? Swoje propozycje piszcie w komentarzach. Mam nadzieję,że wam się podoba i do kolejnego 😘

Mam do ciebie tą cholerną słabośćWhere stories live. Discover now